Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

List od Kamila: Większe trudności po odmówieniu nowenny pompejańskiej

5 1 głos
Oceń wpis

Moje małżeństwo, choć zaczęło się w dniu uroczystości Przemienienia Pańskiego, to już dwa miesiące po ceremonii moja relacja z żoną zaczęła się pogarszać. Pod koniec września nieoczekiwanie żona stwierdziła, że jest ze mną nieszczęśliwa, choć przez te dwa miesiące było dobrze. Stwierdziła, że ją zaniedbuje, nie spełniam jej potrzeb, nie słucham. Zacząłem Przeklinać Boga, że jestem beznadziejny, że rozczarowałem żonę już w tak wczesnym etapie naszego małżeństwa.

Przed małżeństwem mieliśmy takie sobie relacje z Bogiem. Czasami to ja zabierałem żonę do kościoła, mimo że na co dzień nie zawsze świeciłem dobrym przykładem. Dwa miesiące przed ślubem odbyliśmy rozmowę na temat naszego ślubu. Jeszcze wtedy narzeczona wskazała mi, że ma pewne obawy i nie wie co ma myśleć odnośnie zawarcia małżeństwa. Choć mnie dążyła głębokim uczuciem, to miała obawy przez moje wady, które jej przeszkadzały we mnie. Ja mimo jej próśb, nawet nie próbowałem się z nimi zmierzyć, usprawiedliwiając się, że taki jestem, że mój ojciec był podobny, a nawet jeszcze gorszy.

Żona wcześniej dużo bardziej angażowała się w naszą relacje niż ja, nie otwierając się przed nią w 100%. Często działałem pod wpływem emocji, byłem bierny w naszej relacji, od problemów uciekałem do pracy i tam dużo siedziałem. Wtedy narzeczona proponowała mi psychologa, choć ja to odrzucałem.
W październiku, przez połowie miesiąca mieliśmy ciche dni. Przez drugą połowę, zacząłem komunikować się z żoną, zacząłem się więcej angażować.

Któregoś dnia, zabrałem ją do teatru na spektakl, na którym bohaterowie podczas „przyjęcia” postanowili, że każdy uczestnik, któremu zadzwoni telefon lub przyjdzie SMS przeczyta go na głos, aby pokazać w towarzystwie, że nie ma żadnych tajemnic przez pozostałą częścią przyjęcia. Okazało się, że każdy coś ukrywał, a to romans, a to inne sprawy. Wtedy wydawało mi się, że jest to niemożliwe, aby żona mogła mieć z kimś inną relacje. Nie wiem czy to przypadek. Dodam, że w momencie, gdy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, często dochodziło do kłótni. Czasami o pierdołę, o pieniądze itd.

W listopadzie mieliśmy zaplanowany wyjazd poślubny. W nocy, kilka godzin przed wylotem, wróciłem do domu pijany, co bardzo zdenerwowało moją żonę. Żona mówiła, że w październiku miała myśli o tym, aby się rozstać.

Pojechaliśmy na wyjazd, choć żadne z nas nie miało dużych chęci. Oboje sobie tłumaczyliśmy, że musimy na naszym wyjeździe odbudować naszą relacje. Nasza relacja na wyjeździe troszkę się poprawiła, postanowiłem być bardzo miły, dobry, postanowiłem, że będę się troszczyć, dbać, będę stabilny emocjonalnie jak na dobrego męża przystało. Kilka dni podczas pobytu, przypadkiem odkryłem w telefonie żony, że ma głęboką relację z osobą, z którą poznała się w pracy. Znalazłem wpis w Google w telefonie żony w którym było napisane, że wzięła ślub, a zakochała się w kimś innym. Dodam, że w październiku żona również dziwnie się zachowywała, choć była rozczarowana, to była złośliwa i specjalnie do domu wracała jak najpóźniej.

Ja jednak nic takiego nie podejrzewałem. Zabolało mnie to ogromnie, jednak nie wiem czemu od razu jej to wybaczyłem i dalej się starałem na wyjeździe. Żona żałowała tego, jednak twierdziła, że jest w kryzysie uczuciowym, że w tym momencie nie jest „nas” pewna. Relacja z osobą trzecią zaczęła się i trwała przez cały październik, to jednak żona twierdziła, że była pewna swoich uczuć podczas ślubu i była ze mną całkowicie szczera, że nic między nimi nie było do tego czasu. Stwierdziła, że osoba trzecia zainteresowała się moją żoną w dniu ślubu.

