Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Moje małe wielkie szczęście!

Nie wiem od czego zacząć. Długo ociągałam się z tym, żeby podzielić się tutaj swoją historią. Ale wiedziałam, że muszę to zrobić, obiecałam to Matce Bożej. Każdego dnia mówiłam, że będę się dzielić opowieścią o cudzie jaki mi wyświadczyła.

O nowennie dowiedziałam się z portalu dla kobiet starających się o dziecko. Dziewczyny dodawały wykresy swoich cykli zakończonych ciążą i w tytule pisały, że to dzięki tej nowennie. Poszukałam więcej informacji na ten temat. Myślałam, że skoro to nowenna to będzie to jakaś krótka modlitwa odmawiana przez kilka dni. Niestety, gdy dowiedziałam się jakiego ona poświęcenia wymaga to się poddałam. Stwierdziłam, że nie dam rady, bo praca, bo to, bo tamto. Dziś widzę, że na ten moment po prostu nie byłam jeszcze gotowa. W końcu wyniki badań mówiły, że wszystko jest dobrze. Zaczęłam ją odmawiać dopiero po niespełna 2 latach starań. Ale o tym później.

W sumie staraliśmy się o dziecko prawie 3 lata. Lekarze nie zabrali nam nadziei. Wręcz przeciwnie, wszystkie badania wychodziły dobrze. I może to było najgorsze, bo nie mogliśmy znaleźć punktu zaczepienia, nie wiedzieliśmy w którym kierunku iść. Miałam dość chodzenia od lekarza do lekarza. Przecież wszyscy rozkładali ręce, nie wiedzieli dlaczego nie mogę zajść w ciążę skoro wszystko z punktu medycznego jest ok. Może to było w mojej głowie? Tak, było wiele rad : „wrzuć na luz”, „przestań o tym myśleć a samo przyjdzie”. Tylko jak? Jak miałam tego dokonać?

Zacznę od początku. O dziecko zaczęliśmy się starać już przed ślubem. Na jakieś 3 miesiące przed, czyli w czerwcu 2013 roku.. Wiem może to głupie, ale już wtedy dostając miesiączkę bałam się, że nie będzie to takie proste. Zaczęłam nawet myśleć o tym, co będzie jeśli okaże się, że któreś z nas jest bezpłodne? Starałam sobie wytłumaczyć, że to za krótko by stawiać wyrok.

Do ginekologa zgłosiłam się wcześniej niż planowałam, bo po 9 miesiącach prób, z tego względu iż zaczęły się u mnie powtarzające plamienia. Okazało się, że mam cystę. Myśleliśmy, że tu był problem. Leczyłam się środkami antykoncepcyjnymi 3 miesiące, więc starania zostały przerwane. Znowu pojawiła się nadzieja, bo ginekolog powiedziała, że wiele osób odkładając tabletki od razu zachodzi w ciążę. Cysta została wyleczona, ale ciąży nadal nie było, więc zaczęłam robić wszelakie badania z krwi i posiewy. Wszystko było ok. Gdzieś wyczytałam, że wielu kobietom udało się pijąc zioła o.Sroki, więc zaczęłam i ja. Niestety, ja nie należę do tych kobiet. Po 6 miesiącach kuracji poddałam się.

W międzyczasie umówiłam się do kliniki niepłodności. Tam dowiedziałam się, że mam macicę łukowatą i częściową przegrodę, ale to nie odbiera mi szansy na poczęcie, więc co było nie tak? Zlecono badanie rezerwy jajnikowej i drożność jajowodów. Ponoć po zrobionej drożności miałam mieć większe szanse niż zwykle. Owszem, jajowód był zapchany i udało się go udrożnić, ale ginekolog tak mnie nastraszyła, że wróciłam do domu z płaczem. Powiedziała, że zrobimy stymulację hormonalną, ale hormony mogę brać najdłużej pół roku, a jak to nie pomoże to zaleca inseminację. 3 próby, bo więcej ponoć nie ma sensu, a później już zostaje jedynie in vitro ;/ no i to już był dla mnie gwóźdź do trumny. Nie było u mnie mowy o in vitro. Jestem wierząca, sumienie by mi na to nie pozwoliło, a inseminacja? Nie, nie chciałam o tym myśleć. Musiałam wierzyć, że ta stymulacja pomoże.

