Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Joanna: Walka o małżeństwo nowenną pompejańską

Chciałabym się podzielić łaskami jakie otrzymałam zawierzając się Maryi i Panu Jezusowi. Nowennę rozpoczęłam 20.01.2021 w intencji Naszego małżeństwa, w poniedziałek dobiega końca. Jest to moja pierwsza Nowenna Pompejańska i nie ostatnia. O Nowennie dowiedziałam się z Internetu ponieważ szukałam modlitwy – 'ratunku’ w najtrudniejszym okresie mojego życia, z którym przyszło mi się zmierzyć. Teraz wiem dlaczego najtrudniejszym. Najtrudniejszym ponieważ żyliśmy bez Pana Jezusa i Maryi. Praktykowaliśmy ale bardzo płytko i powierzchownie.

Mam 27 lat a Mój Mąż 28. Znamy się od 9 lat, od 4 lat jesteśmy małżeństwem. W 08.2019 kupiliśmy dom w surowym stanie, który jest oddalony od rodzinnych miejscowości ponad 100km. Zobowiązując się do opłacania kredytu przez najbliższe 30 lat. Pragnęliśmy oboje mieć coś swojego i podjęliśmy decyzję o zakupie. Kosztowało Nas to nie tylko bardzo dużo odwagi, ciężkiej pracy, stresu ale też wyrzeczeń. W 05.2020 już się przeprowadziliśmy ponieważ musieliśmy zwolnić mieszkanie, które wcześniej wynajmowaliśmy. Zmęczenie fizyczne i psychiczne było ogromne. Patrząc wstecz to było tego bardzo dużo na Nas ale mimo wszystko udało się dopiąć wszelkie sprawy i przeprowadzić. Wydawałoby się, że szczęśliwy czas mógłby się rozpocząć ale to był dopiero początek naszych poważnych kłopotów. Mąż z zawodu jest policjantem. Na co dzień pracuje za biurkiem. Dla niego praca w dokumentach to coś czego nie chce robić na stałe, dlatego jak jest okazja to chętnie jedzie w teren. Gdy pojawiała się możliwość chodzenia na 'nocne’ służby – ponadnormatywne, głównie w weekendy i w inne okoliczności to był bardzo chętny a ja nie miałam nic przeciwko ponieważ wydawałoby się, że nad wszystkim panujemy i to jest dla Naszego dobra. Mąż był bardzo zadowolony i szczęśliwy ponieważ bardzo lubił swoją pracę a w dodatku były dobrze płatne to miało dźwignąć nasz budżet przy inwestycji życia. I tu była pułapka… Męża od wiosny do jesieni na weekendach, w święta po prostu nie było – poranki spędzałam sama z kawą i śniadaniem w oknie, w ciągu dnia obowiązki domowe, wieczory spędzałam sama, noce również. Czułam się bardzo samotna, brakowało Mi Mojego Kuby o czym mówiłam ale twierdził, że to okres przejściowy. W tygodniu się mijaliśmy. Na wakacjach podjęliśmy się razem kolejnej inwestycji związanej z wykończeniem domu, kosztem naszych urlopów – udało się dokończyć z dużą pomocą Mojego Taty ale w tym momencie już się zaczęło psuć między Nami. Mój Mąż chodził nerwowy, nieobecny, zamknięty w sobie, żył w swoim świecie – wierzyłam, że to było zmęczenie. Po podjęciu rozmowy Jakub powiedział, że chciałby powiększyć rodzinę – że to jest dobry czas. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ od dawna modliłam się o Dar Rodzicielstwa. 21.10.2020 zrobiłam test i udało się, wynik pozytywny. Pamiętam 'ten’ dzień jak wczoraj mimo spełnionego Naszego pragnienia, ogarnęła mnie wewnętrzna radość i rozpacz jednocześnie, gdzie niepokoju była znacznie więcej. Mąż się nie ucieszył tylko sugerował pójść do lekarza i potwierdzić czy jestem czy nie bo 'on się na tym nie za’. Przeżyłam szokujące chwile. Chciałam żeby poszedł ze mną się położyć ponieważ byłam zaniepokojona i wystraszona ale On w tym momencie wolał pisać SMS-y ze 'znajomą’, która mu parzyła kawę na stacji benzynowej. Za 2 dni uciekł z domu na 4 dni, nie czekając na potwierdzenie wyniku z laboratorium. Wtedy byłam w 6 tygodniu. Szukałam go przez Komendę ponieważ się bałam o Niego. Przełożeni Go ‘namierzyli’ i wrócił z pretensjami i wyrzutami, że robię mu problemy w miejscu pracy i miał wrócić w inny dzień. Po powrocie do domu, nie potrafił podjąć decyzji 'kogo’ wybrać: Żonę z dzieckiem czy 'znajomą’. Nie chciał rezygnować z ‘takiej’ znajomości, ponieważ rozmowy z nią bardzo mu pomagały. Krzyki, kłótnie, awantury, agresja, kłamstwa, oszustwa, zwątpienia, kombinacje, ucieczki z domu, spanie na Komendzie, przeplatane łzami, przeprosinami, nadzieją, chwilami zbliżenia, głaskaniem brzuszka, planowaniem co i jak dalej. Rozpacz. Modliłam się, im więcej modlitwy tym bardziej się to wszystko komplikowało. Była inicjatywa ratowania naszego małżeństwa. Ale to było jedno wielkie kłamstwo ze strony Jakuba. Ta gehenna trwała do końca grudnia. Po powrocie do domu ze Świąt, które już spędziliśmy osobno znalazłam drugi telefon, z którego pisał z przyjaciółką – śliczna, wyjątkowa, wartościowa, 'małżeństwo’ nie wie czym dla niego było, dziecko OK – Żona NIE, chciał ją przywieźć do Naszego domu pod moją nieobecność, dopiero przy niej jest sobą, dopiero teraz wie czym jest miłość i inne pełne uczuć wyznania. Po tym co przeczytałam, podjęliśmy wspólną decyzję, że ma opuścić Nasz dom i już nie wracać. Miał oczywiście wybór ale nie potrafił z Niej zrezygnować i wybrał tamtą kobietę. To było silniejsze od Niego a dla Nas już nic nie potrafił zrobić. Przerosło mnie to wszystko. Mój świat runął, nie było czego zbierać. Pomimo tego, że byłam w ciąży nie wiedziałam jak żyć i jak sobie z tym poradzić. Niesamowity ból, cierpienie, niedowierzanie, strach, żal. Zostałam sama ze wszystkim. W mojej niemocy 'zwróciłam’ się do Matki Bożej i Pana Jezusa o ratunek w mojej bezradności i bezsilności. W sytuacji beznadziejnej i po ludzku nie do rozwiązania. To była moja najmądrzejsza decyzja jaką podjęłam, tylko Pan Bóg mógł mi pomóc się podnieść.

