Na wstępie napisze, że całe życie myślałam że jestem chrześcijanką. Ciągły stres, brak pieniędzy, miłości, spokoju. Na modlitwę znajdowałam czas gdy nie radziłam sobie sama że sobą. Z Kościoła nie zrezygnowałam ponieważ wchodząc do niego czułam spokój, szczęście wewnętrzne co było mi całkowicie obce i nie zrozumiałe, a dopiero teraz po wielu latach sobie to uświadomiłam. Zaczynając odmawiać nowennę nie liczyłam w sumie na nic ale wiedziałam że proszę w dobrej intencji a mianowicie o nawrócenie męża. Zmagałam się z lenistwem, strachem, złym samopoczuciem, przysypianiem podczas odmawiania, nie stety nie byłam tak zaborcza co do godzin odmawiania pomimo tego Nasza Mamusia wylała na nas wiele łask Bożych i otworzyła mi oczy i pokazała że nas Kocha pomimo naszej przeszłości. Już nie krzyczymy w domu, nie ma dużych kłótni, więcej się śmiejemy, a i słyszę dobre słowa na temat naszego Tatusia w Niebie <3
Piękne:)