Więc zaczęliśmy w styczniu 2015 roku. Stymulacje wiązały się z monitoringami owulacji – obserwacją czy pęcherzyki dojrzewają i pękają. Czyli w ciągu jednego cyklu byłam 2-3 razy u ginekologa. I właśnie w tym pierwszym cyklu wszystko wskazywało na to, że jestem w ciąży. Iii… dostałam okres, a dzień później dowiedziałam się, że dziecko będzie, ale nie u mnie. Cios prosto w serce… Siostra w ciąży z drugim dzieckiem. Bardzo to przeżyłam, bo u mnie też wszystko wskazywało na ciążę. No ale cóż, musiałam się zadowolić rolą cioci.

W III cyklu starań z hormonami, czyli w marcu 2015 r. zaczęłam odmawiać pierwszą nowennę pompejańską. Skoro stymulacje nie pomagały i groziło mi in vitro potraktowałam to jako ostatnią deskę ratunku. Ostatnie dni nowenny pompejańskiej to był V cykl stymulacji i czas kiedy miałam się zastanowić nad inseminacją. Prosiłam Boga o odpowiedź czy inseminacja to dobra droga.

Nie czekałam długo. Dostałam odpowiedź na mszy podczas kazania. Płakałam aż do wyjścia z kościoła. Ksiądz mówił o tym, żeby nie sprzeciwiać się planom Boga i podawał przykłady, a raczej skutki sprzeciwiania się woli Boskiej. Powiedział, że mówimy w modlitwie „bądź wola Twoja”, a gdy dzieje się nie po naszej myśli to nie potrafimy się z tym pogodzić i za wszelką cenę chcemy zmienić ten stan rzeczy, a skutki są potem takie a nie inne. Okazuje się, że Bóg wiedział lepiej. Pomyślałam, że w takim razie nie powinnam podchodzić do inseminacji i na siłę starać się zajść w ciążę, bo może Bóg tego nie chce. Może mamy być małżeństwem bezdzietnym? Te myśli tak bolały, że same cisnęły się do oczu łzy. Z drugiej strony Bóg nie chce bym cierpiała – myślałam – może po prostu wystawia na próbę moją wiarę? Ale jak miałam modlić się i mówić „bądź wola Twoja”, kiedy nie potrafiłam się z tą wolą pogodzić?

I tak właśnie stwierdziłam, że nie dam rady podejść do inseminacji. Sumienie mi nie pozwalało. Pozostała mi modlitwa i czekanie na jej upragniony skutek.

Skończyłam jedną nowennę, od razu zaczęłam drugą. W międzyczasie złapałam infekcję, więc i stymulacja nie miała sensu, a zresztą i tak z inseminacji zrezygnowaliśmy. Ostatni dzień drugiej nowenny pompejańskiej uczciłam kolejną miesiączką. Był to lipiec 2015 roku. Miałam dość.

Zdecydowaliśmy, że robimy przerwę od wszystkiego. Skoro jestem zdrowa po co łykać hormony, wspomagacze i gonić 2 razy w miesiącu do ginekologa? Postawiliśmy na cykl naturalny. Poszłam tylko sprawdzić czy grzybica odpuściła. Dostałam skierowanie na badanie tarczycy, ale olałam to. Przecież zdecydowałam, że koniec z gonieniem po lekarzach.

Kolejne cykle mijały bezowocnie. Ciągle się łudziłam i ciągle miałam nadzieję, ale w myśl słów: „Panie, Ty się tym zajmij” nie robiłam już nic poza serduszkami w dni płodne, co nie znaczy, że objawy ciąży urojonej zniknęły i przestałam robić testy ciążowe.

W międzyczasie moja siostra zdążyła urodzić, a ja w kościele na tablicy informacyjnej przeczytałam bardzo mądre zdanie: „Wszystko ma swój czas”. Tak! I tego postanowiłam się trzymać.

