Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Udana operacja

Był kwiecień 2021 rok, Wielki Piątek, zadzwoniła do mnie mama i smutnym głosem powiedziała „Agnieszka, mamy problem… Helenka jest bardzo chora”. Helenka to córka mojego brata, która była jeszcze w brzuszku u swojej mamy. Cała ciąża była prawidłowa, w 8 mc okazało się, że jelita bardzo wysoko podchodzą pod serduszko i jest potrzebna operacja.

A jeszcze kilka dni temu mówiłam do mamy, że skończyłam Nowennę i żadna nowa intencja mi się nie zrodziła, choć rozglądałam się dookoła wśród rodziny i znajomych.

Bez chwili wahania mówię do mamy, że musimy zacząć Nowennę (więc miałam już intencję), ale za chwilę ogarnął mnie wielki strach i coś, co mówiło mi „nie rób tego”. Strach był tak wielki, że nie potrafię tego nawet określić, co działo się w moim brzuchu i klatce piersiowej. Choć nadmienię, że modlę się już tak od kilku lat, tak miałam pierwszy raz. Więc wiedziałam, że będzie wielka walka- ale wiedziałam też, że ją wygramy.

Co by nie było, zawsze wiem, że Bóg tak poprowadzi daną sprawę, może nie zawsze po naszej myśli, ale zawsze pomoże nam przez to przejść bezboleśnie. Tylko musimy mu ufać. Usiadłam do stołu, wyciągnęłam kartkę i zaczęłam kreślić na niej, za co dokładnie chcę się modlić i o co prosić, cały czas towarzyszył mi straszny lęk. Stanowczym głosem powiedziałam „o nie, nie przestraszysz mnie!! i tak się będę modlić. Możesz tylko tyle na ile pozwoli ci mój Ojciec w niebie- jesteś jak pies na łańcuchu”.

I muszę powiedzieć, że strach ustąpił. Zaczęła się walka o dziecko, gdzie ja czułam ogromny wewnętrzny spokój. U Bratowej, ku jej zdziwieniu, musiał nastąpić szybki poród o mc wcześniej i operacja Helenki. Gdzie na początku mówili, że dopiero operować będą po porodzie, czyli za mc. A tu dodatkowo nasza mała wojowniczka zaczynała zawijać się w pępowinowe… Mnóstwo ludzi, księży modliło się w momencie operacji za Helenkę, sama leżałam krzyżem i prosiłam mateńkę o pomoc.

To, co czuła moja bratowa, to mówi, że nie da się opisać, mówi, że czuła ogromny spokój pomimo tego, że była to ryzykowna operacja, która przyszła znienacka, zagrażająca życiu. Opowiadała nam potem, że miała wrażenie, że cały czas obok niej ktoś jest, czuła Matczyną opiekę i ogromny spokój, czuła że Helena jest w najlepszych rękach. Przypomnę, że był to okres świąteczny a tu na oddziale dyżur mieli najlepsi lekarze i w składzie takim, że czasami w tylu nie mieli dyżuru w tygodniu.

Opieka była bardzo dobra, operacja się udała. Nasza Helenka wracała powoli do zdrowia… i wyszła ze szpitala 1 dnia, kiedy zaczęłam modlić się częścią błagalną. Dziś Helenka jest wspaniałym zdrowym dzieckiem, która rośnie ku chwale naszego Pana. Jest oczkiem w głowie swoich rodziców i trójki swoich braci. Chwała Panu!!

4.7 7 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x