Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Dramatyczny list od Iviii: Zmęczona

Jestem zmęczona, koszmarnie zmęczona… Piszę to jako świadectwo, że Bóg działa, ale jako, że działa jak chce i zasadniczo nie rozumiem Go, jest to zarazem świadectwo mojej wieloletniej frustracji… Zacznę od początku: od mniej więcej 4 roku życia modliłam się o dobrego męża, zdrowe ukochane dzieci (liczba mnoga) jak i prosiłam, żebym nigdy nie zaznała ani ja, ani moja rodzina wojny.

Modlitwy trwały 20 lat. Szukałam wierzącego, spokojnego faceta, wyznacznikiem była dla mnie wiara i dobre serce, nie przeszkadzało mi, że mój narzeczony kasą nie świecił, wykształcenie jeszcze zdobywał itp. Nie rozumiem co Bóg sobie myślał, czyniąc taki obrót w moim życiu: wyszłam za faceta ideał, poznałam go właściwie zaczynając pierwszego dnia Nowennę Pompejańską.

Tyle, że byłam już po stwierdzeniu nieważności małżeństwa z pierwszym (tym wspomnianym, kształcącym się, bo wierzącego udawał, był psychopatą lubiącym mnie bić, a ożenił się dla moich pieniędzy). Kolejnym cudem jest uwolnienie mnie przed wyżej wymienionym człowiekiem. I właściwie ten przypadek pokazuje moje pokręcone życie i pokręcony stosunek Pana Boga do mnie: zamiast mi pomagać, raczej stawia mnie w roli bohatera melodramatów.

Z jednej strony jestem bardzo wdzięczna. Z drugiej sfrustrowana. Gdy zdradziła mnie moja wieloletnia „przyjaciółka” (wycięła mi duże świństwo zachowując się tak, jakby chciała mnie wyizolować od nowych znajomych, niejako stawiając mnie w roli „tej złej”) Bóg odpowiedział mi na modlitwy zsyłając dwie do rany przyłóż. Jedna niedługo po poznaniu ze mną okazało się że ma raka… Szczena mi opadła i znów zaczęłam się zastanawiać, „co ten Ojciec kombinuje?!”. Wiele osób się modliło, rak zniknął. Znów cud, tyle, że ja już po tym miłym panu z pierwszego pseudomałżeństwa i po tej sytuacji z przyjaciółką nabyłam PTSD.

Dziecko też dostałam od Boga w sposób cudowny, ale i okrutny. Zanim poznałam właściwego męża zgwałcono mnie (argument byłego, żebym do niego wróciła, bo „z dzieckiem mnie nikt nie weźmie”). I dziecko urodziło się z autyzmem. Znów lata modlitw, żeby wyzdrowiało. Autyzm nie zniknął, ale córka doskonale funkcjonuje i na to, że jest autystką dzisiaj niewiele wskazuje. Co nie zmienia faktu, że ja mam już regularną nerwicę i boję się (dosłownie) co „se tym razem Tatuś wymyśli”.

Wojna nasiliła lęk. Tuż przed jej wybuchem, gdy nią groziło, rozpoczęłam roczną Nowennę Św. Brygidy, wg której jeśli ktoś ją skończy Bóg go wysłuchuje. Nie wiem, czy było za wcześnie (nie była skończona) czy znów Bóg ma „lepszy plan na mnie”, bo wojna mimo błagań wybuchła. A gdy skończyłam tą Nowennę (a ostatnie pół roku było przeprawą przez ciernie, nie miałam siły, czasu ani ochoty) to w „nagrodę” jako błogosławieństwo dostałam olbrzymi kryzys wiary i wartości plus stalking sądowy ze strony byłego pseudomęża.

Odmówiłam 3, może 4 nowenny o rozwiązanie węzłów związanych z tym facetem i choć wszelkie rozprawy powoli się kończą – zwykle na moją korzyść, nie mniej są dla mnie traumatyczne, bo muszę patrzeć w oczy facetowi, który zrobił mi tyle złego i który nie siedzi tylko dlatego, że mu wybaczyłam bez konsekwencji (a powinnam nie raz wezwać policję a wybaczyć w sercu). No i przechodzimy do meritum.

