Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata: Bóg wiedział najlepiej

Długo zbierałam się za napisanie tego świadectwa. Ale skoro obiecałam, to muszę to zrobić. Tym bardziej, że dotknął mnie kryzys wiary i czuję, że może wbrew niemu powinnam opisać swoją historię. Zacznę od tego, że odmówiłam dwie nowenny pompejańskie – jedna po drugiej, a więc udało mi się wytrwać w naprawdę trudnym wyzwaniu.

Powodem modlitwy było rozstanie z partnerem, z którym spędziłam kilkanaście lat. Miał być moim mężem. Był to piękny i poważny związek, lecz do czasu. W jego życiu pojawiła się inna kobieta, odsuwaliśmy się od siebie coraz bardziej, aż wreszcie stało się to, czego najbardziej się bałam. Mój partner postanowił zrobić sobie „przerwę”, a tak naprawdę odszedł do nowej miłości.

Modliłam się gorliwie o jego powrót, o to, abyśmy to naprawili, wzięli ślub i żyli w zgodzie z wiarą. Nic się nie zadziało. Zero kontaktu, zero rozmowy, jedynie co mnie spotykało, to ciosy z jego strony, czyli zdjęcia (takie mamy czasy) udostępniane w mediach społecznościowych, które miały pokazać wszystkim, jaki jest teraz szczęśliwy. Moje zdrowie psychiczne zostało zrujnowane. Wchodziłam na jego profile i cierpiałam coraz bardziej, ale nie ustawiałam w modlitwie.

Dotarłam do końca drugiej nowenny i….. nic. Kompletnie nic. Później zupełnie nagle odeszła moja mama i w moim życiu działo się dużo złego. Ja natomiast pokornie chyliłam czoła i czekałam na pomoc z Góry. Przestałam wchodzić na jego media społecznościowe, uspokoiłam się, żyłam i czekałam, choć raczej przypominało to wegetację. Ostatecznie minęło kilka miesięcy i zupełnie przypadkiem poznałam pewnego cudownego mężczyznę. Jest dziś moim partnerem, za chwilę zostanie mężem.

W najśmielszych snach nie wyobrażałam sobie, że spotka mnie taka miłość. Byłam przekonana, że to tamta, o którą tak się modliłam, była tą jedyną. Nieprawda. Bóg wiedział, co robi. Teraz kocham najmocniej i jestem kochana bez granic. Teraz jestem w relacji pełnej uczuć, szacunku i wzajemnego wsparcia.

Miłość wypełnia każdą komórkę mojego ciała i wiem, ze to nie jest przypadek, a Boża wola. Dlaczego? Otóż rozstanie z poprzednim partnerem spowodowało, że wróciłam do domu rodzinnego na kilka miesięcy – to oznacza, że zupełnie nieświadomie mogłam spędzić z mamą ostatnie jej chwile. Nie chorowała, nikt nie wiedział, że odjedzie w przeciągu kilku tygodni. Gdyby nie rozstanie, żyłabym dalej w innym mieście i nie spędziła z mamą tych kilku jej ostatnich miesięcy. Aż mi łzy stają w oczach, kiedy to piszę, bo tu nie było miejsca na przypadek. Wiem to.

Wszystko musiało potoczyć się takim rytmem i tak naprawdę otrzymałam dar. Poza tym dziś, z innym spojrzeniem na sprawę, mogę przyznać, że skoro mój były zdradził wtedy, to mógłby zrobić to kiedykolwiek… wtedy nie pożegnałabym mamy, może mielibyśmy już ślub i dzieci – co wtedy, co bym zrobiła? Musiałabym unieść dużo cięższy krzyż. A nie jestem najmłodsza i mogło tak się stać. Dziś czuję się spełniona w miłości, będzie ślub, będzie dom pełen radości, dzieci i zwierząt.

Czasami efekty modlitwy przychodzą po czasie. Czasami coś, co wydaje nam się najlepszym rozwiązaniem, jest najgorszym węzłem. Trzeba zaufać Panu i ja ogromnie wierzę w to, że On nas słyszy i chcę dla nas jak najpiękniejszego życia.

4.4 31 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dika
Dika
05.10.23 09:22

Cudowne świadectwo, dziękuję

Monika
Monika
03.10.23 21:19

piękne świadectwo!

Beata
Beata
03.10.23 18:44

Pani Agato przytoczę słowa pieśni „Co postanowisz Boże niech się ziści,niech się Twoja wola stanie.Ale broń mnie od nienawiści,od pogardy uchroń Panie”Wszystkiego dobrego życzę.Beata.

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x