Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna: Cudowne uzdrowienie

Parę lat temu w naszym kościele odbyły się Misje Święte, podczas których usłyszałam świadectwo wiary. Przedstawiła go mama ciężko chorego dziecka. Choroba ta była rzadko spotykana, bardzo ciężka i po ludzku według lekarzy nie do wyleczenia.

Fakty, które były poparte zdjęciami przekazane przez mamę dziewczynki okazały się przerażające. Z opowieści wynikało, że rodzice się nie załamali lecz los dziecka zawierzyli w ręce Maryi. Cała rodzina jak również wiele innych osób odmawiało Nowennę Pompejańską. Dziewczynka w zaskakująco krótkim czasie powróciła do zdrowia. Wszystko to bardzo mnie poruszyło i zapadło głęboko w moim sercu. Zapragnęłam dowiedzieć się więcej na temat tej modlitwy. Tak się złożyło, że w niedługim czasie treść Nowenny Pompejańskiej otrzymałam od koleżanki. Od tej pory, czyli od paru lat odmawiam ją systematycznie, myślę, że odmówiłam już ponad trzydzieści razy. Rozpoczynam około 8 godziny rano i kończę około godziny 10, odmawiając wszystkie cztery części różańca. Nowenna Pompejańska bardzo umocniła moją wiarę i nadzieję. Uwolniła od lęku i niepotrzebnego zamartwiania się. Pan Bóg obdarzył mnie i moją rodzinę wieloma potrzebnymi łaskami ,za które gorąco dziękuję. Poniżej podaję świadectwo mojego uzdrowienia. W sierpniu 2022 roku zaczęłam chorować na gardło.

Po wizycie u lekarza okazało się, że to ropna angina. Dostałam antybiotyk, następnie zastrzyki, ale nic nie pomagało. Jeden z migdałów wciąż się powiększał i stan zapalny nadal postępował. Lekarz rodzinny dał mi skierowanie do laryngologa, jednocześnie sugerując zabieg. Pani laryngolog przepisała kolejne zastrzyki, odradzając operację ze względu na mój wiek. Niestety stan mojego zdrowia nadal się pogarszał. Z dnia na dzień traciłam na wadze. Miałam duży problem z przełykaniem, a więc nie mogłam jeść nawet miksów. Picie przez rurkę też sprawiało mi ogromny ból. Byłam coraz słabsza, na domiar tego coraz gorzej słyszałam a głos mój był jedynie bełkotem. Lekarz rodzinny widząc w jakim jestem stanie nadal namawiał mnie na zabieg, jednocześnie dodawał otuchy, że będzie dobrze. Bardzo się bałam, ale postanowiłam zaryzykować. W listopadzie zapisałam się na zabieg, termin wyznaczono na styczeń 2023 roku. Kiedy w wyznaczonym dniu przyjechałam do szpitala, okazało się, że mam dodatni test na covid i odesłano mnie do domu. Pomimo, iż następnego dnia był już ujemny, termin zabiegu przełożono na maj, czyli za 4 miesiące. Byłam zrozpaczona, zaczęłam tracić nadzieję, że dożyję tej operacji. Byłam wrakiem człowieka, nie wychodziłam z domu, prawie nie słyszałam i nie mówiłam. Każdy kto mnie widział był pewien, że to nowotwór mnie wyniszcza. Cały czas jednak trwałam na modlitwie, bez końca odmawiając Nowennę Pompejańską i wiele innych modlitw błagając Najświętszą Panienkę i Jezusa Miłosiernego o pomoc. I tak cudem dotrwałam do maja.

Po zabiegu zaczęłam powoli powracać do zdrowia i przybierać na wadze. Niestety słuch straciłam całkowicie. Decyzja lekarza była jednoznaczna. Należy zakupić aparat, gdyż nie ma szans na odzyskanie słuchu. Co dzień nadal się gorliwie modliłam dziękując Maryi za przywrócone zdrowie, pomimo utraty słuchu i noszenie aparatu. Był piątek, jak co dzień siedziałam w kuchni przy stole odmawiając kolejny dziesiątek różańca, pilnując jednocześnie gotującego się obiadu. Nagle usłyszałam dziwny huk, tak dosłownie głośny huk. Odruchowo złapałam się za głowę, rozglądając się po kuchni i myśląc co się dzieje. Z ręki wypadł mi różaniec . Szybko zorientowałam się, że ten dziwny odgłos pochodzi z mojej głowy. Przestraszyłam się, że dzieje się ze mną coś złego. Po kilku sekundach wszystko jednak minęło. Podniosłam różaniec z podłogi i kontynuowałam modlitwę, choć nie mogłam się uspokoić. W uszach nadal miałam aparat i choć czułam dziwne szumy, dopiero wieczorem jak co dzień włożyłam go do szuflady. Następnego dnia ku mojemu niedowierzaniu okazało się, że doskonale słyszę bez aparatu. Moja radość była nie do opisania. Płakałam ze szczęścia jednocześnie dziękując Maryi i Jezusowi za odzyskany słuch. Kiedy synowa zawiozła mnie na wizytę do Pani doktor laryngolog, razem z aparatem w ręku, nie mogła w to uwierzyć, gdyż była pewna, że do końca mojego życia nie odzyskam słuchu. Dziś pomimo swoich 80 lat czuję się dobrze, wychodzę do ludzi, działam w Kole Gospodyń Wiejskich, jeżdżę na wycieczki i pielgrzymki, ale różańca nie wypuszczam z rąk modląc się każdego dnia dziękując Najświętszej Panience i wielbiąc Jezusa Miłosiernego za wysłuchane prośby. Wierzę głęboko, że dzięki modlitwie odzyskałam zdrowie i przetrwałam tak trudny w życiu dla mnie czas. Dziękuję Ci Matko Różańcowa z Pompejów za wszystkie łaski, którymi mnie i moją rodzinę obdarzyłaś.
Anna

4.6 11 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x