Mam 34 lata, zmarnowałam mnóstwo czasu na niewłaściwego człowieka, bo Bóg nie wysłuchał od razu mojej prośby o dobrego męża i trafiłam (za pierwszym razem) na oszusta. Mam PTSD. Ale i wspaniałą córkę, wspaniałych przyjaciół i wspaniałego męża. Dodam tu, że jest także masa osób z tych „wierzących” co dokłada mi jeszcze bólu poddając pod wątpliwość, czy w ogóle powinno być coś takiego jak „stwierdzenie nieważności” lub mówiąc że to wina „rozwodu” że mi się nic nie układa (tyle, że jednak to Kościół mi to stwierdzenie dał, a poza tym jak wychodziłam za pana nr 1, to jednak byłam miłą, bardzo wierzącą dziewczynką z ruchów przykościelnych)

Teraz chciałabym mieć drugie dziecko z facetem mi już normalnie zaslubionym, który nie oszukiwał przy ołtarzu. I kulminacja: od 3 lat się staramy, dziecka brak. Płaczę przy każdym okresie. Chciałabym modlić się z potrzeby serca, a nie dlatego, że znów Pan Bóg bawi się mną w kotka i myszkę. A takie są moje przemyślenia. Jestem silnie straumatyzowana (były prawie odebrał mi życie i to kilkukrotnie, byłam ofiarą stalkingu, gwałtu, próby morderstwa, zastraszania i innych równie „fajnych rzeczy”).

Mam konkretną wiedzę, że Bóg istnieje. Widziałam Go i Jego cuda na własne oczy. Ale nie ufam w Jego „wspaniałomyślność”. Nie rozumiem Go. I mam dość. Jestem zmęczona. Nie jestem przekonana, że mnie kocha, bo osoba która kocha tak się nie zachowuje. Ponoć kryzysy są dla umocnienia wiary, a moje pierwsze małżeństwo (nieistniejące) absolutnie podkopało moje zaufanie do Pana Boga (facet przed ślubem był innym człowiekiem- udawał i jakbym z nim mieszkała rozpracowała bym go, bo ale nie wolno). Od lat czuję się marionetką w Jego rękach choć wiele razy śmiano się że mnie z powodu wiary i głoszonych treści.

Dzisiaj zostało mi jakieś 4 dni do końca Nowenny. W ciąży nie jestem i mam ochotę wyć z bólu – zaczęłam sama poważnie chorować (rozwalona tarczyca z nerwów, osłabienie). Sprawa z byłym stalkerem jest dalej w toku, kolejny rok nie mogę się uwolnić.

Jeśli to czytasz, to się pomódl za mnie i nie wyskakuj mi z kolejną „mega modlitwą, co to powinnam odmówić” (co widzę, że uwielbiają osoby te opisy czytające), bo mam za sobą te, które moim zdaniem są i tak dość ciężkie jak dla mnie. Ja już nie chce kolejnych „łask” czyli kryzysów – a tak to widzę (kryzys sensu modlitwy mam wystarczający). Wolałabym łaskę w postaci czegoś co mnie znów nie będzie traumatyzowało. Jestem rozgoryczona. Nie chcę sztucznego spokoju serca tylko prawdziwego spokoju wokół mnie. Ostatnia nowenna, którą kończę na siłę przy zarwanych nocach i bólu była w intencji poczęcia dziecka. Zamiast dwóch kresek przeszłam już ultraprzykre i bolesne badania, Covid, grypę typu B i niedoczynność tarczycy przekształciła się w Hashimoto. A mi na modlitwy brakuje już siły. Serio.

Dodatkowo osoba z mojej rodziny, mająca raptem 22 lata jesienią zeszłego roku niespodziewanie zginęła w wypadku samochodowym. Bardzo to przeżyłam. Bóg ukazał się mamie tej osoby obiecując, że jej to wynagrodzi. Git. Cud. Znowu poprzedzony katastrofą. Tyle, że znowu ja nie widzę w tym miłości. Śmierć tej osoby bardzo przeżyłam.