Tydzień po powrocie z wycieczki, widząc, jak ta osoba trzecia telefonuje do mojej żony, postanowiłem się wyprowadzić do swoich rodziców. Czułem zazdrość. Choć w dniu wyprowadzki, żona pierwsza wyszła z inicjatywą rozmowy, to wracając z pracy zastała mnie z przygotowanymi walizkami do spakowania. Nie wiem czemu, ale poczułem, że żona powie mi, że potrzebuje separacji, dlatego wyjąłem torby. Niestety tego dnia dość emocjonalnie i burzliwie przeprowadziliśmy krótką rozmowę, po czym żona wyszła zapłakana z domu.

Po wyprowadzce, mając żal tylko do żony, postanowiłem zacząć nowennę Pompejańską. W trakcie odmawiania nowenny za naprawę mojego małżeństwa dostrzegłem swoje wady, winy w naszej relacji. Postanowiłem zacząć od siebie. Mało tego, w związku z tym, że moje życie wcześniej z moimi rodzicami było dość burzliwe, od czasów szkolnych popadłem w uzależnienie onanizmu. Choć nikt o tym nie wiedział, to jednak pojawiało się to co jakiś czas. Dopiero zaczynając nowennę Pompejańską, doszedłem do wniosku, że niszczyłem siebie tym grzechem. Niszcząc siebie, niszczyłem moją relację z żoną. Byłem u psychologa, gdzie stwierdził, że mam toksycznego i egoistycznego ojca, przez co niektóre zachowania nieświadomie ja stosowałem w mojej relacji z żoną. Choć relacje między moimi rodzicami nigdy nie były super, to jednak gorliwa i głęboka wiara mojej mamy, zawsze ratowała jej małżeństwo. Zrozumiałem, że muszę iść tą samą drogą.

Żona w tym czasie robiła mi na złość. Tłumaczyła, że ta trzecia osoba jest lepsza itd. Jak sama stwierdziła, że chciała mnie już wtedy usunąć ze swojego życia. Tydzień po mojej wyprowadzce już wtedy zaczęła myśleć o rozwodzie. Dopiero tuż przed świętami poczuła poczucie winy ze swojej strony. Choć Świąt nie spędziliśmy razem, to jednak żona dalej była za zakończeniem naszej relacji. Ja mimo wszystko, odmawiałem nowennę, od czasu do czasu kontaktując się z żoną. Żona się na mnie zamknęła, nie chciała zacząć od terapii. W tym czasie jej relacja z osobą trzecią osłabła.

Odmówiłem pierwszą nowennę NP. Kilka dni po skończonej nowennie dostałem pozew rozwodowy. Ciężko było mi w to uwierzyć, czułem załamanie nerwowe, skontaktowałem się z żoną, obwiniając ją za wszystko, jednak znowu zadziałem pod wpływem emocji. Po kilku dniach postanowiłem odmawiać kolejną nowennę NP. Moja odpowiedź na pozew to brak zgody na rozwód. Poczułem, że muszę się dalej modlić, mimo trudności, jakie spotkały moje małżeństwo. Choć podczas odmawiania nowenny miałem pokusy onanizmu, to też pod koniec nowenny kilka razy wracałem do tego grzechu. Nie wiem, czy samo to miało znaczenie, że pojawił się pozew, czy raczej taka już była wola Boża.

Mimo wszystko zrozumiałem, że muszę zacząć też od siebie. Muszę walczyć ze swoimi słabościami. Dlatego też powierzyłem swoje życie Naszej Mamie, odmawiając kolejną nowennę o moją przyszłość, oddając w jej ręce moje małżeństwo. Moi najbliżsi bardzo mnie bronią, o wszystko głównie oskarżając moją żonę, proponując mi złożenie wniosku o unieważnienie małżeńskie, jednak zdaje sobie sprawę, że ja również zawiniłem i nie chcę się usprawiedliwiać. Choć żona stwierdziła, że nic teraz do mnie nie czuje, to jednak wierze, że tylko modlitwa i praca nad sobą może to małżeństwo uratować.

Od momentu, kiedy wyprowadziłem się od żony zacząłem poprawiać moją relację z Panem Bogiem. Moja żona stwierdziła, nic się nie dzieje bez przyczyny, w kontekście naszego kryzysu, dlatego wiem, że ten kryzys jest mi potrzebny, aby zmienić się na lepszą osobę. Otworzyłem się przed samym sobą, choć żona już wcześniej próbowała to zrobić. Dostrzegłem swoje słabości, dlatego też czuje, że musze walczyć dla naszego małżeństwa.

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x