Chciałabym
napisać o czymś niezwykłym, czego doświadczyłam w przeciągu ostatnich kilku
miesięcy. Zawsze byłam osobą bardzo wierzącą, ale nie tak…Bo jak to
jest, niby człowiek chodzi do kościoła, modli się, ale nie czuje tego czegoś…,
takie to trochę: wierzę bo wszyscy wierzą no i na pewno coś jest ale do końca to
nie jestem o tym przekonana. Jakiś czas temu poszłam do kościoła i tego dnia
coś się zmieniło, najpierw wyszeptałam modlitwę – prośbę: „Pozwól mi
poczuć Twoją obecność.” Przystąpiłam do Komunii w wielkim skupieniu,
chciałam poczuć. Wróciłam do ławki i rozpłakałam się. Koleżanka z boku zapytała
mnie: „Beata, co się dzieje.” Odpowiedziałam: „Nie wiem.”
Nie wiedziałam, ale podświadomie czułam, że tym razem nie jestem sama. Wróciłam do
domu, i tego samego dnia mój przyjaciel opowiedział mi o Nowennie
Pompejańskiej, pomyślałam sobie: „trudna ta modlitwa, cały różaniec
codziennie, do tego trzeba determinacji”, minęły dwa tygodnie zanim
zdecydowałam się ją rozpocząć. Przez całe te dwa tygodnie nie mogłam myśleć o
niczym innym tylko o tym, ze jestem leń i że nie chce mi się zrobić czegoś
super dla Maryi, która mi już tyle w życiu pomogła. A więc rozpoczęłam codzienne
długie modlitwy z różańcem w ręku. Były dni, kiedy byłam zła sama na siebie, że
w ogóle sią za to zabrałam. Mimo to kontynuowałam często z ciężkim sercem bez
entuzjazmu. Czasami z ogromną chęcią i radością. Z każdym dniem widziałam, że
moje życie wygląda inaczej, nie zewnętrznie ale wewnętrznie, jestem
spokojniejsza, bardziej wyrozumiała, tolerancyjna i grzeczna.
Czułam, że otwieram jakieś drzwi, i tu nastąpił punkt zwrotny, nagle stałam się
dziwnie mroczna, nie miałam ochoty na bliższe spotkania i kontakty ze
znajomymi, działo się coś niedobrego, czułam to, mimo to modliłam się dalej,
częściej chodziłam do spowiedzi, była nawet taka kiedy na chwilę zapomniałam
formuły spowiedzi, i już miałam poprosić spowiednika o pomoc ale przypomniałam
sobie, a potem to już było łatwo. Później przyszedł moment zmiany nastrojów,
jedna chwila – pełna euforia, wszystko zrobione z radością, kolejna – koszmar,
dosłownie. Widziałam piętrzącą się górę obowiązków i wiedziałam, ze nie zrobię
nic, nie chcę i nie będę. To co się ze mną działo było nienormalne i już myślałam,
że chyba mam jakąś depresję, że muszę się leczyć.
Moja Nowenna dobiega końca – a ja jestem normalnym
człowiekiem, zrównoważonym. W każdej chwili mego życia dostrzegam Bożą rękę,
wiem, że ja jestem marnością, ale on jest wielki, i jest moim opiekunem, ta
świadomość sprawia, że nabieram większej pewności siebie.
Wiem, że z Bogiem mogę wszystko ale tylko zgodnie z Jego wolą. Tak by moja
dusza należała do Niego.
Ten mroczny moment tłumaczę jako pewnego rodzaju walkę w mojej duszy, jestem
przekonana, że zło próbowało mną zawładnąć, dzięki temu, że trwałam w modlitwie
udało mi się to przezwyciężyć, poza tym częsta spowiedź i Komunia również były bardzo pomocne.