Styczeń i luty były dla mnie miesiącami ratowania siebie i Naszego Dzieciątka ponieważ było bardzo źle z nami, tułaczki, podnoszenia się, uświadamiania sobie, walki z tęsknotą za 'dobrym’ Mężem, starania się przekonać Męża do powrotu do Nas, do ratowania 'po ludzku’ Naszego Małżeństwa ale bezskutecznie. Mówił jedno i to samo, że Jego uczucie do mnie wygasło, nasze błędy doprowadziły do rozpadu małżeństwa a w niej się ‘zabujał’ lecz to nie jest takie zwykłe ‘zabujanie’ i już nigdy ze mną nie będzie. Odchodzi ponieważ brakowało mu ‘dialogu małżeńskiego’. Mąż coraz więcej okazywał wobec Nas bezwzględności, niechęci, nienawiści, podłości, Jego zatwardziałość nie znała granic. Od wszystkich się odciął. Zaczęłam się Jego bać, ponieważ zachowywał się ‘nietypowo’. Kiedyś przy okazji wręczyłam Mu Cudowny Medalik ale wsadził Go do dokumentów i nie wiem co z nim zrobił. Zawsze był człowiekiem słabej wiary ponieważ w domu rodzinnym nie było Pana Boga i nadal Go nie ma. Mimo tego, że było tylko gorzej nie poddałam się, bardzo pogłębiłam swoją wiarę i trwam nieustannie w modlitwie.

Otrzymałam już bardzo dużo: doświadczyłam Opatrzności Bożej, bliskości Maryi i Pana Jezusa – czuję, że nie jestem sama, jestem otoczona opieką i troską. Zdarzają się momenty niecierpliwości, tęsknoty, zwątpienia ale przy modlitwie to mija. Czuję wewnętrzny spokój i ukojenie. Otrzymałam łaskę przebaczenia i wybaczyłam mojemu Mężowi i tej kobiecie. Wybaczyłam krzywdę jaką Nam wyrządzili i to, że najpiękniejszy okres w życiu kobiety zamienili w koszmar i ogromne cierpienie. Nie martwię się tak bardzo o swoją przyszłość ponieważ Bóg jest Panem mojej historii. Bóg wie co jest Mi w danej chwili potrzebne i jak Mi pomóc.

