Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewa: Uzdrowienie z choroby nowotworowej

Szczęść Boże! Mam na imię Ewa, mam 53 lata. Chciałabym się podzielić moim świadectwem. Od listopada 2021r. zaczęłam się źle czuć, nie miałam siły, zaczęły się bóle brzucha i ogólne złe samopoczucie. Badania podstawowe wykazały anemię. Pomimo przyjmowania żelaza, czułam się nadal źle.

Czas od listopada 2021 do maja 2022r. spędziłam na sorach, badaniach, wizytach lekarskich… Lekarze przepisywali mi różne leki, stawiając różne diagnozy, które okazywały się błędne, a mój stan coraz bardziej się pogarszał. Nie mogłam nic jeść. Czułam, że to coś poważnego, choroba odbierała mi siły, chudłam. Aż pewnego dnia z tej bezsilności i zmęczenia, z córką rozpłakałyśmy się i wiedziałyśmy, że tylko Jezus może nam pomóc. Zaczęłyśmy modlić się modlitwą „Jezu Ufam Tobie”.

Nagle Bóg wlał w moje serce taką myśl, żeby iść pod kościół, gdzie stoi krzyż misyjny, z którym mam ogromną więź, pod który często chodzimy się modlić. Gdy znalazłyśmy się na placu kościoła, nie spodziewałyśmy się, że kościół o tej godzinie będzie otwarty. Powiedziałam do córki: ,,choć, wejdziemy do kościoła, będziemy bliżej Pana Boga”. Gdy otworzyłam drzwi, okazało się, że Bóg czekał na nas w wystawionym Najświętszym Sakramencie.

Zupełnie niczego nieświadome, trafiłyśmy na modlitwę o uzdrowienie. Idąc zapłakane do ławki, nie wierząc w to, co się stało (że znalazłyśmy się tutaj) słyszymy, jak jedna osoba z grupy charyzmatycznej mówi, że Pan Jezus powiedział: ,,wszystkich przyprowadziłem tu po imieniu, nikt nie znalazł się tu przypadkowo”. Czułyśmy obecność Boga. Czułyśmy, że to wszystko nie zależało od nas, że się tu znalazłyśmy. Obydwie miałyśmy poczucie, że dzieje się coś niesamowitego, takie poczucie Bożej obecności.

Podczas modlitwy cały czas płakałyśmy, nie mogłyśmy opanować emocji. Bóg przemówił do osoby z grupy i powiedział: ,,zaczyna proces uzdrowienia i zajmę się całkowicie sprawą, z którą tutaj przychodzimy”. Powiedział też ,,Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”…

Od momentu wyjścia z kościoła zaczął się proces uzdrowienia. Był już taki moment, że nie mogłam nic jeść, miałam bardzo silne bóle brzucha, mąż poprosił księdza, aby przyszedł do mnie z namaszczeniem chorych i Panem Jezusem. Gdy przyjęłam namaszczenie chorych, poczułam głód i poczułam się lepiej.

W maju wreszcie była postawiona diagnoza. Rak jelita grubego. Był to dla mnie, mojego męża i córki straszny cios, ale pomimo strachu, cały czas mieliśmy w sercu słowa, które powiedział do nas Bóg. Na mojej drodze stawali wspaniali ludzie, którzy się za nas modlili i wspaniali lekarze. Przeszłam bardzo długą i skomplikowaną operacje, leczenie chemioterapią. Przez cały ten czas zwracaliśmy się do Maryi, Jezusa i Wszystkich Świętych. Mówiliśmy nowennę pompejańską, czuwaliśmy przy najświętszym sakramencie.

Dużo cudów i łask doświadczyłam w tamtym momencie. Wiedziałam i czułam, że to Pan Bóg jest z nami i wszystkim się opiekuje. Zajął się tym od początku do końca. Jestem zdrowa. Chwała Panu!

4.6 12 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewelina
Ewelina
26.09.23 07:41

Chwała Panu! Pani Ewo życzę zdrowia, pomodlę się za Panią.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x