Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Magdalena: Wolność, czystość, dobry mąż

Nigdy nie wierzyłam w moc różańca. Nie rozumiałam, na czym on polega. Sądziłam, że to czysty rytuał, który trzeba odklepać, żeby zaliczyć religię w 2giej klasie podstawówki i zakwalifikować się do I Komunii Świętej. Nawet, kiedy w liceum zaczęłam się nawracać i nabrałam więcej dojrzałości chrześcijańskiej, to modlitwa wyuczonymi formułami sprawiała mi dużą trudność.

O nowennie pompejańskiej usłyszałam 1,5 roku temu od koleżanki z pracy. Trafiła akurat na moment, w którym czułam się bardzo samotna i niekochana. Byłam 2 lata po studiach, pracowałam, całkiem dobrze zarabiałam w fajnej pracy i zastanawiałam się, dlaczego jestem taka nieszczęśliwa. Bardzo wtedy cierpiałam i nie mogłam znaleźć sensu swojego życia.

Kiedy zaczynałam myśleć o przyszłości, widziałam absolutną, czarną pustkę bez żadnej nadziei na zmianę. Czasem zastanawiałam się, jak inni znajdują motywację do gonienia za karierą, kiedy ja po dwóch latach stwierdziłam, że to, co robię, nie jest w sumie warte funta kłaków (choć pozornie „fajne”). Praca nie dawała mi satysfakcji, a w życiu osobistym nie było obok nikogo. Miałam takie ciemne noce, kiedy myślałam, że naprawdę nikt mnie nigdy nie kochał – i nie potrafię sprawić, by kiedykolwiek pokochał, że jest to po prostu niemożliwe. Że zawsze będę sama.

Wszystko to działo się w moim sercu, ale Bóg nie zostawił mnie z tym samej. Od liceum byłam na drodze neokatechumenalnej (choć bardzo w kratkę), jeździłam na pielgrzymki, prosiłam o pomoc – i w październiku 2018 zesłał mi właśnie koleżankę od nowenny pompejańskiej.

Zaczęłam odmawiać ją w intencji, która najbardziej mnie bolała – żeby Maryja pomogła mi w mojej samotności i przyprowadziła do mnie dobrego męża, z którym będę mogła stworzyć rodzinę. Ta intencja w czasie modlitwy dojrzała, bo zaczęły mi się otwierać oczy na to, jaka jestem. Zaczęłam rozumieć, dlaczego dotychczas byłam sama i co muszę zrobić, z czym walczyć, żeby dojrzeć do małżeństwa. Dlatego przy końcu pierwszej części modliłam się już o przygotowanie do małżeństwa moje i mojego przyszłego męża oraz czystość. Dodawałam „jeśli taka jest wola boża” – choć miałam z tym duży problem. Myśl, że ta wola miałaby być inna znowu cofała mnie do ciemnych myśli.

Zaczęłam też rozumieć, że modlitwa chrześcijanki to nie „klepanie”, tylko medytacja. „Formułki” działały jak mantra, pomagały mi uspokoić umysł. Księża często porównują modlitwę do spotkania albo dialogu podczas którego Maryja, Jezus „przychodzą”. Dopiero podczas odmawiania nowenny doświadczyłam, co to oznacza. Kiedy mój umysł się uspokajał, „przychodziły” do mnie myśli, wspomnienia, sytuacje, relacje, o których dawno zapomniałam. Zaczęłam dostrzegać, gdzie kogoś zraniłam. Zrozumiałam, że mam niewyczyszczoną sytuację z ojcem i jeśli chcę tworzyć z kimś związek, muszę z nim rozmawiać i te relację oczyścić. Przypominałam sobie opowieści mamy o młodości ojca. Zaczęłam go rozumieć i współczuć mu. Nowenna pomogła mi zobaczyć w nim człowieka, a siebie przestać postrzegać jako ofiarę.

Część dziękczynną odmawiałam będąc na pielgrzymce w Panamie na Światowych Dniach Młodzieży. Ostatni, 54 dzień zbiegł się idealnie z powrotem do Polski. Podczas odmawiania części dziękczynnej czułam już tylko radość, nadzieję i siłę – które czuję nadal, a minął już ponad rok.

Co do efektów. Nigdy w życiu nie miałam tak intensywnego roku, jak ten po odmówieniu nowenny. Pierwszą łaską, którą otrzymałam, jest całkowite uwolnienie od grzechu nieczystości. Czystość była intencją, w której bezpośrednio się modliłam – dlatego zaświadczam, została spełniona. Od początku odmawiania nowenny do dziś nie popełniłam tego grzechu nawet raz. To właśnie akt nieczystości najbardziej odbierał mi nadzieję – coś, co powinnam robić z ukochanym, rozgrywało się właśnie tak, smutno i samotnie. Za każdym razem po czułam się trochę martwa, w marazmie – mimo, że pozornie powinnam czuć coś dokładnie przeciwnego. Uważam to za mój mały cud, bo zawsze sądziłam, że z tym grzechem nie wygram. Teraz czuję się wolna i czuję się dobrze. Namiętność przestała być dla mnie tabu – łatwiej mi mówić o seksie, o moich pragnieniach, że miałam problem z nieczystością, z której nowenna mnie uwolniła. Wcześniej sądziłam, że dziewczyna mająca problem z nieczystością to wstyd, pomimo, że uważam się za kobietę nowoczesną. Dzisiaj wiem, że to nic nadzwyczajnego i otwarcie o tym mówię. Trzeba walczyć, ale nie należy się wstydzić, chować i milczeć.

