Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Jola: Cud nawrócenia

Skończyłam moją pierwszą nowennę pompejańską, w pierwszą sobotę miesiąca, nabożeństwem wynagradzającym Niepokalanemu Sercu Maryi. Nie planowałam, kiedy wypadnie jej koniec, a możliwość uczestniczenia w tym nabożeństwie, jako ukoronowanie mojej nowenny, przyjęłam jak kolejną łaskę. Wiele ich otrzymałam, ja i osoba, w intencji której ją odmawiałam. Boję się, czy zdołam wszystkie opisać, aby nie uronić niczego, co oddaje Panu Bogu chwałę.

Któregoś dnia uświadomiłam sobie z wielkim bólem, że mój ukochany mąż tkwi głęboko w sidłach ojca kłamstwa. To, co do tej pory przeczuwałam i docierało do mnie przez okres kilku lat małymi przebłyskami, nagle stanęło mi przed oczyma w całej swojej szpetocie. Od tego momentu, zanim powierzyłam wszystko modlitwie, podjęłam wiele bardzo głupich kroków. Mało, że głupich, także wprost pchających mnie w ten sam śmiertelny grzech, który gubił mojego męża.

Jednak Dobry Bóg nie zostawił mniej na pastwę sobie samej i stawiał na mojej drodze wiele pomocnych drogowskazów, między innymi O. Dolindo Ruotolo, św. Augustyna wraz ze św. Moniką, św. Teresę z jej „Twierdzą wewnętrzną”, św. Józefa, a na koniec także św. Katarzynę ze Sieny, z jej „Dialogiem z Bożą Opatrznością”. Prosiłam ich gorąco o wsparcie, może to właśnie św. Katarzyna Sieneńska ostatecznie doprowadziła mnie do Nowenny Pompejańskiej? W końcu sięgnęłam po różaniec, a moja troska była tak wielka, że poświęcenie 1,5 godziny na tę modlitwę nie było dla mnie wyrzeczeniem. Gdy przychodziły rozproszenia, prosiłam O. Dolindo: „Módl się ze mną” i moja uwaga wracała na właściwy tor.

Maryja zaczęła od naprawy mojej własnej duszy. Powoli, jakby to opisała św. Katarzyna, zaczął się budzić pies mojego sumienia. Podczas modlitwy przypominałam sobie moje własne zaniedbania, dawno zapomniane grzechy, których rangę dotąd umniejszałam. Często płacz żalu nad własnym zepsuciem i moralną ślepotą przerywał mi różaniec, ale były to dobre łzy, oczyszczające i obnażające moją małość, dające wolność i przynoszące ulgę. Tylko stanięcie w prawdzie swojej duchowej biedy pozwala w pełni poddać się prowadzeniu Matki do Ojca.

Podczas Nowenny zaostrzyły się moje trwające od 2 miesięcy problemy zdrowotne, dręczyły mnie częste dreszcze. Na skutek niemożności przyjmowania większości pokarmów pojawił się głód, a na koniec żółtaczka. Któregoś wieczoru, pod wpływem przejmującego zimna postanowiłam trzecią część różańca odmówić na siedząco w łóżku. Mąż stanął koło mnie i z troską w głosie (a nic nie wiedział o mojej modlitwie, a tym bardziej intencji), kilkakrotnie powtórzył: „to nic nie da, pokuta nic nie da”. Poczułam, że oprócz niego, jest także drugi autor tych słów, który chce mnie zniechęcić i zawrócić z drogi modlitwy. Osobowe zło, któremu zależy na odciągnięciu dzieci od Ojca. To tylko mnie upewniło i umocniło. Jeśli Bóg jest ze mną, któż jest przeciwko mnie?

Powierzyłam także moje dolegliwości Jezusowi przez Maryję. Na dwa tygodnie przed zakończeniem nowenny diagnostyka wykluczająca i spływające „skądś” natchnienia ukazały mi przyczynę mojego schorzenia, a zastosowana dieta eliminująca gluten przyniosła natychmiastowy, piorunujący powrót zdrowia.

A co z moją intencją? Mój mąż jest człowiekiem o twardym karku, ale już wiem, że Maryjny kwiat zakwitł, być może nawet już przemienił się w maleńki owoc i pokaże się, w swoim czasie, w całej swojej okazałości. Założył i nosi Medalik Niepokalanej, co jakiś czas widzę go z otwartym Pismem Św. Nie jest tak, że pokusy zostały pokonane raz na zawsze, ale widzę, że z nimi walczy. W ogóle fakt, że zaczął postrzegać swój grzech w kategoriach grzechu jest wielkim cudem, bo dotąd była to dla niego fraszka igraszka, nieszkodliwe przyjemności, coś co się mężczyźnie od życia należy.

Nie wiem, jak to się wszystko dalej potoczy, ale wiem, że toczyć się będzie z Maryją. Ona jest moją Królową w złocie z Orfiru, najwyższej próby, wypalonym w ogniu cierpienia. Pan Bóg dał nam Królową, która nam służy i uczy miłości do Boga. Jeśli ktoś ma obawy, że Maryja przesłoni mu Jezusa, niech je porzuci. Maryja jest przeźroczysta, Jezus jak Słońce przez nią przenika, a Ona na niego wskazuje.

3 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x