Mój tata w ubiegłym roku zachorował na koronawirusa, kila dni zanim zemdlał i zadzwoniłam na pogotowie zaczełam modlić się nowenną pompejańską. Modliłam się każdego dnia i był to bardzo ciężki okres mojego życia, w między czasie otrzymywałam telefony, że jest bardzo źle z jego stanem zdrowia i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Z czasem zaczął czuć się coraz lepiej i pewnego dnia dostałam telefon, że za 2tyg go wypisują i lekarz powiedział „tego mamy uratowanego”… Jego obecność zawdzięczam tylko i wyłącznie Maryjii. Tata jest dla mnie bardzo waży, a Maryja go uratowała. Dziękuję jej za to z całego serca! Trwajcie w tej modlitwie i nie poddawajcie się, a Maryja uczyni dla Was każdy cud
Dzięki, dzięki, dzięki za twoje świadectwo!!!. Tak dużo nadzieji otrzymałam przez nie. Dziękuję wszystkim którzy tu piszą ku pokrzepieniu serc naszych.