O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się przypadkiem, chociaż podobno przypadków nie ma. Odmawiałam w drodze do pracy dziesiątkę różańca, do czego wykorzystywałam koronkę noszoną na palcu. Pewnego dnia spontanicznie weszłam do Kościoła i modliłam się przed Najświętszym Sakramentem o wskazanie mi drogi życiowej, bo czuję się od jakiegoś czasu zagubiona.
Srebrna koronka na palcu pękła mi podczas modlitwy przed ołtarzem. Byłam lekko zaniepokojona i smutna, bo czułam się bez niej bardzo nieswojo. Utrudniło mi to również odmawianie mojej codziennej dziesiątki różańca. Postanowiłam wykorzystać youtube i od tej pory w drodze do pracy słuchałam koronki, a Nowenna wyskoczyła mi po prostu w proponowanych filmach. Poczytałam o tym i stwierdziłam, że to coś idealnego dla mnie w tym momencie życia. No i się zaczęło.
Na początku szło gładko, zaczęły na mnie spływać łaski, życie zaczęło wkraczać na właściwe tory i moja intencja również coraz bardziej zaczęła się realizować. Po 24 dniu odmawiania nowenny zaczęły się jednak schody. Ciężko mi było się skupić i coraz trudniej było w mnogości spraw znaleźć czas na różaniec. Przestałam praktycznie sypiać, miałam depresyjne nastroje, ale trwałam w nowennie.
Apogeum nastąpiło 34 dnia, kiedy to w niedzielny poranek obudziłam się z bólem tak wielkim, że początkowo nawet nie wiedziałam skąd pochodzi. Straciłam zupełnie słuch, oczywiście niemal natychmiast trafiłam do lekarza i okazało się, że mam bardzo ostre zapalenie uszu. Nie potrafiłam się doszukać jego przyczyny w niczym co się ostatnio działo, a tak nagły i silny atak choroby bez wcześniejszych objawów zaskoczył nawet lekarza. Nie mogłam już odmawiać nowenny z nagraniem z youtuba, bo go nie słyszałam.
Brałam więc antybiotyk i odmawiałam nowennę sama na różańcu. Nie było łatwo przez ból, ale po trzech dniach antybiotyki zaczęły działać, a ja zorientowałam się, że to wszystko może mieć związek z nowenną. Poczytałam kilka świadectw i umocniłam się w przekonaniu, że ostatnie wydarzenia mogą być formą ataku. Do nowenny dodałam modlitwę do Michała Archanioła z prośbą o ochronę i opiekę. Już tej samej nocy spałam bardzo dobrze i wracałam do zdrowia.
Nowennę dokończyłam i z racji, że moja intencja jest długoterminowa, nadal cuda dzieją się w moim życiu. Postanowiłam kontynuować moją przyjaźń z Matką Bożą i Nowenna Pompejańska zostanie ze mną na tak długo, na ile wystarczy mi sił. Myślę, że te trudności, jakie napotyka się przy jej odmawianiu, są najlepszym świadectwem na to, jak szatan jest zdeterminowany, aby pokonać Maryję. Nie uwierzyłabym w to, gdybym sama nie doświadczyła, ale czytając świadectwa innych wiem, że tym bardziej warto tą walkę stoczyć i ruszyć przez życie z różańcem. My od nowenny jesteśmy Maryjną gwardią, odmawiajmy ją więc również w intencji tych, którym ciężej jest wytrwać i nieśmy wieści o niej i cudach jakie działa w swoim otoczeniu.
Różaniec na szaniec i ruszajmy do walki!
Zobacz podobne wpisy:
Jadzia: Z całego serca dziękuję za cuda
Zuzanna: Najwyższy
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
No zaskakujące świadectwo,ale walecznie podtrzymuje na duchu.