Nowennę pompejańską poleciła mi koleżanka, która dzięki tej modlitwie wyprosiła uleczenie jej synka z autuzmu. Zachęcona jej świadectwem zaczęłam modlić się w momencie kiedy całkowicie straciłam sens życia. Chciałam zrezygnować z pracy, którą bardzo lubiłam, ale która w pewnym momencie niesamowicie mnie przytłoczyła i przestałam wierzyć, że mimo ogromnych starań zasłużę kiedykolwiek na wymarzoną podwyżkę. Małżeństwo zaczęło się sypać niczym domek z kart, dobijał mnie trud rodzicielstwa.
Brakowało mi wsparcia męża i ustalenia wspólnego frontu w wychowywaniu dzieci i postawienia im zdrowych granic. Nie potrafię tego do końca stwierdzić, ale niewykluczone, że miałam początki depresji. Mniej więcej w połowie nowenny zaczęłam doświadczać przypływu energii, chęci do życia. Zmieniłam trochę nawyki żywieniowe na prozdrowotne i zaczęło się dziać… Radość życia powróciła, zdałam się całkowicie na wolę Bożą, pytam w każdej sytuacji Boga co mam robić. Każdego dnia zanurzam we Krwi Chrystusa siebie i swoich bliskich oraz wszystkie sprawy (jest to specjalna modlitwa zanurzenia). Nieustannie Bóg zsyła mi pomysły co nowego zrobić w pracy, co ugotować na obiad, jak załatwić daną sorawę. Udało mi się przekonać męża do odmawiania modlitwy: Płaszcz Św. Józefa mimo, że wcześniej widząc mnie na modlitwie nazywał mnie zakonnicą. Biegam jak szalona, porządkuję dom i życie. Znowu chcę mi się żyć. Dziękuję Maryjo za to ozdrowienie i oczyszczenie.
Bardzo pozytywne świadectwo, dziękuję Uświadomilas mi, że muszę odmówić nowennę za pewne małżeństwo, przynajmniej postaram się oraz za siebie.
Piekne ŚWIADECTWO. Chyba obecnie jestem w podobnym stanie jak Ty byłaś. Czas coś zmienić… DZIĘKUJĘ ZA ŚWIADECTWO