W tym czasie przerwałam wszelkie inne modlitwy, odmawiałam jedynie Nowennę Pompejańską, na
nic innego – nie tylko nie miałam chęci, po prostu nie miałam siły. Pewnego dnia
chciałam pomodlić się za dusze dręczone – zasnęłam w trakcie. To było
silniejsze ode mnie, a więc dałam spokój, ważna była Nowenna, nawet nie wiem
dlaczego tak kurczowo się jej uchwyciłam, i szczerze mówiąc dopiero teraz się
nad tym zastanawiam, że skoro przerwałam wszystkie modlitwy to dlaczego nie
Nowennę.
Bóg na pewno zna odpowiedź, a ja kiedyś go o nią zapytam.
Zobacz podobne wpisy:
Agnieszka: Pan Bóg wie lepiej… (ciąża)
Emi: o uwolnienie od przekleństwa
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Witam, również słyszałam o tej modlitwie od babci i mamy , obie modlily sie gorąca prosząc o swoje sprawy i naprawdę otrzymały to o co prosiły. Wiele razy chciałam sie zabrac za tą modlitwę, ale jak trudno mi to przychodzi. Oddalilam sie od Pana Boga, juz 3 razy opuściłam mszę świętą. Jestem na siebie zla, bo nie chce tak żyć, ale wewnątrz siebie brakuje mi sily i motywacji by to zmienić. Jest tak wiele rzeczy ważnych o które chciala bym prosic, ale nie wiem od czego mam zacząć. Czuje jak cos zlego oddala mnie od Boga… Co mam robić? Jak… Czytaj więcej »
Mario, idź do spowiedzi. Piszesz że czujesz że coś złego oddala Cię od Boga… Spowiedź to przecież podstawowy egzorcyzm:) Odwagi! Szczera spowiedź, potem Komunia Św., ona pokrzepia i wzmacnia. Poproś samego Jezusa o pomoc, złóż to u Jego stóp. Powiedz JEZU TROSZCZ SIĘ TY! Po ludzku, nie jesteśmy do niczego zdolni, ale z pomocą Boga, możemy wszystko, nawet przetrwać taką wewnętrzną suszę. Kojarzysz słowa Jezusa: „Przyjdźcie do mnie wszyscy którzy utrudzeni jesteście, a ja was pokrzepię” Niech Cię Bóg Błogosławi!
Dziękuję, na pewno wrócę do Nowenny, Pozdrawiam
Szczęść Boże
Ja jeszcze nie napisałam swojego świadectwa, ale jak przyjdzie na to czas napewno napiszę. To piękne świadectwo dziewczyno i po małej przerwie powinnaś dalej modlić się w nowej intencji. Jeśli modlimy się za innych Bóg daje nam wiele łask o które prosimy w innych modlitwach. Dlatego uważam, że powinnaś pomału włączać poszczególne modlitwy a Bóg sam da Ci odpowiedź na nachodzące Cię wątpliwości. Szczęść Boże.
Piękne Świadectwo. Gratuluje wiary i odwagi oraz wytrwałości. Sam podobne miałem przejścia. Pozdrawiam serdecznie 🙂
…a czemu odwagi? nie bałam się, ale rzeczywiście musiałam walczyć. Pisząc swoje świadectwo pominęłam dość ważny szczegół, że zanim rozpoczęłam moją nowennę, wybrałam się na pielgrzymkę, i jak już piszę w artykule, usłyszałam o nowennie od przyjaciela, to po tygodniu jeszcze raz usłyszałam o tej modlitwie właśnie podczas tej pielgrzymki. Ksiądz mówił o niej w kazaniu. Między innymi dlatego też nie mogłam o niej zapomnieć. Maryja sama mi o niej przypominała przez usta innych ludzi. Jakby chciała, żebym to zrobiła dla niej. Zrobiłam, dziś jest ostatni dzień. Zrobię tydzień przerwy i zaczynam od nowa. W intencji nie modliłam się o… Czytaj więcej »
zazdroszcze ci