Prawie dwa lata temu mój mąż nagle zachorował na nowotwór trzustki. Trudno uwierzyć, że człowiek w sile wieku, inteligentny, z dużym poczuciem humoru, wysportowany, nie palący i nie pijący może niemal bezobjawowo zmierzać do kresu życia. Wiedziałam, że to wyrok, bo były liczne przerzuty na wątrobę, śledzionę i kości. Mąż przyjął wiadomość ze spokojem, a dla mnie to był koniec świata! Na początku były łzy, smutek, bezradność, poczucie beznadziei. Chwilę później poszukiwanie terapii, leków, w ogóle czegokolwiek, co mogłoby go uratować! Zaczęłam działać, ale choroba postępowała znacznie szybciej. Drastyczny spadek wagi, brak sił i inne przykre niedyspozycje w trakcie chemii odbierały mi nadzieję. Czułam, że człowiek niewiele już może zdziałać…
I wtedy przypomniałam sobie o Bożym Miłosierdziu. I jak większość osób natknęłam się zupełnie przypadkowo na Nowennę Pompejańską – modlitwę dla zdesperowanych i modlitwę nie do odparcia. O modlitwę prosiłam także krewnych i znajomych. Początki, jak u większości osób były bardzo trudne. Pierwszy różaniec rozpadał się w dłoniach. Kupiłam kolejny i po poświęceniu na nowo rozpoczynałam modlitwę. I tak nowenna za nowenną. Całkowicie zaufałam Jezusowi i Matce Boskiej. Po drugiej nowennie nastąpił pierwszy przełom, mąż przytył dwa kilogramy, guz wątroby, który był widoczny gołym okiem nieco się zmniejszył, wymioty ustąpiły. Po trzeciej nowennie nastąpił ogromny spadek markerów nowotworowych. A ja ciągle się modliłam.
Po dwóch latach mąż jest w bardzo dobrej kondycji fizycznej, waga wróciła do normy, guzy zmniejszyły się o 3/4, markery nowotworowe powiększone są już tylko czterokrotnie. Nowenna zmieniła także moje życie, jestem bliżej Boga.
Matko, dziękuję za wstawiennictwo, otrzymane łaski oraz proszę o dalszą opiekę
Zobacz podobne wpisy:
Nowenna pompejańska pomaga całej rodzinie
Izabela: Boże prowadzenie w chorobie nowotworowej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Dziękuję za świadectwo. Jest piekne. Dodaje mi nadziei. Mąż mój zachorował na nowotwór. Bardzo dziękuję.
Rak trzustki jest najtrudniejszym do leczenia, zazwyczaj jest tak, jak napisał/a „Anonim”. Uzdrawia sam Chrystus i czasem to jest wytłumaczenie na cudowne zwroty w chorobie. Oby jak najwięcej ludzi wierzyło w tą boską moc!
Dziękuję Kochana piękne świadectwo!
Niech Wam Pan błogosławi i strzeże…
Matko ratuj!
Cieszylabym sie bardzo gdyby maz Pani przezyl, ale dwòch moich sasiadòw zmarlo na raka trzustki. Jeden piekny , wysportowany mezczyzna, pochodzacy z arystokratycznej rodziny okolo 50-siatki, còrka w Akademi Medycznej, poruszyli wiec niebo i ziemie. Niech Bòg blogoslawi, to sa straszne cierpienia polecac siebie i chorego i jego cierpienia Bogu…
A może nie odmawiali nowenny
Niech Wam Pan Bog dalej blogoslawi a Matka Najswietsza okrywa plaszczem swojej opieki. Boze miej w opiece ta rodzine!