Czy Nowenna działa i Matka Boska pomaga? Tak. Ale Pan Bóg działa jak chce mając gdzieś nasze oczekiwania. I zanim coś nam da to może nas nieźle umęczyć.

Oto moje świadectwo. Panie Boże, tak samo je znasz jak osoba czytająca to. Przestań serwować mi katastrofę za katastrofą, żeby później magicznie mnie z nich wyciągać, bo ja już sił nie mam. Zacznij od wyciągnięcia mnie z bagna, w którym i tak już jestem i pomóż mi wszystko domknąć. Ty wiesz najlepiej, że bliżej mi teraz do czynów szalonych niż do spokojnego zaufania Tobie. Bronię Twoich nauk, bo Cię kocham. Ale nie mam siły. OGARNIJ TO WRESZCIE !!!

4.1 19 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
22 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
Ewa
06.01.24 14:01

Chyba Cię rozumiem. Też nie mogę zrozumieć kolei moich losów. Po odmawianiu nowenny, jakby coś się poprawia, a potem sypie jeszcze bardziej. Teraz zostało mi dwa dni, ale cały czas się boję czy tym razem też zostanę wysłuchana tak, że coś dostanę, ale to co zostanie mi przy tym odebrane zaboli jeszcze bardziej. Tłumaczę to sobie, że Bóg małymi krokami nam pomaga, ale musimy nieść nasz krzyż, aby się umacniać. Też się boję czy wytrwam w dążeniu ku dobremu. Nie ma dnia, gdy nie myślę, aby się poddać, ale gdybym nie miała tej modlitwy, to myślę że mogłoby być ze… Czytaj więcej »

Urszula
Urszula
22.12.23 20:37

Pobądź z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Gdy jest mi ciężko odmawiam litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Urszula
Urszula
22.12.23 20:27

Pomódl się albo tylko posiedz, pobądź z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie.

Urszula
Urszula
22.12.23 20:20

Jeśli mogę polecić ci psalm 139.

Monika
Monika
22.12.23 08:13

” Nie zaniedbuj modlitwy, gdyż zaniedbując ją , stajesz się bezbronna , a w niebezpiecznych pożarach namiętności jesteś jak ktoś, kto znajdzie przecięte kable telefoniczne, chcąc wezwać pomoc, gdy pożar trawi jego dom. Kiedy złodziej chce dokonać kradzieży tak, by go nie przyłapano , przecina kable elektryczne i telefoniczne , a kiedy szatan chce pokonać duszę, odcina jej światło wiary i rozbija modlitwę.
Nie daj się pokonać pokusie duchowego lenistwa.”
Ks.Dolindo Ruotolo

Agucha
Agucha
18.12.23 22:50

Do autorki: przeczytaj dostepny w necie 'list zyda z getta warszawskiego’ – jest na stornie deon . pl – mysle, ze odnajdziesz w tym czlowieku siebie

Marta
Marta
18.12.23 06:39

Hej. Jak masz takie problemy ze sobą i zdrowiem to może warto odpuścić drugie dziecko bo to ogromny wysiłek fizyczno-emocjonalny. Cieszyć się tym co masz. Bo może ojcostwo przerosloby też Twojego męża i mielibyscie kryzys. Poza tym, dzieci miałyby 2 rożnych ojców a to w przyszłości moze skutkować napieciami. Gwalty, nawet małżeńskie, sa karalne. Trzeba bylo gnoja za kraty wsadzić. Może by go tam nauczyli co to gwałt. Ja mam podobne doświadczenia ja Ty z nowenna. Bóg wysluchuje ale diabeł powali Cię na deski. Nockout. Ciesz się córką i mężem, od reszty się odetnij. Wyluzuj. Ja sie mało juz co… Czytaj więcej »

