Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata: O gdyby cały świat wiedział jaka jesteś dobra (…) wszystkie stworzenia uciekały by się do Ciebie !!!

To moje drugie świadectwo o mocy Nowenny Pompejańskiej, a raczej łask otrzymanych dzięki niej.

Kiedyś napisałam o tym jak moja rodzina znalazła się na zakręcie życia, jakie mieliśmy problemy finansowe i emocjonalne, jak okazało się, że jestem w ciąży a dziecko miało urodzić sie z wadą serca i wadą genetyczną.

Wtedy z wyjątkiem starszego syna, nasza rodzina przeżyła nawrócenie, poznaliśmy moc Różańca świętego i Miłosierdzia Bożego. Nie mogę uwierzyć ile od tamtej pory się zmieniło w naszym życiu i nadal się zmienia. Dostąpiliśmy łaski i nasza córeczka urodziła się zdrowa. Rok temu, przed kolejną rocznicą ślubu zaczęłam odmawiać moją trzecią już Nowennę Pompejańską. Nie wiedziałam, czy najpierw prosić o błogosławieństwo dla naszego małżeństwa, czy o nawrócenie starszego syna.

Było wiele przeciwności, zaczynałam ją 3 razy aż w końcu udało się wytrwać przez cały tydzień. Pewnego dnia poczułam, że Matka Boża chce, bym modliła się w zupełnie innej intencji…

Powiedziałam dobrze, tylko przyjmij Matko ten mój z takim trudem wymodlony już tydzień , bo nie wiem, czy dam radę zacząć jeszcze raz wszystko, od poczatku, gdy zły tak mi utrudnia. I … o co mam tak właściwie się modlić???

Przeżegnałam sie i w moich myślach pojawiła się intencja: „za wszystkie ofiary pożarów – o spokój i zbawienie ich dusz”…

Gdyby ktoś, jeszcze trzy lata temu powiedział, że będę odmawiać po cztery części różańca, codziennie i w dodatku w takich intencjach, to bym popukała się w czoło a potem go wyśmiała… . Jedna dziesiątka to był wyczyn, cały różaniec to było coś niewykonalnego, a przede wszystkim klepanie takiej ilości „zdrowasiek” – bez sensu! Przecież byliśmy „nowocześni”! Wtedy – ale nie teraz.

Kiedyś mówiłam: jestem wierząca, ale nie praktykująca i byłam dumna z tego, że nie daję się omamić „czarnym” i nie jesteśmy zacofani jak oszołomy w beretach… Dziś mogę powiedzieć, że wtedy byłam „żywym trupem” !

Życie bez Boga nie jest życiem – to oszukiwanie samego siebie i zagłuszanie dziwnymi teoriami własnego sumienia.

Kiedy kończyłam ostatni tydzień nowenny złe moce przypuściły szturm: różaniec rwał się co chwilę, dziecko budziło się z krzykiem, nawet miałam wrażenie, że ktoś obcy jest w mieszkaniu. Wytrwałam! Poszłam na mszę św. podziękować Matce Przenajświętszej, że była ze mną przez te 54 dni i za tę niezwykłą intencję. Wieczorem jak zwykle odmawiałam już moją „codzienną” jedną część różańca, akurat były to tajemnice chwalebne. Gdy przyszła kolej na czwartą, przed moimi oczami pojawił się niezwykły obraz: Niewiasta obleczona w słońce w koronie z gwiazd dwunastu a pod Jej stopami księżyc.

Muszę napisać, że nie piłam, nie zażywałam niczego, ani nie cierpię i nie cierpiałam nigdy na żadne urojenia!

Widok ten był tak niezwykły i tak piękny, że kolana same mi się ugięły a łzy popłynęły po policzkach. Pomyślałam, że może śpię i to wszystko mi się śni… ale nie! Moje malutkie dziecko spokojnie spało na naszym łóżku, mąż w pokoju obok oglądał telewizję… a ja… ja byłam oniemiała, ale na pewno nie śpiąca! Maryja miała welon na głowie i długie szaty. Płaszcz był przedziwnie błękitny, a reszta stroju nieziemsko biała, mieniła się cudownie. Od słońca za Jej plecami bił taki ogromny i nie samowity ostry blask, a jednak nie raził, był raczej ciepłem, ukojeniem, uzdrowieniem. Blask ten był jednocześnie Jej włosami spadajacymi na ramiona spod welonu. Cała postać jaśniała niezwykłym światłem, takim, jakiego nie ma tu na ziemi. Maryja miała dłonie skrzyżowane na swym Sercu patrzyła z uśmiechem. Jej twarz, to widok jakiego pragnie każde stworzenie na ziemi – to radość, miłość, nie kończące się dobro, to wszystko czego potrzebujesz, dla czego chcesz żyć, albo umierać! Pomyślałam: Matko zabierz mnie ze sobą! Wiedziałam, że obok śpi moje malutkie dziecko, ale jednocześnie chciałam, pragnęłam być z Maryją teraz i na zawsze. Miałam wrażenie, że jeśli teraz bym umarła i Maryja wzięła by mnie ze sobą, była bym najszcześliwszą ze wszystkich na świecie. Jednocześnie wiedziałam, że moim dzieciom nic złego się nie przydarzy beze mnie, bo Bóg będzie czuwał nad nimi, chyba, że same będą chciały odejść od Niego ale na to i ich wolę, czy tu będę, czy też nie, nie mam wpływu.

Kiedyś bardzo obawiałam się śmierci i tego co jest „tam”, czy na pewno „coś tam jest” a może wszystko z chwilą śmierci się kończy i co???

Teraz już wiem, że „tam” jest Ona Matka Bożego Syna i nasza Matka! Jeśli Jej widok daje taki spokój, radość i szczęście, to czym będzie łaska ogladania samego Boga!!!