W marcu 2016 roku przemogłam się i zaczęłam znowu działać. Dowiedziałam się, że moja bratowa jedzie do kliniki tradycyjnej medycyny chińskiej w Jaworzu. Znowu rozbolała ją noga, a kilkanaście lat temu, gdy uległa wypadkowi ten Chińczyk jej pomógł ( ponoć miała jeździć na wózku inwalidzkim, a on ją wyleczył ). Pomyślałam niewiarygodne, przecież moja koleżanka tam jeździ i kiedyś mnie namawiała na wizytę u niego, ale to olałam, bo miałam już dość lekarzy. Stwierdziłam co mi tam i pojechaliśmy. Dostałam jakieś zioła, specjalną dietę i nakaz chodzenia na spacery. Według Chińczyka miałam za mało energii. Być może dochodziło do zapłodnienia, ale organizm nie miał sił pomóc zarodkowi się zagnieździć.

Miesiąc później, wchodząc na konto na stronie dla osób starających się o dziecko, natknęłam się na kolejny wykres zakończony ciążą dzięki odmówieniu nowenny pompejańskiej. Coś mnie tknęło. Napisałam do tej dziewczyny, że ja odmówiłam dwie i mi nie pomogło. Odpisała, żebym się nie poddawała, że intencję trzeba podać szczegółowo. Pomyślałam, że może ona ma rację i powinnam spróbować jeszcze raz. W końcu mam spacerować codziennie to co mi szkodzi w tym czasie mówić nowennę? Płomyk nadziei zaczął płonąć większym ogniem.

No i zaczęłam. Na początku pełna wiary, że się uda, potem łapałam się na tym, że miałam wątpliwości ( w końcu mówiłam już trzecią NP i 3 lata bezskutecznie czekałam ), ale szybko odrzucałam te myśli i modliłam się dalej.

I co? W pierwszym dniu części dziękczynnej okazało się, że jestem w ciąży!!! Praktycznie nie miałam objawów, a skończyły mi się tabletki od Chińczyka i z głupia zrobiłam test, żeby wiedzieć czy jest sens jechać po następne. Stało się, po raz pierwszy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym!!!

Po kilku dniach przeszło mi przez myśl, że w sumie to nie wiadomo czy to nie dzięki temu leczeniu, albo czy to nie przez to, że miałam problemy w pracy i byłam tak nią pochłonięta, że ani mi w głowie były dni płodne? Kiedy zaczęłam wątpić Maryja dała mi wyraźne znaki przypominając, że to ta modlitwa sprawiła, że stał się CUD. Mianowicie, umówiłam się na pierwszą wizytę akurat w ostatnim dniu nowenny pompejańskiej. Nie zrobiłam tego specjalnie, później dopiero się zorientowałam. Tak samo wiadomość o ciąży w pierwszym dniu części dziękczynnej. Wszystko jest powiązane z nowenną, a praca i leczenie miały pomóc w realizacji celu. Kiedyś czytałam, że Bóg stawia na naszej drodze ludzi, którzy pokazują nam w którą stronę iść. Nawał pracy pozwolił oderwać umysł od starań, a tabletki Chińczyka pobudziły organizm. W końcu i on był zdziwiony, że tak szybko się udało. Tak, bo to z pomocą Maryi się udało, a wszystko poza modlitwą było tylko Jej narzędziem!

Przekazując nowinę swojej rodzinie nie mogłam powstrzymać wzruszenia, zresztą oni płakali razem ze mną. Tyle trudu, tyle miesięcy starań, tyle negatywnych testów, tyle łez i rozpaczy, ale było warto. Radość była przeogromna.

Co prawda, w czasie ciąży pojawiły się problemy. Dostałam skurczy w 24 tyg i groził mi poród przedwczesny. Zaczęłam więc odmawiać czwartą nowennę. Dzięki tej modlitwie cały czas wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Czułam jakbym była otulona płaszczem Maryi, jej opiekę nad nami. Byłam o nas spokojna.

A dziś piszę te słowa, odwracam głowę i co widzę? Moją półroczną córeczkę patrzącą na mnie tak wymownie swymi słodkimi oczkami 🙂

Dziękuję Ci Maryjo za ten cud!

Wszystkim, którzy zastanawiają się czy podjąć trud modlitwy chcę powiedzieć: nie zwlekaj i zacznij już DZIŚ nowennę pompejańską. Powierz swoje sprawy Maryi, poczuj ten wewnętrzny spokój i na własnym przykładzie doświadcz Jej wielkiej mocy!

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x