Justyna
Justyna
17.12.23 12:36

Witaj, czytając Twoje świadectwo miałam ciarki i jestem pełna podziwu dla Ciebie, że dałaś radę przez to wszystko przejść… Pan Bóg zna Cię i pragnienia Twego serca jak nikt inny. I może to zabrzmi dziwnie, ale skończ odnawianie nowenny i nie wyszukuj już żadnych innych „cudownych” modlitw. Rozmawiaj z Nim codziennie i własnymi słowami poproś aby działał tam gdzie trzeba. Ty zajmij się swoim zdrowiem i fizycznym i psychicznym. Po prostu mu zaufaj – to jest chyba dla Ciebie najtrudniejsze, i rób swoje a On będzie z Tobą współdziałał. Zadbaj o siebie i relacje z najbliższymi, Bóg nie chce, żeby… Czytaj więcej »

Karolina
Karolina
15.12.23 09:35

Witam Czytam to świadectwo i tak sobie myślę, że mam lat 30, ani męża, ani dzieci… Wiele błędów popełniłam w życiu ale też płaczę jak mam okres. Trudów wiele Pani przeżyła. Prosi Pani o nie doradzanie kolejnych modlitw. A ja doradcze: wizyta u egzorcysty, psychoterapeuty ale katolickiego, nabożeństwo z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie. Wiem co mówię… Wiele takich modlitw pokazało mi że były osoby, nawet z rodziny które mnie bądź kogoś bliskiego mi- przekleły.. pomógł ksiądz egzorcysta… I właśnie wyżej wymienione nabożeństwa. Wtedy Pani nie jest zdana tylko na siebie a również na osoby, które się na tym znają…… Czytaj więcej »

Kamila
Kamila
16.12.23 14:48
Reply to  Karolina

Egzorcysta i psychoterapeuta manewr nie pomogą.w życiu trzeba umieć samemu sobie radzić i rozwiązywać problemy

Karolina
Karolina
16.12.23 17:11
Reply to  Kamila

Zależy jaki egzorcysta i jaki psychoterapeuta. Ja jestem innego zdania. Nie ze wszystkim można poradzić sobie samemu, to taki syndrom Zosi samosi. Czasami warto z kimś porozmawiać.

Emi
Emi
15.12.23 09:33

Droga Ivio z własnego doświadczenia wiem, że dobrą praktyką, która uzdrawia i uwalnia od zmęczenia duchowego, jest pójście z tym do Pana. Powiedz Mu co czujesz, jak się czujesz, bądź szczera, powiedz co myślisz.. Zobaczysz co się stanie 🙂
Jesteś wspaniała! Trwaj i rób swoje!
Jeszcze raz polecam adaptogeny roślinne na poprawienie formy psychicznej 🙂

Emi
Emi
15.12.23 07:34

Droga Iviu! Jesteś wspaniała dzielną , bardzo wrażliwą osobą. Podziwiam Twoją determinację i wiarę „na siłę”. Twoja wierność Bogu mimo wszystko jest wspaniała! Wiem, że żadne mądre rady nic tu nie pomogą. Dla zebrania myśli proponuję jednak zrobić sobie kurację adaptogenami. To wodne lub alkoholowe wyciągi z ziół, które sprowadzają ciało i umysł na właściwe tory. Bardzo pomocne w sytuacjach wycieńczenia psychicznego i rozstrojenia organizmu. Sama testuję i jestem zadowolona. Moja siostra, która też była wykończona odzyskała siły i równowagę.. A wracając do sedna- rób swoje! Ludzie zawsze będą chorować, umierać itd. Rób swoje! Bóg trzyma Cię za rękę! A… Czytaj więcej »

Monika
Monika
15.12.23 01:25

Super,że trwasz na modlitwie. Zło i tak by przyszło, tylko bez Boga gdzie byś była? Bez Boga zło by było większe, byłoby w Tobie. Z Bogiem, pod opieką Maryji umiesz wybaczyć, kochać córkę i męża . Dzięki Bogu mogłaś założyć rodzinę. Dużo łask otrzymałaś. Maryja to Kochana Mama. Ona chroni swe dzieci. Bez jej ochrony spotkałoby nas większe zło. Ona potrafi nieszczęście przemienić w szczęście. Ufaj jej, jak dziecko.

