Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Słabe serce taty

Tata od zawsze był dla mnie definicją człowieka-skały. Silny, postawny mężczyzna w sile wieku (obecnie ma 52 lata) nie bojący się żadnej pracy fizycznej. Słabo pamiętam pierwsze sygnały o tym, że może być inaczej, główie dlatego, że gdy pierwszy raz trafił do szpitala z podejrzeniem zawału byłam jeszcze małym dzieckiem (miałam ok. 15 lat), które nie rozumiało czym tak na prawdę jest chore serce, a przede wszystkim tata zawsze był dla mnie człowiekiem niezniszczalnym. Od tego czasu byłam świadoma tego, że tata jest pod stałą opieką kardiologa lecz nic poza tym, nie interesowałam się tym szczegółowo. Wydolność serca taty została określona na poziomi ok. 35%.

Początkiem tegorocznego lata mama w rozmowie powiedziała mi, że tata będzie miał zakładane urządzenie jakim jest wszczepiany kardiowerter, ale jest to tylko rozwiązanie zapobiegliwe zaproponowane przez kardiologa, które ma na celu kontrolować pracę serca oraz zadziałać tylko w szczególnym zagrożeniu życia. Prawdę powiedziawszy byłam wtedy bardziej skupiona na obronie mojej pracy licencjackiej, która przypadała tego samego dnia. Zabieg udał się poprawnie, tato wrócił do domu i wszystko miało być już w jak najlepszym porządku.

Niestety pojawiły się komplikacje. Jak już wcześniej wspomniałam, tato pracuje fizycznie, niestety parę dni po zabiegu urządzenie to włączyło się podczas zwykłego spaceru, co oznaczało, że w chwili małej aktywności fizycznej serce taty było zagrożone. Po tym incydencie tato w szpitalu dowiedział się, że kardiowerter musi się dostosować do pracy serca i poznać jego funkcjonowanie, a także musi zostać uregulowany aby wykrywał tylko poważne stany zagrażające życiu. Z opisu taty wiem, że w chwili gdy kardiowerter uruchamia się, pojawia się uczucie porównywane do uderzenia piorunem lub porażenia prądem (ma to na celu pobudzić poprawną pracę serca), a więc nie jest to najprzyjemniejsze przeżycie.

Niestety po kilku tygodniach sytuacja ta ponownia miała miejsce tylko po tym incydencie tato trafił do szpitala na dłużej. Problemem okazało się zdrowie psychiczne. Z obawy przed następnym uruchomieniem urządzenia tata bał się wstać z łóżka i przejść kilka metrów, czuł ogromne osłabienie do tego stopnia, że po otrzymaniu wypisu ze szpitala nie był w stanie wyjść z budynku. Badania wykazały, że wydolność spadła poniżej 20%. Dopiero ta informacja uświadomila mnie, że sytuacja jest naprawdę zła. Łzy w oczach mamy, która stara się ukrywać przed moim 12letnim bratem smutek oraz fatalny stan zdrowia psychicznego taty złamały mnie. W internecie przeczytałam, że aktualna wydolność serca kwalifikuję się do przeszczepu serca oraz że rokowania są bardzo niskie.

Płakałam wtedy przez całe 2 dni. W głowie miałam ciągle myśli, że mój młodszy brat pozostanie bez ojca, mama bez męża, a ja nigdy nie zostanę poprowadzona do ołtarza przez tatę. Najbardziej martwiłam się jednak o brata, bałam się jego dorastania bez wzoru mężczyzny w życiu do naśladowania. Po kilku godzinach łez nagle w mojej głowie pojawiła się myśl: sytuacja jest beznadziejna ale jest coś co może pomóc. Wtedy właśnie przypomniałam sobie o nowennie pompejańskiej. Za każdym razem gdy ktoś o niej wspominał w mojej głowie pojawiała się myśl „nigdy w życiu nie byłabym w stanie tak długo skupić się na modlitwie i poświęcić tyle czasu w ciągu dnia na klepaniu różańca”.

Gdy tylko myśl o nowennie pojawiła się w mojej głowie złapałam różaniec do ręki, przeczytałam reguły jakie są związane z tą nowenną i zaczęłam swoją pierwszą nowennę pompejańską w intencji zdrowia psychicznego i zdrowego serca taty. Gdy tylko rozpoczęłam modlitwę łzy zniknęły, poczułam ogromny wewnętrzny spokój, a także coś czego nie potrafię opisać do dzisiaj – POCZUŁAM OBECNOŚĆ MATKI BOŻEJ, która trwała przy mnie przy różańcu. Od tego dnia za każdym razem gdy myślałam o temacie serca taty w moich oczach nie pojawiały się łzy, zamiast tego w sercu czułam, że wszystko będzie dobrze.

Udało mi się wytrwać w modlitwie i dokończyć nowennę iii… tato powoli wraca do sił. Ostatnie badania wskazały wydolność serca na poziomie 28%. Strach przed wstaniem z łóżka zmienia się w codzienne długie spacery oraz jazdę na rowerze! Z tygodnia na tydzień, gdy wracam do domu rodzinnego widzę, że jest coraz lepiej. Mama również mówi mi, że tato wykonuje coraz więcej prac domowych oraz znika u niego wewnętrzny strach.

Jestem przekonana, że to właśnie wstawiennictwo Matki Bożej Pompejańskiej przyczynia się do powrotu sił taty, za co jestem niebywale wdzięczna!

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x