Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewa: Walka z gniewem

Walka z gniewem – Nowenna Pompejańska nie działa jak czary, ale jak światło w tunelu. Długo zabierałam się do napisania tego świadectwa. Nowennę Pompejańską odmawiałam w intencji uwolnienia mnie od gniewu, złości, o pokój wewnętrzny, łagodność. Szybko się denerwuję, można powiedzieć, że mam wybuchowy temperament, albo osobowość choleryka.

Bardzo mnie to męczy. Kiedy krzyczę do dzieci, że jest bałagan w pokoju, mój własny głos mnie przeraża. Nie lubię tego, źle się z tym czuję, wstydzę się tego. Co gorsza, widzę, że dzieci uczą się takiego zachowania ode mnie. Bardzo chciałam (chcę) to zmienić. Dla moich dzieci, dla spokoju w rodzinie i dla mnie samej.

W poczuci własnej niemocy poradzenia sobie z tym problemem, modliłam się, prosiłam o „różę” św. Tereskę. Bez skutku, postanowiłam zatem uderzyć z wielkiego działa, zastosować Nowennę Pompejańską. Liczyłam, że stanę się wewnętrznie spokojna, bez nerwowa. Nic takiego się nie wydarzyło.

Uważałam, że albo źle postawiłam intencję, albo co nawet bardziej prawdopodobne, źle się modliłam. Najłatwiej było się modlić w dni robocze: jedna tajemnica w drodze do pracy, jedna w drodze powrotnej i jedna wieczorem. Gorzej było w weekendy i dni wolne, ponieważ całe 150 „paciorków” zostawało mi na wieczór. Wieczorem zawsze czytam na głos dzieciom i to dość długo, a potem gaszę światło i jeszcze czekam, aż dzieci naprawdę zasną. Dopiero wtedy wynurzam się „z jamy” (jak nazywam pokój dzieci) i „mam czas” na rozmowę z mężem itp. Wciśnięcie w ten program różańca w takiej ilości było rzeczą, delikatnie mówiąc, trudną. Ponieważ jednak jestem zasadniczą osobą, to … „mus to mus”. Obawiam się, że nikt nie odmawiał różańca w takim tempie jak ja.

I mogłabym napisać w tym miejscu, nie udało mi się. Mój gniew nie zniknął jak za sprawą czarodziejskiej różki. Nadal, zdarza mi się tracić cierpliwość, krzyczeć, złościć, być niezadowoloną i nie umieć tego ukryć, wyrzucać z siebie jad na najbliższych, itp. Ale wierzę, że jest tego mniej, że staram się nad tym zapanować.

I wreszcie – najważniejsze, mam wewnętrzne poczucie, że moje grzechy i słabości nie znikną w czarodziejski sposób od tak, z dnia na dzień, za pomocą modlitwy. To ja muszę nad sobą pracować, to ja muszę włożyć w to chęci, trud i pracę. Modlitwa zaczęła dawać mi spokój, Matka Bożo stała się ideałem, do którego chcę dążyć, a Niebo jest moim celem. W czasie modlitwy i teraz również, widzę dużo drobnych i większych dobrych rzeczy, które się dzieją wokół mnie. Pan Bóg, nie ulega wątpliwości, ma swój styl, taki jakiś cichy, delikatny, bez reflektorów. Za Twoje dobro każdego dnia, które dostaję dziękuję Ci Boże.

P.S. Krótko po odmówieniu Nowenny Pompejańskiej trafiłam, zupełnie przypadkiem, na kazanie księdza Piotra Glasa. Potem, w innym miejscu, usłyszałam, że ta nowenna kieruje ludzi do tego księdza. Ja mam niewielu swoich faworytów księży, których czasami czytam czy słucham. Kardynał Sarah, czy ks. profesor Robert Skrzypczak należą do nich. Teraz ks. Piotr Glas jest jednym z nich. Muszę dodać, że krótko po tym jak „odkryłam” ks. Glasa, wyjechałam na trzy dni na wakacje z rodziną. Wybraliśmy miejsce z dala od ludzi, cywilizacji, taki koniec świata. Zatrzymaliśmy się w domu, zamieszkałym przez dwóch słowackich kapucynów. Na półce z książkami, jakieś 3 tysiące kilometrów od Warszawy, znalazłam „Dekalog” księdza Glasa (udało mi się tę książkę przeczytać w 2 dni). Ksiądz Glas, ma swój styl, który jest wynikiem jego doświadczeń. Traktowanie wiary serio. Traktowanie spowiedzi serio. Traktowanie modlitwy serio. I jasno wyznaczony cel – Niebo. Mnie on przekonuje. Jest taki film familijny o świętym Filipie Nero, którego rozpoznawalnym elementem jest piosenka „Paradiso, Paradiso, preferisco il Paradiso” (Niebo, Niebo, wolę Niebo).

Nowenna Pompejańska nie uwolniła mnie od gniewu, jak prosiłam, ale postawiła na mojej drodze wiele znaków i ludzi, którzy pokazali mi, że mam walczyć, że gniew i wszystkie inne moje grzech i słabości to jest moje zadanie do wykonania, a tam na końcu jest światło, tam czeka Niebo.

3.9 7 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Monika
Monika
23.05.23 07:58

Po pierwsze może to sprawa chormonow , te Twoje napady po ciążach często organizm jest jakby roztrojony, możesz sobie pomoc w naturalny sposób, wpisz w Google jak w naturalny sposób można wyregulować hormony u kobiet. Druga sprawa , proś domowników o pomoc w różnych sprawach bo często kobieta bierze sobie za dużo na głowę i przez to nie daje rady, po czym to wpływa na jej zachowanie. Po trzecie zawsze słuchaj kapłanów będących w jedności z Kościołem inaczej pójdziesz złą drogą, pamiętając, że to Bóg wybiera , Papieża , biskupów , kapłanów owszem nie jest tak ,że są idealni ,… Czytaj więcej »

Emi
Emi
23.05.23 07:07

Droga Ewo, przypomniały mi się słowa Pana Jezusa do Faustyny Kowalskiej- kiedy doszła do wniosku, że oddała wszystko Panu: „oddaj mi swoją nędzę”- powiedział.
Człowiek nie zmieni się sam- choćby pracował dniem i nocą- to łaska Boga może go zmienić.
Jestem osobą choleryczną i widzę jak tylko współpraca z Bogiem, patrzenie na siebie i innych Jego oczami, myślenie Jego myślami, mówienie Jego słowami zmienia mnie i moje otoczenie. Najwięcej światła dostaję przez modlitwę.
Sama nic nie mogę. To Bóg działa we mnie.
Życzę zaufania Bogu na serio. Niech On będzie Twoją mocą. 🙂

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x