Ewa
Ewa
15.12.23 00:13

Nie wiem, co miałabym napisać, żebyś poczuła, że całym sercem jestem z Tobą. Może tylko to, że ktoś, kto cię krytykuje, pewnie nigdy nie przeżył takiego ogromu nieszczęsć i rozpaczy, jak Ty. Jedno przyszło mi na myśl po lekturze Twojego świadectwa: czy na pewno to Bóg tak cię doświadcza? Czy część twoich nieszczęść nie wynika z tego, że to ludzie źle korzystając ze swojej wolnej woli tak cię krzywdzili? Czy za tym nie stoi szatan, który tym bardziej się na ciebie uwział, im bardziej jesteś wierna Bogu? Ktoś taki jak ty byłby dla niego cennym łupem… Ja też nie potrafię… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
14.12.23 20:50

Jak bardzo Cie rozumiem… Byłam wychowana w katolickim domu: ruchy przykościelne, szkoła katolicka, harcerstwo… W katolickim liceum poznałam chłopaka, który regularnie, przez 2 lata mnie bil, znęcał się nade mną psychicznie, nękał. Dzięki Bogu, że mimo strachu i nerwów uwolniłam się od niego. Wtedy poznałam mojego męża. We wrześniu mieliśmy mieć 10 rocznicę ślubu. Mieliśmy. Bo w lipcu mąż oświadczył, że już mnie nie kocha i się wyprowadza. Zostawił mnie z dwójką dzieci, które były w tym momencie chore, bez środków do życia dla innej, starszej, rozwiedzionej kobiety, która ma dziecko. Jestem jednocześnie zmęczona, załamana… Mąż zdradzał mnie od lat,… Czytaj więcej »

Monika
Monika
15.12.23 23:00
Reply to  Agnieszka

Agnieszko, przytulam Cię w modlitwie. Będziesz błogosławić to,że mąż odszedł. Odzyskasz szacunek do siebie samej. Jesteś kobietą, z Maryją-silną kobietą. Osoba , która zdradza nie może być ostoją i nie może dawać bezpieczeństwa. Niech Bóg i Maryja będą Twoją ostoją i Oni dadzą Ci prawdziwe bezpieczeństwo. Lepiej wpaść w ręce Boga niż człowieka.

Agnieszka
Agnieszka
16.12.23 10:38
Reply to  Monika

To mój mąż, sakramentalny. Nie mogę tak po prostu ruszyć do przodu, nie mogę nie modlić się za niego. Wiem, że ratunku dla nas nie ma choć chciałabym, również ze względu na dzieci. Zawsze myślałam, że będą miały dobry wzór bo znałam męża wiele lat przed ślubem, bo sprawdziliśmy się w różnych sytuacjach i zawsze byliśmy razem i się wspieraliśmy. Chciałam żeby nasze dzieci nauczyły się małżeństwa pełnego szacunku, miłości i przyjaźni. Zeby miały dobry wzor. Dziś go nie mają. Dzieci uczę o Bogu, codziennie razem się modlimy, na swój sposób staram się z nimi przeżywać Adwent, chodzimy do kościoła,… Czytaj więcej »

Kamila
Kamila
16.12.23 17:06
Reply to  Agnieszka

Ja też nie rozumiem Boga.

Kamila
Kamila
16.12.23 17:09
Reply to  Agnieszka

Może jest tak że Bóg nie kocha wszystkich swoich dzieci i daje nam to wyraźnie do zrozumienia

Vivi
Vivi
18.12.23 00:31
Reply to  Agnieszka

Łącze się w bólu, przytulam cieplutko. Nie daj się.

Agucha
Agucha
18.12.23 22:48
Reply to  Agnieszka

Aga, wejdza na sorne grupy katolickiej Sychar – ich forum to kryzys kropka org, oni Cie wespra jako ludzie

22
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x