Witam.
Jestem w trakcie omawiania piątej już nowenny pompejańskej. Tym razem w innej intencji niż pozostałe cztery, uzdrowienie mojego małżeństwa. Wierzę, że i tym razem Matką Boska pomoże mi w trudnej sprawie.
Poprzednie trzy nowenny były odmawiane w intencji wyzdrowienie mojego syna, czwarta natomiast w intencji poblogoslawienia naszej rodziny.
Mój syn zachorował niespodziewanie w wieku 4lat na bardzo nietypową i agresywna formę epilepsji. Lekarze nie dawali nadziei, że będzie dobrze. Kazali zaakceptować, że z każda kolejna setka ataków jego mózg będzie umierał. Przez rok widzieliśmy jak tracimy syna i nic nie zdawało się pomóc. Był moment gdzie na dwa tygodnie stracił funkcje mowy, chodzenia, kontaktowania się z nami. Leżał w łóżku szpitalnym i co parę minut miał drgawki. Był czas, gdzie przez 12 dni miał naliczony 1600 ataków, które musiały być przerywane medyczna śpiączka. Jego eeg wyglądało jak czarna kartka…
O nowennie przeczytałam gdzieś w komentarzu na jakiejś stronie. Powiem odrazu, że do kościoła chodziliśmy jak większość ludzi- odświetnie.
Przyznam, że modlenie sie wówczas było bardzo ciężkie Zły nie ustępowal. Zmęczona sleczeniem przy szpitalnym łóżku niejednokrotnie przysypialam podczas modlitwy. Słyszałam drwiace głosy w głowie „czego się modlisz, to i tak mu nie pomoże”. Przebudzona w nocy miewalam omamy wzrokowe (pająki, węże, postacie). Działo się też wiele złych rzeczy wokół mojej rodziny, psuly się rzeczy itp.
Ale nie ustepowalam. W drugiej nowennie towarzyszyła mi szwagierka. W między czasie odwiedziliśmy też egzorcyste, który pomodlil się nad synem.
Pierwsze trzy nowenny zatrzymały postęp choroby. Pomogly nam zacząć żyć z chorobą, a nie wokół choroby. Ataki ograniczył się do 100 na miesiąc, syn coraz mniej bywał w szpitalu. Wtedy poczułam, że muszę odmówić następna nowennie o poblogoslawienia nas-nie wiem, skąd nasunela mi się taka i tencja… Wierzę, że to Matka Boska szepnęła mi do ucha…ostatni dzień tej nowenny był ostatnim dniem, w którym mój syn miał atak padaczki.
Wczoraj minęło dokładnie 2lata i 4 miesiące odkąd mój syn nie miał ani jednego ataku. Jego eeg jest czyste-jego stan zdumiewa lekarzy, nie potrafią wyjaśnić tej remisjii.
Schodzimy z ostatniego leku, syn nadrabia stracone lata i zaczyna dorównać rówieśnikom w rozwoju. Jest chodzący cudem, wymodlonym u Jezusa za pomocą Matki Bożej.
Dziękuję Bogu, że mnie wysłuchał, że znów okazał miłosierdzie.
Jakie piękne świadectwo. Bardzo dziękuję.
Chwała Panu!
A syn był szczepiony ? Czy to była padaczka lekooporna, padaczka poszczepienna = powikłanie poszczepienne ?
Dziękuję za świadectwo. Wszystkiego dobrego dla Rodzinki.
Piękne świadectwo, daje nadzieję dla tych, którzy są w beznadziejnym stanie zdrowia, że Matka Boska pomoże, jeśli Ją tylko poprosimy…. życzę zdrowia dla Pani synka…
Prawdziwy cud,ja tez modle się o taki dla mojego męża . Odmówiłam juz ponad 20 NP o jego uzdrowienie obecną odmawiam za męża w intencji Maryi niech Ona zadecyduje o intencji.Po ludzku nie ma dla niego ratunku,ale na sposób Boski jest ,Jezus zatrzymał chorobę na rok, wierzę ze ją zabierze w swoim czasie.Zycze Wan błogosławieństwa Bożego.