Pisząc te słowa, chciałabym podziękować Matce Przenajświętszej za opiekę nad moją córką i nad moją rodziną. U córki zdiagnozowano dość rzadki rodzaj nowotworu złośliwego gdy miała 13 lat.
Po zakończeniu leczenia zaczęły pojawiać się malutkie zmiany na płucach. Lekarze powiedzieli, że jeśli zaczną się powiększać, oznacza to przerzuty i powrót choroby nowotworowej… Niewyobrażalny strach i lęk o życie dziecka. Wolę sobie nie przypominać tamtych chwil, bo serce pęka.
Zaczęłam odmawiać po raz pierwszy Nowennę pompejańską jeszcze tego samego dnia po powrocie z badań lekarskich i to pomimo ogromnego zmęczenia, bo wracałam z dzieckiem kierując autem ponad 300 km, a następnego dnia rano trzeba było iść do pracy.
Na szczęście zmiany na płucach się nie powiększały, choć nadal są pod uważną obserwacją lekarską. Od tamtego czasu odmawiałam w intencji zdrowia córki kolejne Nowenny i tak z przerwami aż do dziś, gdy zbliżam się do końca odmawiania po raz siódmy Nowenny. Do tego codziennie proszę Świętych o ich wstawiennictwo.
Są sytuacje w życiu, w których tak po ludzku nic albo niewiele da się zrobić, my nie mamy na to wpływu, ale właśnie wtedy sięgnijmy po modlitwę jak po ostatnią deskę ratunku.
Ja dodam tylko, że różaniec nie powinien być ostatnia deska ratunku,jak napisała Anonim. Niech różaniec i nowenna będzie na przodzie i niech kieruje i ogarnia nasze intencje, decyzje… Bo Bóg ma być na pierwszym miejscu…A w różańcu jest On na pierwszym miejscu przez Maryję jako Posredniczke łask.
Maryja jest dobrą Matką i troszczy się o nas. A modlitwa na różańcu przynosi owoce. Też doświadczam wielu łask, gdy odmawiam Nowennę. Bożego blogoslawienstwa całej rodzinie, a dla Córki uzdrowienia i opieki Maryi.
Twoja milosc do corki jest piekna…nie ma granicy. Milosc Boga do nas jest jeszcze silniejsza….
Nie rozuniem wiec twojego Krzyza i nie rozumiem dlaczego dziecko musi przez cos tak okrutnego przechodzic …
Pomodle sie za was.