Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Krzysztof: Wsparcie w chorobie psychicznej

O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałem się od znajomych. To moja druga odmówiona nowenna. Piszę dopiero po roku, bo trzeba było czasu, by zobaczyć, co się dzieje. Była to nowenna dotycząca choroby psychicznej siostry i wydawałoby się sytuacji beznadziejnej, na którą nie ma wpływu.

Choroba ta niestety wpływa na całą rodzinę. Choroba ta wymaga brania aktywnego brania zastrzyków i lekarstw. Siostra nie uznaje, że ma taką chorobę, w to miejsce wymyśla inne choroby, które uznaje że ma, a które są łatwiejsze dla niej do zniesienia, stworzyła też własne terapie na te inne dolegliwości.

W okresie pandemii zaprzestała brania zastrzyków, co po paru miesiącach wpłynęło negatywnie na stan psychiczny siostry. Roku temu przymusowo została odesłana do szpitala, by wznowić kurację. Po powrocie ze szpitala stan siostry się poprawił, ale wszelkie rozmowy na temat konieczności kuracji były urywane, bo siostra nadal nie uznaje, że ma jakąś chorobę psychiczną, ponadto ma pretensję do osób, które spowodowały jej pobyt w szpitalu, bo uważa, że na co innego choruje.

W nowennie powierzyłem Maryi siostrę, by dbała o siebie i kontynuowała dalej kurację, by jej zdrowie się poprawiło. Po roku czasu, pomimo że nie wiem bezpośrednio, czy kontynuuje terapię, po zachowaniu widać, że musiała podjąć kurację, bo jej obecny stan jest bardzo dobry.

To, czego się nauczyłem, to Nowenna nie jest maszynką do spełniania życzeń. Powierzam Maryi mój problem, moją sprawę, wierząc, że Ona dokładnie zna ten problem, co należy zrobić i jak to zrobić, co jest dla nas najlepsze. Nie muszę skupiać się na tym, by dokładnie opisać ze szczegółami sprawę, bo Maryja już wszystko wie. Nie muszę dokładnie opisywać, jak Maryja ma rozwiązać ten problem, bo Ona już wie. Nie oczekuję, że rozwiąże ten problem dokładnie, jakbym się spodziewał, bo Ona już zna najlepsze rozwiązanie. Może być, że co innego jest istotą i wierzę, że Maryi dotknie tego prawdziwego problemu. W praktyce daje więcej, niż to, o co ja się modlę.

Może czasami lepiej, że efekt jest inny, niż ten, o który się modlę?

Pierwsza część nowenny szła bardzo lekko, jakbym to nie ja się modlił, ale ktoś mnie wspierał. Za to końcówka zaczęła iść bardzo opornie, ostatnie dni były koszmarne, jakby złemu zależało, by przerwać, nie skończyć. I znowu czułem wsparcie w tej końcowej modlitwie, bo własnymi siłami chyba bym nie dał rady. Jakbym czuł, że złemu bardzo zależy, by nie doprowadzić do zmian, a jednocześnie Maryi zależało, bym dokończył nowennę.

Od czasu zakończenia nowenny, odmawiam codziennie cząstkowy różaniec w różnych codziennych intencjach. I widzę, jak Maryja ich wysłuchuje i daje to, co najlepsze.

4.6 10 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x