Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ada: Taka trudna miłość…

Szczęść Boże, moją ostatnią nowennę pompejańską, już 12., zaczęłam w sierpniu. Kolejny raz uklękłam przed cudownym obrazem Matki Bożej Pompejańskiej w Sanktuarium w Pompejach i już wiedziałam, że nie przestanę. Będę błagać mimo wszystko. Tym razem o światło Ducha Świętego, o głos z nieba w bardzo trudnej sytuacji uczuciowej.

Wcześniej. w cudowny sposób poznałam pierwszego w życiu mężczyznę, który naprawdę z determinacją się o mnie starał. Dzień po wizycie w Sanktuarium w Pompejach. Nie wierzyłam w to, że jego zainteresowanie może być prawdziwe i szczere. Bo wyjechałam dzień po tym kiedy się poznaliśmy. Bo on jest Włochem. Bo ani on, ani ja nie możemy tak po prostu wszystkiego zostawić by być ze sobą na stałe, w związku, najlepiej sakramentalnym i na zawsze.

Marzyło mi się szczęście małżeńskie. Ale to marzenie towarzyszyło mi całe życie i było abstrakcyjne, kompletnie nieprzyswajalne. Nigdy z nikim nie byłam w związku. Urosła wokół tego tematu wręcz fobia. Kiedy kogoś poznawałam z reguły się nie nadawał i nawet kiedy był „odpowiedni” znajomość nigdy nie wychodziła poza jedno spotkanie. Zawsze słyszałam, że jestem atrakcyjna, a miałam kompleksy na punkcie niemal wszystkich zewnętrznych atrybutów. Od razu wiedziałam, że nic nie będzie ze znajomości. Tym razem też tak było.

Ale zdziwiłam się – on pisał do mnie codziennie, na dzień dobry, na dobranoc. Nie znałam włoskiego, więc rozmawialiśmy zdawkowo. Marzyłam, by kiedyś z nim tak normalnie pogadać. Po 4 miesiącach zaprosił mnie do domu. Poleciałam do Włoch w interesach, ale zgodziłam się na spotkanie. Uklęknął przede mną i poprosił czy zostanę jego dziewczyną. Był przeszczęśliwy gdy usłyszał „tak”. Wiedział, że mam bardzo sztywne zasady funkcjonowania w związku. Mówił o małżeństwie, nosił mnie na rękach. Ale myślałam, że jeśli to jest dzień to każdy może.

Mijały miesiące. Potem minął rok. Przedstawił mnie rodzinie kiedy przyleciałam 3. raz. Wszystko było niepojęte – cały czas tak samo się o mnie troszczył i starał. Kiedy mnie przytulił przy okazji przedstawiania przyjaciołom poczułam, że to mój przyszły mąż. Już nic nie było ważne. Odległość, moja praca, jego praca, spotkania ograniczone do kilku dni w roku. Nie rozpamiętywałam, po prostu to była pewność, że łączy nas wyjątkowa więź.

I nagle z dnia na dzień przestał pisać.

Moje głupie ambicje, że skoro nie odpowiada na jedną wiadomość, za kilka dni drugą, to oznacza to koniec. Wcześniej to on do mnie pisał a ja tylko odpowiadałam. Przez 14 miesięcy. Wtedy zaczęłam rozumieć co to znaczy troska o drugą osobę. Wstyd to przyznać, ale jestem ofiarą wyścigu szczurów od wczesnej młodości. Nigdy nie weszłam w związek, bo brakowało czasu, cierpliwości, albo zwyczajnie uczucia. Napisałam przy okazji kolejnej wizyty. Odnowiliśmy kontakt, ale nie widzieliśmy się od lata 2022. Choć byłam w jego mieście już trzy razy odkąd widzieliśmy się ostatni raz. On pracuje dniami i często nocami. Ja informuję, że przyleciałam kiedy już staje się to faktem. Traciłam nadzieję i rozumiałam, że go kocham. Z czasem, że chcę z nim spędzić życie.

Może to efekt ostatniej nowenny pompejańskiej, o światło Ducha Świętego w tej sprawie. Świadectwo piszę, bo mimo tak trudnych relacji spotykam osoby, które nagle wiedzą, że kogoś mam. I radzą iść w stronę tej relacji. Nie przypuszczałam, że coś się jeszcze zdarzy, bo nowennę pompejańską skończyłam w październiku. A przed świętami 2 osoby, jedna prawie obca, druga bliska, która domyśliła się dlaczego jeżdżę „często” do Włoch, nawiązały ze mną rozmowę. Dawały rady, które nie brzmiały jak przypadkowe pocieszanie. Od jednej dostałam serię cytatów, myśli, które wciąż każą wierzyć, na pewno w to, że Duch Święty nie milczy. A co chce mi powiedzieć? Jeszcze nie wiem do końca. Bo łatwiej byłoby, gdybym związała się z kimś, kto o mnie zabiega.

Ten ktoś pojawił się 2 miesiące od poznania mojej jedynej dotąd miłości. I stale się przypomina. Ale nie dąży nawet do spotkań. Ja tym bardziej nie. Wystarcza mu chyba świadomość, że jestem, żyję. Proszę o mądrość od Ducha Świętego. Wydawało mi się, że nie przychodzi. Ale te dwie rozmowy na pewno były oczekiwanym efektem nowenny pompejańskiej. Tylko nie wiem co miałabym zrobić, żeby te rady przyjąć. Bo teraz są nie do zrealizowania. Natomiast nowenna kolejny raz została wysłuchana.

Proszę nadal o łaskę rozumienia Bożej woli. Bo tu nie chodzi już o znajomość w celu założenia rodziny. Obydwoje nie jesteśmy już wystarczająco młodzi. Ale tym bardziej nie wiem po co jest ta miłość. Proszę o modlitwę. Niech to się wreszcie jakkolwiek poukłada. Tak, by wrócił spokój i sens w dążeniu do czegokolwiek.

4.2 5 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x