Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Władysław: Uzdrowienie z zakrzepicy

Nowenna Pompejańska jest dla mnie od ponad dwóch lat codziennością. Może dwa albo 3 razy miałem kilkudniowe przerwy między kolejnym odmówieniem Nowenny. Przeróżne intencje. Ostatnia zakończona we własnej intencji – ogólnie o błogosławieństwo Boże dla siebie. Pan Bóg najlepiej wie, co trzeba zmienić w moim życiu, abym był jeszcze lepszym człowiekiem. Wcześniejsze intencje to również o błogosławieństwo Boże dla kolejnych członków mojej rodziny. Dzięki sile tej nie do odparcia nowenny, nie sposób opisać mojej radości, gdy obserwuję coraz szczęśliwszych członków mojej rodziny w wielu aspektach ich życia codziennego. Mimo odmówienia, a właściwie głównie wysłuchania kilkunastu pełnych nowenn, pierwszy raz zdecydowałem się opisać świadectwa. Jedna z pierwszych intencji i później jeszcze raz powtórzona, niestety do dziś nie jest spełniona, a bardzo mi na niej zależy, chociaż nie dotyczy mnie osobiście. Pomyślałem, że być może przyczyna tej sytuacji leży w tym, że nie dzielę się moją radością z odmawiania tej nowenny nie do odparcia. Ostatnio już nawet obiecałem Maryi, że po spełnieniu tej intencji pojadę do Pompejów, być może nie tylko z członkami mojej rodziny, gdyż mam za co dziękować. Ogólnie mogę powiedzieć, że zmienił się odbiór mnie przez otaczających mnie ludzi w sensie pozytywnym. Czasem aż mi głupio z tego powodu. W pewnym momencie poczułem potrzebę podzielenia się niektórymi świadectwami wśród moich znajomych. Czynię to też teraz pisząc to świadectwo. Spełnienie tej intencji, którą chcę się podzielić dotyczyło mojego uzdrowienia. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem w spełnienie tej intencji, gdyż od lat mam wiele chorób przewlekłych. Jedna z tych chorób dotyczy przeżytej przeze mnie zakrzepicy w prawej dolnej koniczynie. Stwierdził to lekarz neurolog dokonując na moich kończynach badania usg Dopplera. Oświadczył, że do końca życia skazany będę na tabletki i kolanówki uciskowe. Po tej wizycie, nie pamiętam dokładnie po jakim czasie odmówiłem wspomnianą Nowennę w intencji mojego uzdrowienia. Następnie po roku i trzy miesiące od wcześniejszej wizyty, przy kolejnej wizycie ten sam lekarz stwierdził coś niewiarygodnego, po prostu, jak się wyraził „cud Panie Władysławie” – ta żyła, która była całkowicie niedrożna w 50-ciu procentach udrożniła się. Nie wiem o innych chorobach, ale pewnym jest, że nie ma pogorszenia, a to bardzo ważne. tak więc teraz czekam na całkowite udrożnienie. Wszystko w rękach Boga. Udało mi się też przekonać innych ludzi do odmawiania tej nowenny nie do odparcia. Myślę, że z przyjemnością podzielę się kolejnymi świadectwami oraz, że będę miał powód, aby jechać do Pompejów, aby podziękować Maryi za wszystko, co dzięki niej otrzymałem od Boga.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x