Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Nowenna w intencji dobrej żony

Witam. Długo przymierzałem się do napisania tego świadectwa i w końcu postanowiłem to zrobić. Mam 28 lat i w swoim życiu często wybierałem złe ścieżki poznając nieodpowiednie kobiety, z którymi wpadałem w bagno żyjąc w grzechu z dala od Boga. Przyznam, że nie byłem wtedy szczęśliwy. Żyłem tak od znajomości do znajomości wciąż nie mogąc znaleźć tej jedynej.

W końcu zakochałem się w dziewczynie, jednak bez wzajemności, co sprawiło mi ogromny ból. Wtedy nastąpił punkt zwrotny w moim życiu, ponieważ w tym cierpieniu zacząłem szukać rozwiązań w Bogu i to On dał mi ukojenie wzmacniając moją wiarę. Zacząłem chodzić do spowiedzi każdego miesiąca, na msze uczęszczałem kilka razy w tygodniu, a wszystko dlatego, bo czułem prawdziwą radość. Utworzyłem nawet ewangelizacyjną stronę na Facebooku, którą cały czas prowadzę. Bóg dał mi nowe życie i nowe serce. To było niecałe 2 lata temu. Po tym żyłem w czystości, a swoją wiarę pogłębiałem każdego dnia. Stąd też poznałem czym jest nowenna pompejańska oraz ta strona.

Zdeterminowany i pełen wiary, postanowiłem odmówić nowennę pompejańską w intencji dobrej żony. To było rok temu. Miałem już dość płytkich znajomości i marzyłem o takiej kobiecie, jaką Pan chciałby dla mnie, z którą zachowam czystość i z którą będę kroczył śladami Jezusa. Nie traktowałem tego jako handlu wymiennego z Bogiem, wiedziałem, że wszystko potoczy się według jego woli. Nie poznałem odpowiedniej kobiety, dlatego też po 3 miesiącach postanowiłem zmówić drugą nowennę w tej samej intencji. Ona również nie przyniosła skutku, ale muszę nadmienić, że zarówno podczas pierwszej jak i drugiej nowenny poznałem 2 dziewczyny, co jednak skończyło się złamanym sercem. Powiedziałem: „Ok, Panie, tak miało być, taka była Twoja wola, widocznie nie chciałeś bym związał się z jedną, czy drugą”.

Nie miałem presji, co do poznawania desperacko kobiet. Wiedziałem, że Bóg ma dla mnie doskonały plan i muszę mu ufać.

Miesiąc po odmówieniu nowenny nastąpiły zmiany. Otóż pojawiła się dziewczyna. Najlepsze jest to, że kochałem się w niej od lat, zawsze była moim ideałem, niespełnionym marzeniem… Od półtora roku sukcesywnie starałem się z nią umówić, spotkać, porozmawiać, ale zawsze z miernym skutkiem. Wiele razy dawała mi kosza, pisząc kolejną wymówkę. Mieliśmy zaledwie kontakt internetowy. Mimo to, przez te lata żyłem swoim życiem, nie robiąc sobie nadziei, ale mając do tej dziewczyny sentyment wysłałem jej nawet pocztą walentynkę, czego nigdy nie robiłem.

Byłem zdumiony i bardzo szczęśliwy, kiedy zaczęliśmy się spotykać i wiedziałem, że Pan maczał w tym palce. Dziękowałem mu za tą dziewczynę każdego dnia, moja radość była wielka.

Dziś już jesteśmy razem trzy miesiące, a ona nie wyobraża sobie życia beze mnie.

To wszystko brzmi pięknie i sam chciałbym, żeby moje świadectwo tak się skończyło, ale niestety w tym momencie zaczyna się mój problem.

Mianowicie mamy różne poglądy. Moja dziewczyna rzadko chodzi do kościoła, po prostu nie poznała kim tak naprawdę jest nasz Pan. Jej stosunek do czystości przedmałżeńskiej też mi się nie podoba. Kompletnie nie rozumie idei, a kiedy próbowałem jej wytłumaczyć nie dała się przegadać, twierdząc, że chyba ze mną jest coś nie tak, a ona nie wyobraża sobie związku bez seksu. To była nasza pierwsza poważna rozmowa po miesiącu związku. Kompletnie załamany wróciłem do domu i nie miałem pojęcia co dalej będzie. Bardzo chciałem zachować czystość i sporo się modliłem w tej sprawie.

Po pewnym czasie jednak nie potrafiłem oprzeć się pokusie, kiedy ona wręcz nalegała i kusiła i w końcu uległem. No i zaczęło się… wpadłem w grzech, z którego nie mogę wyjść po dzień dzisiejszy, co trwa już 2 miesiące. Niejednokrotnie wracałem od niej ze łzami w oczach i spuszczoną głową, żałując tego co się stało.

To wszystko mnie przybija, ponieważ utraciłem relacje z Bogiem. Wiem, że to ja powinienem dać jej przykład i podnieść ją, ale to ona ciągnie mnie w dół. Ja jestem za słaby, by walczyć o czystość za naszą dwójkę.

Z pozoru wyglądamy na szczęśliwy związek. Mam prześliczną dziewczynę o dobrym sercu, ona jest ze mną bardzo szczęśliwa, zawsze uśmiechnięta, uwielbiam z nią przebywać, rozmawiać, ale jak jej nie ma, czuję pustkę, brak Boga i wiem, że nie mogę w tym trwać.

Teraz zadaje sobie pytania co z tym wszystkim? Co z nowenną? Przecież uwierzyłem, że to wymodlona dziewczyna, przecież się nawróciłem, odmówiłem nowennę 2 razy… Dlaczego dalej wpadłem w grzech? Jak mam teraz wierzyć, że nowenna Pompejańska jest modlitwą nie do odparcia? Jak mam mówić innym o Maryi i o tym, by spróbowali modlić się nowenną?

Nie chcę tracić wiary, ale na dzień dzisiejszy ja nie mam pojęcia, czy Ona jest tą wymodloną, czy nie…

Boję się pójść do spowiedzi, boję się jej powiedzieć, że chce zachować czystość. Boję się, że nasz związek się zakończy i wtedy się dopiero załamię… Boje się złamanego serca i cierpienia z tym związanego, bo znam to doskonale…. ale z drugiej strony chcę żyć zgodnie z wolą Bożą…

Dlaczego Bóg postawił tą dziewczynę w moim życiu? Jaka jest w tym Jego wola? Marzyłem o kobiecie, z którą chodziłbym na msze, jeździł na spotkania, wieczory miłosierdzia, wspólnie prowadził moją stronę ewangelizacyjną i z którą będę mógł rozmawiać o Bogu…

Jednak Bóg chciał inaczej, może to ja mam pomóc uratować jej zagubioną duszę? Jeżeli tak, to nie mam pojęcia jak miałbym to zrobić.

Wiem, że muszę oddać to Jezusowi, wiem, że muszę mu zaufać i zawierzyć swój problem. Ja to wszystko wiem, tylko nie potrafię…

Jeśli mogę, to proszę o jakieś budujące słowa od kogoś mądrzejszego niż ja, może uda mi się rozwiązać mój problem, bo choć z pozoru na co dzień jestem szczęśliwy mając wymarzoną kobietę, tak naprawdę w środku jestem rozdarty…

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x