Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna: Nowenna pompejańska o cud uzdrowienia z choroby

Tą nowennę zaczęłam odmawiać pod koniec lipca 2020. Intencją nowenny był cud uzdrowienia/zatrzymania przewlekłej białaczki limfatycznej, która została wykryta u mojego kochanego Tatusia. To był wówczas początek choroby – Tata znajdował się pod opieką lekarzy i ich obserwacją. W takim stadium choroby nie wdrażano jeszcze leczenia, lecz obserwowano rozwój. Niestety w połowie sierpnia Tatuś zaraził się koronawirusem i trafił do szpitala, ze względu na niską saturację i gorączkę. Po 4 dniach stan się pogroszył i Tata został podłączony do respiratora. W tym czasie płynęło morze modlitwy z całej Polski od znajomych, przyjaciół, zakonów, księży a także zupełnie nieznanych mi osób, które uczestniczyły w modlitwie. Dodatkowo akurat w tym czasie w szpitalu, w którym przebywał Tata pojawiła się pielęgniarka – znajoma, znajomej bardzo wierząca , ale dla mnie zupełnie nieznana. Była na OIOM-ie u Taty i bardzo długo się nad Nim modliła. Nastąpiła poprawa i zmniejszono tlen w respiratorze – lekarz nazwał to małą jaskółeczką. Niestety dwa dni później Tata dostał infekcji – jak się później okazało była to sepsa. Wówczas osłabiony już walką organizm, a także bardzo niska odporność spowodowana białaczką, doprowadziły do tego, że Tata nie miał już siły walczyć i odszedł w pierwszy piątek miesiąca tj. 4.09. Dodam jeszcze, że dzień przed śmiercią Tata otrzymał sakrament namaszczenia chorych – co było dla nas cudem, bo gdy wcześniej pytaliśmy powiedziano nam, że nie ma możliwości by ksiądz wszedł do chorego na koronawirusa. Inny lekarz, innego dnia dał nam telefon bezpośrednio do księdza. Śmierć ukochanego Taty była dla mnie potwornym ciosem, bo bardzo kochałam Tatę i byłam z Nim bardzo związana. Pomimo tak trudnego wówczas czasu dokończyłam nowennę i skończyłam ją 21.09. Dzień po zakończeniu miałam piękny sen o Tacie – siedzieliśmy przy stole i Tata powiedział do mnie: ” to był zaszczyt bycia Twoim Tatą” a ja rzuciłam się Tacie na szyję, przytuliłam Go i powiedziałam, że był najlepszym Tatą na świecie. Obudziłam się i płakałam do rana. Odczytuję ten sen jako pożegnanie ( przez koronawirusa nie mogliśmy ani Taty zobaczyć ani się z Nim pożegnać) a także, że w czymś Tacie pomogłam. Może wszystkimi modlitwami i prośbami o modlitwę wielu ludzi przybliżyłam Tatę do Nieba. Może ma to szczęście i już jest blisko Pana Boga. Dziękuję Mateńce, że mimo wielkiego trudu udało mi się dokończyć nowennę, za dar tego pięknego snu, wszelkie łaski i dobrych ludzi, którzy otaczali nas w tym trudnym czasie, pomagali nam i wspierali modlitwą. Bardzo wierzę, że wszystkie modlitwy bardzo Tacie pomogły.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x