Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Basia: Dziękuję Maryjo

To świadectwo miało brzmieć inaczej. W momencie odmawiania nowenny to co napiszę poniżej było najgorszym możliwym scenariuszem, a świadectwa innych osób z takim zakończeniem napawały mnie strachem i wątpliwościami.

W 2022 roku spotkała mnie najtrudniejsza sytuacja w moim dotychczasowym życiu. Zupełnie niespodziewanie, w ciągu kilku dni straciłam wszystko to, co przez lata było dla mnie najcenniejsze – moje narzeczeństwo. Ktoś, kto dotychczas dawał radość, miłość i wsparcie nagle stał się źródłem niewyobrażalnego cierpienia. Nie wchodząc w szczegóły, bo nie o to w tym chodzi, znalazłam się w punkcie, w którym nigdy nie chciałam być i co więcej, nie wierzyłam, że mogłabym się w nim znaleźć. Cała sytuacja zaskoczyła mnie tak mocno, że w pierwszym odruchu negowałam ją w każdy możliwy sposób. Było naprawdę źle. Rozstanie w obliczu planowanego ślubu, utrata kogoś, kogo kochało się bardziej niż siebie to doświadczenie bardzo trudne i bardzo współczuję tym, którzy być może czytają to świadectwo i są właśnie w tym momencie swojego życia. Naprawdę bardzo mi przykro – ten stan, w którym boli każdy oddech, mogą zrozumieć tylko osoby, które tego doświadczyły.

Na nowennę natknęłam się w internecie, szukając sposobu na poradzenie sobie z całą sytuacją. Nigdy nie podejrzewałam, że mogę być w stanie odmówić trzy różańce dziennie. Jeden byłby prawdziwym wyzwaniem. Tak bardzo jednak pragnęłam, żeby mój narzeczony zmienił podjęte decyzje, że w tamtym momencie gdyby to było warunkiem, dałabym rade zmówić tych różańców i 10. Z całego serca wierzyłam, że się uda, że moja intencja zostanie wysłuchana.
Nie została, nie tak jak pragnęłam. Zmówiłam dwie nowenny, które nie przyniosły powrotu narzeczonego. Przyniosły jednak ogrom spokoju. Różaniec zaczynałam zazwyczaj spazmatycznym płaczem, kończyłam go spokojna, z ogromną nadzieją, że jakkolwiek będzie, będzie dobrze. Nowenna uratowała moje funkcjonowanie w tamtym czasie. To dzięki niej miałam siłę wstać rano z łóżka, iść do pracy, jeść, żyć. Oprócz nowenny odmawiałam jednocześnie Nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły, modliłam się do św. Rity, do św. Judy Tadeusza, do św. Faustyny. Moje dni były wypełnione modlitwą po brzegi, tylko w taki sposób miałam wrażenie, że mam wpływ na swoje życie. Tylko tak czułam, że mogę coś zrobić.


Dziś, po ponad 1,5 roku już wiem, że moje intencje nie zostaną wysłuchane. Ale rozumiem też, że widocznie tak musiało być. Bóg ma na nas plan, czasem dużo lepszy od tego, który mamy na siebie my. Być może to cierpienie tak naprawdę było wybawieniem od dużo większego, które mogłoby mieć miejsce, gdyby wszystko poszło po mojej myśli? Wierzę, że Maryja bardzo uważnie słuchała mnie podczas modlitwy. Dostawałam znaki. Wierzę, że słyszała każdą myśl, każde wypowiedziane słowo. Wierzę, że nadal słucha moich modlitw, już nie tak intensywnych, ale nadal obecnych. Nowenna naprawdę zmienia, ciężko po jej odmówieniu tak po prostu funkcjonować jak kiedyś. Jestem przekonana, że to dzięki Maryi przetrwałam ten trudny czas i dzięki niej spotkało mnie od tamtej pory mnóstwo dobra. Otaczają mnie wspaniali ludzie, przeżyłam mnóstwo dobrych chwil, których nie doświadczyłabym bez rozstania. Oczywiście, nie jestem aktualnie w wymarzonym punkcie mojego życia. Miało ono w tej chwili wyglądać inaczej, ale nie wygląda z jakiegoś powodu. Nie wszystko jeszcze rozumiem, ale wierzę, że kiedyś stanie się to jasne.

Jednym z najszczęśliwszych momentów jest ten, kiedy znajdujemy odwagę i siłę by puścić to, czego zmienić nie możemy. Maryja mi w tym pomogła.

4.7 17 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
09.03.24 10:14

Jakie piękne świadectwo!

Aleks
Aleks
11.03.24 19:11
Reply to  Ania

Dojrzałe. Tak jest w tej nowennie. Tak jak ona pisze.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x