Matka Boża uratowała moją duszę przed upadkiem w depresję i najczarniejszych myśli które sprawiły że nie mogłam rano wykonać podstawowych rzeczy. Rozpadały się rodzinne więzi a uporczywe myśli o usunięciu się z tego świata nabierały siły.
Prosiłam o ogólne uleczenie, nie umiałam sprecyzować więc oddałam siebie w ręce Maryji ze coś jest nie tak z moim zdrowiem psychicznym ale i fizycznym. Podczas nowenny pompejańskiej chorowałam, bóle głowy i ogólnie poczucie lęku i bezradności. Takiej kompletnie i odbierającej dech w piersiach. Początek był piękny ale potem to już walka.
To była moja pierwsza nowenna pompejańska którą zakończyłam. Wcześniej próbowałam raz ale się poddałam. Teraz czuję się sobą, wiem kim jestem (dzieckiem Boga po pierwsze), a modlenie się czy chodzenie do Kościoła to nie jest już tylko rytuał wykonywany automatycznie. To jest rozmowa i mój czas z Bogiem.
Są dni zwykłe i monotonne ale nie to co przedtem. Czuję się zaszczycona, iż Matka Boża mnie, zwykłego szaraka, wysłuchała. Za każdym razem jak przystępuje do modlitwy czuję się zaszczycona. Tego uczucia nie da się określić. Dostałam więc to o co prosiłam czyli uleczenie. Mam inną perspektywę na świat, życie, siebie i swoich bliskich.
Warto wytrwać i żyć.
Módl się o to, abyś była szczęśliwa.
Piękne świadectwo. Tak potrzebne w dzisiejszych czasach.