Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Felicja: Świadectwo

Wśród moich znajomych i w rodzinie kilka osób odmawiało Nowennę Pompejańską. Ale mnie osobiście zachęciła do niej, nie czyjaś namowa, lecz postawa koleżanki z pracy, która po Nowennie była niezwykle „odmieniona” – pełna wewnętrznego spokoju i radości.

Oczywiście na początku zupełnie nie wyobrażałam sobie, jak można znaleźć tyle czasu na modlitwę… Przecież najczęściej odmawiałam tylko dwie dziesiątki Różańca, do których kiedyś się zobowiązałam. A teraz postanowiłam w Nowennie włączyć wszystkie cztery części Różańca, wraz z rozważaniami tajemnic – pracując na pełnym etacie, mając rodzinę i prowadząc dom. Wiedziałam, że będę musiała wykorzystać każdą wolną chwilę, zarówno w drodze do pracy, jak i przy gotowaniu, czy innych czynnościach.

Nie miałam jakoś bardzo konkretnie sprecyzowanej intencji – po prostu modliłam się w intencji swojej i swojej rodziny, wierząc, że Matka Boża zajmie się tymi sprawami, które są najważniejsze. Tak też się stało.

Rozpoczęłam Nowennę Pompejańską 24 października, a zakończyłam 16 grudnia 2015. Od pierwszego dnia miałam wrażenie, że wszystkie moje sprawy w dziwny sposób „nabrały przyspieszenia” – musiałam podejmować pewne decyzje związane z nowymi obowiązkami, nowy kurs (który od dawna był moim marzeniem, ale teraz dodatkowo „skurczył” mi czas na modlitwę). Pewne ważne sprawy rodzinne jakby „same” się rozwiązały i choć nie było spektakularnych cudów, miałam poczucie, że Matka Boża działa w niesamowity, delikatny, ale zarazem stanowczy sposób. Pomimo zwiększonych obowiązków udawało mi się wytrwać na modlitwie, choć najgorzej było, jeżeli zostawiałam część Różańca na koniec dnia – wtedy oczy kleiły się, myśli odpływały i… często trzeba było powtarzać którąś dziesiątkę od nowa. Dlatego po prostu starałam się wstawać wcześniej, żeby jak najwięcej zdążyć odmówić przed wyjściem do pracy. Pięknym „efektem ubocznym” było to, że ani razu w tym czasie nie spóźniłam się do pracy 😉

Nowenna dała mi na nowo poczucie, że Bóg opiekuje się wszystkimi moimi sprawami. Nauczyła mnie wplatać rozważania tajemnic życia Jezusa i Matki Bożej w każdą chwilę dnia, łączyć je z najdrobniejszymi czynnościami. To już samo w sobie jest cennym odkryciem i darem. Ale, tak jak pisałam wcześniej, przede wszystkim, miałam w sercu więcej pokoju i pewności, co do podejmowanych decyzji. Poczułam się, jakby Maryja na nowo mocno wzięła mnie za rękę i poprowadziła tam, gdzie sama bałabym się pójść. Co więcej: teraz, pomimo, iż nie odmawiam już Nowenny, nadal czuję, że Ona za tę rękę mnie prowadzi i nie pozwala się bać. Bo lęk powstrzymuje nas przed podejmowaniem wyzwań, sprawia, że nie odważamy się patrzeć dalej, sięgać po więcej. Z Matką, która chce naszego dobra i życia w pełni – jest to łatwiejsze. Myślę, że tego nauczyła mnie Nowenna Pompejańska.

Chwała Panu!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x