Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Karolina: Nauka pokory

Szczęść Boże, zacznę od tego, że z różańcem nigdy nie było mi po drodze, wolałam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pan Bóg postawił na mojej drodze koleżankę z pracy, z którą złapałyśmy bardzo dobry kontakt i od 9 listopada zaczęłyśmy wspólnie odmawiać Nowennę Pompejańską.

Miałam obiekcje, ponieważ głupio mi było modlić się o wartość materialną, jaką jest mieszkanie. Od wielu lat na nie odkładam, jednak to, co dzieje się teraz na rynku mieszkaniowym, nie napawa optymizmem. Dodatkowo okazało się, że majątek który mam do sprzedania po dziadku jest dużo mniej wart niż myśleliśmy z rodzicami. Było mi bardzo głupio, bo wiem, że ludzie modlą się o uzdrowienie i inne ważne sprawy, a to jednak tylko mieszkanie, jednak ono bardzo mnie determinuje.

W tym czasie pojawiło się kilka głosów wśród znajomych, którzy mnie wspierali. Mimo wielu przeciwności, 1 stycznia skończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską. W tym czasie nauczyłam się cierpliwości i tego, że mimo wcześniejszych obaw, mogę znaleźć czas na odmówienie trzech różańców dziennie, co od zawsze wydawało mi się czymś niemożliwym. Myślałam nad kolejną nowenną o uzdrowienie zdrowia fizycznego i psychicznego, ale okazało się, że moja mama zaczęła odmawiać za mnie tę intencję. Borykałam się, bo chciałam rozpocząć modlitwę w intencji uzdrowienia mamy i taty, nie chciałam być niesprawiedliwa, lecz byłam przekonana, że nie dam rady odmawiać dwóch pompejanek dziennie, więc na razie modlę się za mamę.

Choruję na łuszczycę, zmiany wczoraj były bardzo zaognione, więc szukałam świadectw z uzdrowienia w tej intencji i znalazłam kilka z nich. Mimo zmęczenia, zaczęłam drugą nowennę, ale odpuściłam. W nocy przyśnił mi się piękny sen, w którym ktoś pytał mnie o tę łuszczycę i pojawiło się stwierdzenie, że jest szansa na jej koniec. Rozmowa była prowadzona z osobą, która jest dla mnie bardzo ważna, ponadto we śnie pojawił się mój dziadek, który również ją miał. Myślę, że to znak Maryi, żeby podjąć modlitwę. Choć w moim sercu jest tyle obaw, ufam.

Nowenna Pompejańska nauczyła mnie pokory, bo wiem, że nawet jeśli moje pragnienia nie spełnią się tak, jakbym chciała, uczę się trwania w modlitwie, która od dłuższego czasu stanowi dla mnie problem z uwagi na depresję i nerwicę, a także bezsilność, ale uśmiech i poczucie szczęścia po przebudzeniu, tak nieobecnego przez wiele lat, interpretuję jako znak od Matki Bożej. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Rozumiem, Maryjo, spróbuję”. Nie poddawajcie się, bo Szatan działa – w przeciwieństwie do pierwszej Nowenny Pompejańskiej, druga idzie mi bardzo opornie.

Niech Maryja i Jezus będą uwielbieni we wszystkich staraniach modlitewnych, które podejmujemy. Trzymajcie się zdrowo!

4.2 10 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
mena
mena
20.01.24 22:52

Najważniejsze grzechów naszych przodków nie dziedziczyme , ale skutki już ponosimy

mena
mena
20.01.24 22:50

Jak dla mnie to ,że pojawił się dziadek i on też miał tą chorobę wskazuje ,że mama ma na sobie skutki grzechów swoich przodków, ja bym dokończyła nowenne za mamę , a potem odmówiłabym za dziadka o wieczną radość i myślę, że w ten czas Twoja mama ma szansę wyzdrowieć.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x