Teraz jestem w 6 miesiącu ciąży. Czujemy się dobrze. Franciszek jest bardzo silnym chłopcem i rozwija się prawidłowo. Od niedawna zdaję sobie sprawę, że otrzymałam najpiękniejszy DAR, DAR MACIERZYŃSTWA – JESTEM MAMĄ. Dopiero teraz cieszę się i doceniam CUD, który noszę pod sercem. Wreszcie dbam o siebie i Frania. Otaczają Nas ludzie, którzy 'mają Boga w sercu’ – to jest piękne uczucie. Reszta odsunęła się ‘sama’ i bezboleśnie. Z powodu pustki jaka panuje w Naszym domu, chwilowo mieszkamy u rodziców. Marzę o spokojnym i bezpiecznym miejscu dla siebie i Frania, ale wiem, że Bóg czyni wszystko we właściwym czasie – „Bądź cierpliwy. Bóg wie co robi”.

Co się dzieje z Mężem ?

Już 3 miesiąc nie mieszkamy razem. Romans Męża i tej kobiety kwitnie. Robi to na Naszych oczach. Żyje jak kawaler nadal oszukując i nie mówiąc prawdy. Przyznał, że dobrze jest być złym człowiekiem i Jemu to nie przeszkadza. Chce zacząć swoje życie od zera. Mówi, że jest szczęśliwy z czego się bardzo cieszę ponieważ zawsze tego chciałam. Odpuściłam już w ratowaniu po ‘ludzku’ Naszego małżeństwa. Daje mu wolność. Skoro Ja i Nasz Synek mu tego szczęścia nie potrafiliśmy dać to damy mu to czego chce – wolności. Na obecną chwilę nie mamy żadnego kontaktu, nie pomaga Nam i nie możemy na Niego liczyć w żadnej potrzebie.

Dziękuję Maryi za opiekę nad Nami i Panu Bogu za Jego Plan, który się wypełnia w Moim życiu ponieważ z perspektywy czasu dostrzegam, że to co się dzieje to jest dla Naszego dobra. Ufam i zawierzam całe życie Panu – 'Jezu, Ty się tym zajmij’, 'Niech będzie wola Twoja’. Przez takie trudności w życiu, Pan Jezus się objawia. Chwała Panu!

3 2 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
22 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
07.10.22 23:16

Witaj Joanno, jak się masz ? Jak sytuacja się potoczyła dalej. Mam nadzieję,że wszystko już w porządku. Zasługujesz na to aby żyć spokojnie i nie martwić się o jutro. Masz siłę 🙂

Joanna
Joanna
24.10.22 22:51
Reply to  Ania

Witam Anno, dziękuję bardzo dobrze się mam ☺️ Obudziłam się dzisiaj – Bóg dał mi kolejny dzień na przeżycie – to dopiero dar Ja i moi bliscy jesteśmy zdrowi to najważniejsze, Franciszek dostał się od września do miejskiego Żłobka, mamy gdzie mieszkać, mamy co jeść i w co się ubrać, mam wieloletnią już pracę, którą niestety będę musiała zmienić ponieważ pracuje tylko popudniami do wieczora i bardzo mało czasu spędzam z Franiem ale ważniejszą sprawą jest fakt, że ta praca jest, mam rodzinę – dom rodzinny do którego zawsze mogę wrócić, udało się pogodzić powrót do pracy, żłobek z pomocą… Czytaj więcej »

Ania
Ania
15.01.23 18:31
Reply to  Joanna

Joanno. Minęło już trochę czasu. Mam nadzieję, że u Was już dużo lepiej. Może nowy rok przyniesie coś dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny. Trzymam kciuki, żeby udało się odnowić związek z Jakubem i trzymam za niego, by powrócił na właściwą ścieżkę dobra. Mam też nadzieję, że udało Ci się zmienić pracę i spędzać więcej czasu z dzieckiem.

Joanna
Joanna
29.12.21 02:44

Z tej strony autorka świadectwa – Joanna. Chciałabym zachęcić i prosić WSZYSTKICH, aby nie odpuszczali w modlitwie, nie dali się złemu omotać, NIE PODDAWALI SIĘ, NIE USTAWALI pomimo tego, że nie jest tak jak byśmy chcieli. Ufajcie Panu Bogu! ” Życie jest reżyserią Pana Boga. Wszystko będzie tak jak ma być. Miriam ” Moje poprzednie świadectwo, (które dotyczyło ratowania naszego małżeństwa) ukończyłam gdy byłam w 6 miesiącu ciąży a romans mojego Męża kwitł. Przed porodem były różne utrudnienia ale dzięki Bogu wszystko rozwiązywało się pomyślnie. W czerwcu urodziłam naturalnie zdrowego, silnego, wymodlonego Synka Franciszka ❤️ i jestem bardzo szczęśliwa, że… Czytaj więcej »

A
A
24.06.21 19:18

Droga Joanno,
Jakbym czytala swoja swieza historie zycia. Tyle ze ja o zradzie mojego meza dowiedzialam sie w 3 miesiacu ciazy po 4 latach staran o dziecko. Modlitwa dale spokoj i ukojenie. Pozdrawiam.