Maryja patrzyła na mnie z cudownym uśmiechem, potem spojrzała i wskazała ręką na krzyż, który teraz zauważyłam, bo stał w pewnym oddaleniu.

To spojrzenie było pełne miłości i całkowitego oddania. Nie mówiła nic, nie musiała – zrozumiałam.

Światło zbladło i wszystko zniknęło tak niespodziewanie jak się pojawiło. Zalałam się łzami. Łzami radosci, smutku, żalu.

Powiedziałam: Boże! Nie jestem godna…Kim, że ja jestem, żeby oglądać to wszystko????

I wtedy w swoim sercu usłyszałam Głos: ” Człowiekiem, dla którego chciałem umrzeć”

Dziś nie opuszcza mnie nadzieja, że kiedyś ” tam” bedzie mi dane zobaczyć jeszcze tę cudowną postać Matki Bożej, że nie stracę danej mi szansy bycia dzieckiem Bożym. Modliłam się gorąco, aby dane mi było, choć brzeg szaty Matki Najświętszej jeszcze kiedyś ucałować a będę na prawdę szczęśliwa…

16 lipca będąc na wakacjach ze znajomymi poszliśmy wszyscy do miejscowego kościółka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jest Święto Matki Bożej z Góry Karmel, ale moje serce, waśnie wtedy zostało wezwane, by być tak jak Ona. Dziś noszę Szkaplerz Karmelitanskiński – skrawek Jej szaty na sercu i każdego dnia, na jego poczatku i końcu, całuję ten niby niepozorny kawałeczek materiału dziękując za to

co było,

co jest

i będzie przede mną.

Minął rok zanim zdecydowałam się cokolwiek napisać o tym, ale wciąż wszędzie słychać

” Idźcie i głoście”

i nie dawało mi to spokoju… .

Modlitwa różańcowa, zwłaszcza za innych ma wielką moc i daje niesamowite łaski

cytując św. Josemaria Escriva

„Trzeba, abyśmy dziś i zawsze widzieli w różańcu potężny oręż, który umożliwi nam zwycięstwo w naszych wewnętrznych zmaganiach i który będzie pomocą dla każdej duszy. Niechaj usta nasze wychwalają Najświętszą Maryję Pannę. Bóg oczekuje od nas zadośćuczynienia i modlitwy. Obyśmy zawsze umieli i pragnęli rozsiewać pokój i radość na całym świecie poprzez tę wspaniałą modlitwę do Matki Boskiej i poprzez naszą czuwającą miłość.”

4 2 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Amanda
Amanda
31.03.17 22:08

dziękuję za to piękne świadectwo. Niech Trójca Święta i Matka Boża ma Cię w swej opiece 🙂

Joanna
Joanna
30.03.17 14:09

Wspaniale swiadectwo. Ja rowniez bylam tzw.” zywym trupem”- chodzilam do Kosciola, czasem sie modlilam, ale bez przekonania, ze Bog jest zywy, dobry, kochajacy. Wtedy wydawalo mi sie, ze jest srogim, karzacym Ojcem. A moje zycie bez Boga bylo pelne smutku, chorob moich i rodziny, klotni malzenskich, upokorzen i bolu. Ale Maryja dala mi do rak Nowenne Pompejanska. Odmowilam i narodzilam sie na nowo. W moim sercu pojawila sie radosc, milosc, przebaczylam krzywdzicielom i sobie. Ja sie zmienilam i osoby wokol mnie. Moje zycie jest teraz wspaniale, bo mimo, ze czasami doznaje odrzucenia, roznych innych przykrych doswiadczen, to ufam Panu i… Czytaj więcej »

waleczna
waleczna
30.03.17 13:56

Przepiękne świadectwo!

ewa
ewa
30.03.17 13:18

Piękne świadectwo! ku pokrzepieniu serc takich jak moje, dziękuję bardzo za podzielenie się nim.

Jola
Jola
30.03.17 13:05

Agato , dziękuję Ci za podzielenie się tymi wspaniałymi przeżyciami . Wzruszyło mnie bardzo twoje świadectwo i aż łzy mi poleciały .Dziękuję

Danusia
Danusia
30.03.17 11:12

Piękne świadectwo, cudowne przeżycia i narodzenie się na nowo. Ja widziałam szatę Matki Bożej po spowiedzi generalnej i nie mogłam zrozumieć dlaczego tylko szata niebieska a nie cała postać? To było w czerwcu a w lipcu byłam na mszy św u Ojca Daniela w Sanktuarium Ojca Pio. Było to w święto Matki Bożej z Góry Karmel, wtedy zrozumiałam, że ma przyjąć Szkaplerz i tak zrobiłam. Chwa Panu.

Hanna
Hanna
30.03.17 10:49

Dziekuje Ci za to swiadectwo.Podobnie i ja bylam wyzwolonym zywym trupem.Od roku zyje .Chwała Panu

Maria
Maria
30.03.17 10:41

Bardzo piękne świadectwo i naprawdę wierzę, że widziałaś Maryję i Krzyż Jej Syna. Ja kiedyś modliłam się NP za dusze w czyśćcu i przyszła do mnie moja zmarła mama, nie widziałam jej ale czułam, że jest przy mnie i było mi bardzo dobrze. Dziękuję bardzo za to świadectwo.

Bożena
Bożena
30.03.17 09:55

Dziękuję Ci za to świadectwo. Przepiękne i prawdziwe. Ja Ci wierzę , że widziałaś naprawdę to co opisujesz. Dzisiaj zaczęłam następną NP. Sam Pan Jezus mi zesłał Twoje świadectwo. CHWAŁA PANU.

9
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x