Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sylwia: zagrożona ciąża

Od dawna wiem, że jestem winna Matce Bożej to świadectwo, choć trochę trwało, zanim je napisałam. Z Nowenną Pompejańską zetknęłam się 5 lat temu, w bardzo trudnym dla mnie czasie.

Pracowałam wtedy jako nauczyciel, czwarty rok na umowie na zastępstwo, z nadzieją na wyczekaną, normalną umowę o pracę. Miałam też wówczas dolegliwości zdrowotne, które ciężko było zdiagnozować- bardzo dokuczliwe bóle pleców utrudniające chodzenie, o nieznanej przyczynie, przez które z trudem wstawałam z łóżka, a nawet nie mogłam przewrócić się na drugi bok. I wtedy właśnie okazało się, że po 10 latach jestem po raz drugi w ciąży, która, jak potem miało sie okazać, komplikowała się coraz bardziej i to niemal od samego początku.

Przygnębiona, zastanawiając się, co ze mną będzie, któregoś dnia po pracy wstąpiłam do kościoła, żeby Matce Bożej przedstawić wszystkie moje obawy – oczywiście cieszyłam sie, że jestem w ciąży, ale równocześnie martwiłam się o to dziecko, o swoje zdrowie, o wyczekaną na zastępstwie pracę, którą, jak wtedy myślałam, pewnie otrzyma ktoś inny. Na klęczniku zauważyłam obrazek- instrukcja odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Przeczytałam, ale wtedy, ciągle jeszcze chodząc do pracy stwierdziłam, że to zbyt czasochłonne i nie będę nawet zaczynać.

Oczywiście komplikacje mojej ciąży mnożyły się, musiałam pójść na zwolnienie lekarskie – mniej więcej od połowy ciąży było mi już bardzo trudno funkcjonować- ciągłe plamienia spowodowane nisko płożonym łożyskiem, konieczność leżenia w łóżku; do tego dołączyła cukrzyca ciążowa, która, przy moim unieruchomieniu, stwarzała dodatkowe problemy z utrzymaniem prawidłowego poziomu cukru; nadciśnienie, z którym żyłam już kilka lat było trudne do opanowania, a pod koniec ciąży ciśnienie szalało niesamowicie i nie dało się go już dłużej regulować lekami; na koniec, moje dolegliwości bólowe w okolicach pleców także przybrały na sile i to do tego stopnia, że nie byłam w stanie wstać z łóżka bez pomocy innej osoby- ogólnie było tragicznie, często płakałam, chyba nawet popadałam w depresję.

I wtedy odwiedziła mnie przyjaciółka, która po prostu stwierdziła, że będzie za mnie odmawiać Nowennę Pompejańską, bo chyba nie ma innego ratunku – a ja, słysząc to, zawstydziłam się bardzo i pomyślałam, że skoro sama nie rozpoczęłam Nowenny to Matka Boża nawet znalazła mi kogoś, kto będzie modlił się za mnie tą modlitwą – to nie mógł być przypadek. I tym sposobem i ja rozpoczęłam Nowennę, modliłyśmy się we dwie. Teraz myślę, że chyba sporo tych problemów przedstawiłam Matce Bożej, skoro dwie Nowenny były potrzebne, aby im zaradzić:)

I to było coś co pozwoliło mi przetrwać do końca ciąży – skupiona na modlitwie odrywałam głowę od czarnych myśli, mimo, że wszystkie komplikacje, które wcześniej wymieniłam trwały i przybierały na sile tym bardziej, im bliżej było do rozwiązania, momentami było mi bardzo ciężko. Odprawiłam Nowennę, ale modlitwa różańcowa została ze mną na dłużej. 23 maja 2019 roku urodziłam zdrowego synka, o dziwo bez komplikacji. Wkrótce po urodzeniu dziecka zauważyłam, że moje dolegliwości bólowe w okolicach pleców całkowicie ustąpiły, po cukrzycy oczywiście nie było śladu. A praca? Pani dyrektor na mnie poczekała i po urlopie macierzyńskim podpisałam umowę o pracę na czas nieokreślony – pracuję do dzisiaj.

Dziękuję Ci Maryjo. Jestem przekonana, że to dzięki Tobie wszystko się poukładało i sama doświadczyłam jak potężna jest modlitwa różańcowa.

5 5 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Monika
Monika
19.07.23 08:30

Piękne świadectwo! Dziękuję!

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x