Joanna
Joanna
02.07.21 14:35
Reply to  A

Droga A.
Bardzo Mi przykro, że Ciebie i Twoją Pociechę również to spotkało ale wiem, że poradzisz sobie z tym. Jestem tego pewna! Wybierając drogę Pana Boga jesteś Zwyciężcą! Życzę Ci dużo uśmiechu, siły, niewyczerpywalnej motywacji do życia oraz opieki Pana Jezusa i Maryi. Pozdrawiam Ciebie i dzieciątko serdecznie

Kasia
Kasia
03.04.21 17:08

Kasia.
Z Panem Bogiem dasz radę. W tym roku patronem został św. Józef. Proś o cud za jego wstawiennictwem. Jest też Wspólnota Trudnych małżeństw SYCHAR.
Ja mam troje dzieci i jestem obecnie w 7 miesiącu ciąży. Mój mąż ma już drugą kochankę w przeciągu 8 miesięcy. Od czterech miesięcy nie mieszka z nami. Jest nam bardzo ciężko również finansowo. Ale dzięki obcym dobrym ludziom nie brakuje nam na chleb.

Joanna
Joanna
07.04.21 20:59
Reply to  Kasia

Witam Cię Kasiu.
Dlatego, 'nie odstępuje’ go na krok dziękuję za wskazówki. Będę pamiętać o Was w modlitwie. Kasiu, gdybyś potrzebowała pomocy/wsparcia to napisz. Na pewno będziesz silniejsza jak przetrwasz ten trudny czas. Pan Bóg Cię nie zostawi bez opieki Jeżeli zawierzysz wszystko Panu Bogu i zaufasz to na pewno wszystko dobrze się skończy. Niech Pan Cię błogosławi i strzeże. Niech rozpromieni nad Tobą Swe oblicze. Życzę Tobie i całej rodzinie wytrwałości, Obfitych Łask Bożych i Opatrzności. Pozdrawiamy i ściskamy Was.

Agata
Agata
24.05.21 23:19
Reply to  Joanna

Piękna z Pani kobieta Joanno. Zazdroszczę takiej postawy, takiego zaufania Bogu, spokoju. Wszystkiego dobrego dla Was.

Joanna
Joanna
26.05.21 00:32
Reply to  Agata

Dziękuję Pani Agato 🙂
To wszystko zasługa modlitwy i pełnemu zawierzeniu. Życzę Pani z całego serca nieskończonej opieki
i troski Maryi oraz odczuwalnej obecności Pana Jezusa w Pani życiu – niech Dobry Bóg Panią strzeże. Dobrego Nam się przyda ponieważ do porodu pozostalo już tylko 3 tygodnie. I największy CUD wydarzy się w Moim życiu ❤️ Chwała Panu! Pozdrawiamy, Asia z Franiem.

Laura
Laura
02.04.21 05:06

Joasiu oddaj siebie i Franciszka św Józefowi, oddaj mu ojcostwo nad dzieciątkiem, a przekonasz się że wypełni te obowiązki równie dobrze, albo i lepiej, w zastępstwie Jakuba, który do tego nie dorósł.

Joanna
Joanna
07.04.21 20:40
Reply to  Laura

Dziękuję za cenną uwagę. Dużo słyszałam o cudach za wstawiennictwem Św. Józefa. Czasami brakuje czasu albo sił aby podjąć się modlitw do kolejnego patrona ale postaram się zaprzyjaźnić ze Św. Józefem. Pozdrawiamy cieplutko, Asia z Franiem 🙂

Laura
Laura
02.04.21 04:36

Pani Joanno, takiego świadectwa nie mogła by pani napisać bez światła ducha świętego. Z pani słów bije przebaczenie, pokój serca, i żywa więź z Jezusem. Obejmę panią moją modlitwą, a zarazem dziękuję że przekonała mnie pani do nowenny pompejańskiej.

Joanna
Joanna
07.04.21 20:35
Reply to  Laura

Pani Lauro, bardzo dziękuję za wsparcie i otuchę modlitwą. Osiągnięciem będzie, jeżeli Pani sama się do Niej przekona 😀 z całego serca życzę Pani wytrwałości w modlitwie, Obfitych Łask i Opatrzności Bożej.