Same pragnienia się nie zmieniły, ale moje serce się zmieniło. Teraz w moich myślach i odczuciach (cielesnych i duchowych) nie ma nic skrytego i egoistycznego, jest tylko chęć dzielenia się nimi z ukochaną osobą. Moja cielesność wcześniej była egoistyczna i przynosiła na końcu tylko samotność i ciemność. Teraz jest dla mnie czymś pięknym, dobrym i niewstydliwym – wiem, że jeśli kiedyś będę miała męża, to będzie czymś pięknym z nim.

Mam w sobie teraz zdecydowanie więcej radości, lekkości, nadziei. Łatwiej mi po prostu lubić ludzi i nie denerwować się, kiedy spotyka mnie coś złego. Czuję się Panią mojego życia. Myślę, że to jest część tego przygotowania do małżeństwa, o które się modliłam.

Ukochany jeszcze się nie pojawił, ale tym razem mam nadzieję, że się pojawi. I to jest właśnie druga łaska, którą otrzymałam. Zaufanie Bogu. Podczas nowenny dostrzegłam, że traktuję Boga jak rywala. Nie ufałam ojcu – więc dlaczego ufać Bogu? Na pewno chce mi coś zabrać albo włożyć na moje barki samo cierpienie (patrz: krzyż). Ta mentalność się we mnie zmieniła, kiedy naprawiłam relację z moim ojcem – co jest trzecią łaską. Nowenna pompejańska wzbudziła we mnie chęć i siłę do pojednania się z nim. Wyszłam z mentalności „jestem taka biedna” i zaczęłam działać. Po nowennie modliłam się o sposobność do rozmowy z nim, przeproszenia go za to, w czym ja zawiniłam (bo zawiniłam) i szczerej chęci wybaczenia mu tego, w czym on zawinił mnie. I udało się – spotkałam się z nim w jego urodziny. Rozmawialiśmy. Dziś nasze relacje są w pełni naprawione (osobisty cud numer dwa, jeszcze większy od pierwszego). Nie czuję już w stosunku do niego nienawiści i wyrzutów, tylko dobre emocje.

Kończąc, ostatnio usłyszałam, że Jezus jest zawsze przy cierpiących i idzie obok nich – a oni nawet o tym nie wiedzą. Czuję, że w tych moich ciemnych momentach / latach Jezus przy mnie szedł, a ja o tym nie wiedziałam. Piszę to świadectwo w dniu Miłosierdzia Bożego, świeżo po Wielkanocy. Podczas Paschy (nocy czuwania na Zmartwychwstanie Jezusa) miałam jeden z ciemnych momentów (czasem jeszcze mnie nachodzą). Wylałam wszystkie moje wątpliwości w rozmowie – modlitwie z Jezusem. Mówiłam „nie wytrzymam tej samotności, daj mi kogoś do kochania”. I po raz kolejny, w nocy zmartwychwstania, Jezus przyszedł do mnie (za pośrednictwem słów w Biblii) z jasną informacją – „Twoja prośba została wysłuchana”. Za każdym razem, gdy modlę się w cierpieniu, Jezus przychodzi do mnie z pomocą i zapewnieniem. I zabiera wszystkie moje bzdurne strachy. Gdy zaczynam wątpić – zawsze przychodzi do mnie z zapewnieniem, że moja prośba z nowenny została wysłuchana, tylko jeszcze nie przyszedł czas na jej realizację.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
JOLANTA
JOLANTA
09.05.20 09:42

Pani Magdo.Jest Pani madra i dojrzala duchowo Osoba. Dostrzega Pani i umie nazwac rzeczy po imieniu.To dar Ducha Swietego. Wszystko o czy jest tu napisane jest prawda. Bog wlasnie tak dziala. Najpierw czysci nasze zarobaczone zycie i poskrecana dusze. A pozniej na tym odchwaszczonym polu zasadza nasza prosbe ….i ….ona pieknie rosnie. CIeszy nas przysparzajac Mu Chwaly. Wiem co mowie bo jestem matka kiedys uzaleznionego dziecka.Pieklo ktore przeszlam nie da sie z niczym porownac. 15 lat na kolanach prosilam o Laske. Najpierw musialam wyczyscic moje zycie,potem Bog spelnil mija prosbe. Dostalam o wiele wiecej niz prosilam. Chwala Panu. PANI Magdo… Czytaj więcej »

Małgosia
Małgosia
08.05.20 11:13

Dziękuję za przepiękne świadectwo, zazdroszczę komuś kto otrzyma taką Synową

Teresa
Teresa
08.05.20 08:55

Piękne świadectwo mądre spojrzenie na życie. Powodzenia

Mateusz
Mateusz
08.05.20 07:59

Magdaleno, już sam sposób w jaki napisałaś swoje świadectwo pokazuję, że mądrą jesteś osobą. Również miałem, a w zasadzie czasem jeszcze miewam problemy z czystością, ale od momentu odmówienia Nowenny Pompejańskiej zmieniło się to znacznie na plus. W tym wszystkim trzeba jednak pamiętać, że tak jak ktoś na tej stronie napisał w jednym z komentarzy – Bóg może nam pomóc w przezwyciężaniu grzechu, ale modlitwa nie działa jak magiczne zaklęcie. Jako ludzie jesteśmy wolni i możemy robić co chcemy, nawet czynić zło. Życzę Ci Magdaleno, abyś poznała równie dobrego człowieka co Ty i w konsekwencji założyła z nim rodzinę. Niech… Czytaj więcej »

Paweł
Paweł
07.05.20 21:13

Niesamowite i przepiękne świadectwo. Bardzo dziękuję za nie 🙂 Niech Święty Józef wymodli Ci/Pani dobrego męża, a niech Matka Boża otacza nieustającą opieką! 🙂

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x