Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Klaudia: powrót ukochanego-bolesne świadectwo pełne wiary o lepszy czas

Swoją pierwszą nowennę zaczęłam odmawiać, gdy odnalazłam o niej informacje w internecie w momencie gdy mój świat się zawalił, mianowicie zostawiła mnie po 6.5 roku związku miłość mojego życia, mężczyzna który obiecywał, że będzie na zawsze zostawił mnie bez żadnych wyjaśnień zostawiając po sobie ogromny ból i morze łez. Na początku uważałam, że nie dam rady odmówić nowenny bo do tej pory raczej daleko było mi od systematycznej i gorliwej modlitwy, ale po rozstaniu rozpaczliwie szukałam pomocy i ukojenia. Już po kilku dniach odmawiania nowenny w tej rozpaczy poczułam ogromną moc Maryi, która roztoczyła nade mną opiekę, dała wytchnienie w bólu i ogromną pociechę, wiarę że będzie jeszcze lepiej. Modliłam się w intencji powrotu ukochanego do mnie, zawierzyłam Maryi wszystko i dużo obiecałam jej oddać w momencie przyczynienia się do mojej prośby. Dużo godzin spędziłam klęcząc w kościele przed jej wizerunkiem, płacząc i błagając o zmiłowanie. Jednocześnie ciągle Mateńka dawała mi dużo siły do modlitwy i do życia, pomimo ogromnej rozpaczy która mi towarzyszyła. Kilka dni po zakończeniu Nowenny mój były ukochany odezwał się, rozmawialiśmy i nawet się spotkaliśmy dwa razy, jednak te spotkania nie przyniosły jego powrotu, wręcz przeciwnie odnowiły stare rany i przyniosły jeszcze większą fale bólu dla mnie, gdy on powiedział że podjął już decyzję i jej nie zmieni. W momencie gdy odnowił kontakt myślałam że to wielka moc od Maryi i bardzo się cieszyłam że wysłuchała mojej prośby. Gdy okazało się, że tak się nie stało popadłam w ogromną rozpacz, jeszcze większą niż pierwszym razem. Zaczęłam odmawiać kolejna nowennę, tym razem zmieniając intencje na taką abym spotkała nowa miłość swojego życia, mężczyznę który będzie chciał iść ze mną przez życie. Jednocześnie miałam w sobie dużo żalu, być może nawet rozczarowania, topiłam smutek w alkoholu, wylałam litry łez, czasem odmawiałam nowenne po kilku kieliszkach wina, następnego dnia nowennę przerywałam ze wstydu że jestem tak słaba że nie umiem modlić się trzezwo i nie jestem godna prosić Maryję o cokolwiek. Dotychczas nie udało mi się odmowic w całości drugiej nowenny, tej tym razem o nowa miłość, ciągle ja przerywałam, usypiałam, wątpiłam w jej moc, miałam chyba nawet podświadomy żal do Mateńki że moja prośba nie została spełniona a mi jest jeszcze gorzej niż na początku mojej drogi z nowenna. W końcu dziś przyszła na mnie myśl, że wszystkie moje żale, zwątpienie i przerywanie nowenny to dzieło tego złego, który chciał mnie odrzucić od Matenki i zawierzenia jej swojego życia. Dziś wstałam rano i obiecałam że mu się to nie uda. Że będę silna i pokonam całe zło, wiara w to że Maryja wybaczy mi zwątpienie i ukoi moje cierpienie daje mi siłę do dalszych modlitw. Dzisiaj (po raz chyba 5 lub 6) zaczynam druga nowennę od początku, zawierzam ja całkowicie Matence i obiecałam jej że złoże jej dziś świadectwo i nigdy jej nie zawiodę. Być może trochę bolesne świadectwo, ale pełne wiary że wrócę tutaj za 54 dni i będę mogła podzielić się z Wami dobrym slowem, pełnym otuchy i nadziei!

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x