Asia
Asia
01.04.21 11:33

Przepraszam za mój niechrzescijanski, niekatolicki komentarz ale skoro Twój mąż mając tak kochająca rodzinę „Chce zacząć swoje życie od zera” to może lepiej aby został już tym zerem… Pomodlę się za Ciebie o znalezienie innego sensu życia oraz za Wasze jakby nie patrzeć sakramentalne małżeństwo zdrowaśką i za tę „wartościową i wyjątkową” kobietę przy stacji benzynowej również…

Joanna
Joanna
07.04.21 20:28
Reply to  Asia

Droga Imienniczko, nie masz za co przepraszać. Napisałaś prawdę. Również tak uważam i nie będę mu w tym przeszkadzać. Jeżeli żyjąc w 'ten’ sposób jest szczęśliwy to nie będę w tym szczęściu przeszkadzać. Skoro osiągnięcie dna moralnego jest dla niego spełnieniem życiowym i aspiracją na dalsze życie to dobrze się składa, że jesteśmy osobno i nie mieszkamy razem. Powierzam Mojego Męża w każdej modlitwie i oddaje Go Panu Bogu. Dziękuję Asiu za wsparcie i modlitwę. Pozdrawiamy Asia z Franiem 🙂

Beata
Beata
31.03.21 21:57

Ja mam tak od roku.Walczę o męża i czuje się jak na karuzeli.Raz wydaje się być wszystko na dobrej drodze a zaraz znowu się rozpada.Mojemu mężowi trudno zdecydować z którą ostatecznie chce być.A ja zamiast Go zostawić za te krzywdy modlę się o jego powrót i ocalenie małżeństwa.Patrzę też na synka,który lgnie do niego i chyba to mnie motywuje do tej dalszej walki choć serce pęka.

B.
B.
30.03.21 22:40

Asiu,wiem co czujesz i jak na ironię losu mój mąż również ma na imię Jakub.Zachowanie Twojego męża bardzo mocno odzwierciedla to co zrobił i jak postąpił mój ślubny. Wierzę,że będzie dobrze choć obecnie ta pustka mnie zabija.Może mogłybyśmy się ze sobą porozumieć?

Joanna
Joanna
07.04.21 20:04
Reply to  B.

Kochana B., to przeszłość i historia – życzę Ci z całego serca abyś czuła to co teraz czuję Ja 🙂 chęci do życia, poczucie własnej wartości, siłę… naprawdę. Odzwierciedla, ponieważ Zły 'wie’ jak doprowadzić do rozpadu małżeństwa – typowy schemat postępowania. Ja osobiście nie czekam aż 'będzie dobrze’ bo tak naprawdę nie wiem co będzie dla mnie dobre, ja robię wszystko aby TERAZ było mi dobrze 🙂 Mnie też próbowała zabić ale Pan Bóg nade mną czuwał i nie pozwolił. I nadal trwa przy mnie i dzięki Panu nie czuję się samotnie. Z miłą chęcią, jeżeli tylko będę potrafiła Ci… Czytaj więcej »

B
B
11.04.21 22:22
Reply to  Joanna

Joasiu,dziękuję za to co napisalas.Bardzo bym chciała aby tak właśnie było,abym mogła znowu żyć pełnią życia i cieszyć się tym co mam.A mam wspaniałego synka.Podaje maila roboczego marta997marta@gmail.com

Jacek
Jacek
27.03.21 21:43

Joasiu wszystko w swoim czasie jak sama piszesz. Bóg spóźni się 15 minut a i tak zdąży. Sama zobacz to forum ilu mężczyzn wraca a jak mało żon. Prędzej czy później oprzytomnieje i wróci kto wie czy nie po przyjściu Frania na ten świat. Ściskam gorąco

Joanna
Joanna
07.04.21 19:41
Reply to  Jacek

Witaj Jacku, dziękuję Ci za słowa otuchy 🙂 Z upływem czasu powierzam życie Bogu ponieważ zrozumiałam, że tylko On wie co było, jest i co będzie najlepszym rozwiązaniem dla Mnie i Frania. Wiem, że tylko z Bogiem będę szczęśliwa także nie ingeruje w Jego scenariusz na Nasze życie. Dziękuję Panu, że jestem w tym miejscu w którym jestem ponieważ ten kryzys bardzo mi pomógł i odmienił moje życie, jestem wdzięczna i doceniam każdy dzień 🙂 Natomiast patrząc na życie Jakuba, na jego tryb i perspektywę to bardzo mu współczuję, jest mi Go szkoda – tak po ludzku. Po ludzku chciałam… Czytaj więcej »

22
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x