Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Alicja: Chcę się cieszyć czekaniem…

…na Twoje rozwiązanie – tak brzmi fragment jednej z piosenek uwielbieniowych. Utożsamiam się mocno z tymi słowami gdyż nie należę do osób cierpliwych. Zazwyczaj nastawiona jestem na szybki efekt a najlepiej taki spektakularny a gdy go długo nie widać szybko się zniechęcam i poddaję. To moja wewnętrzna pokusa i na pewno nie obca wielu z was. W moim świadectwie chciałabym właśnie podkreślić jak ważny jest pokój serca i wiara w słowa, że Bóg wszystko czyni we właściwym czasie.Zacznę od tego, że moją intencją było znalezienie dobrej pracy w zawodzie. Moją pracę dyplomową obroniłam pod koniec października 2021 roku i od tamtego momentu przez 2 miesiące był to dla mnie mocno stresujący i dołujący czas. Przyzwyczajona byłam bowiem, że od pierwszego roku studiów prócz nauki zawsze dorywczo się gdzieś zaczepiałam aby zarobić na swoje wydatki. Koniec studiów był dla mnie jednoznaczny, że nie chcę już szukać dorywczych prac ale znaleźć się w miejscu gdzie mogę wykorzystać moją wiedzę ze studiów i poczuć się „dorosło i odpowiedzialnie”. Kierunek, który studiowałam wiązał się z pracą poza usytuowaniem miejskim. Ja chciałam jednocześnie zostać w mieszkaniu do którego przeprowadziłam się z akademika w którym się zaaklimatyzowałam. Nie miałam również auta plus byłam przywiązana do znajomych i zajęć w których uczestnictwo i spotkania dawały mi namiastkę rodzinnego domu, który był oddalony o 150km i do którego po studiach raczej nikt od razu nie chciałby wracać. W międzyczasie moja nowa znajoma która dopiero poznawała relację z Jezusem nosiła w swoim sercu marzenie spotkania chłopaka, z którym mogłaby stworzyć rodzinny dom. Z natchnienia (które raczej nie są przypadkami w świecie duchowym) postanowiłam podjąć się nowenny i zaprosić do niej moją znajomą. Rozpoczęłyśmy 1 listopada aby idealnie 24 grudnia był jej ostatni dziękczynny dzień. Chodź miałam w sobie wiele nadziei, że Bóg się mną zaopiekuje to jednak ciężko mi było chwilami. Krótkie jesienno-zimowe dni i brak stałego zajęcia mimo wysyłanych cv sprawiało we mnie poczucie marnowania czasu i narastającego smutku, że nie jestem taka zaradna jak sb wyobrażałam. W grudniu zdecydowałam, że pójdę do jakiejkolwiek pracy aby nie nakręcać swoich negatywnych myśli i nie czuć się przegraną. Przefiltrowałam oferty tak aby wyniki były jak najbliżej mojego miejsca zamieszkania. Jedna z ofert to był znany sklep z literaturą i muzyką- stwierdziłam, że mimo niskiej wypłaty i mało ambitnej pracy jaką jest obsługa klienta będzie mi miło mieć do czynienia z literaturą i sztuką. Chociaż tyle dobrego w tym trudnym czasie. Wysłałam więc CV a kilka godzin później już otrzymałam telefon, odbieram i widzę, że to najszybsza rozmowa rekrutacyjna w moim życiu. Zaprosili mnie od razu na próbny dzień i tak zostałam tam 5 miesięcy do wiosny, wysyłając w międzyczasie CV do prac w zawodzie. W międzyczasie moja znajoma 26go grudnia poznała chłopaka, który dzięki niej wrócił do Boga a aktualnie pisząc to świadectwo mogę potwierdzić, że nowenna została wysłuchana gdyż obecnie są małżeństwem. Wracając do mojej sytuacji w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że mimo fajnych współpracowników i bliskiej lokalizacji (8 min rowerem) nie mogę dłużej trwać w takim systemie; kierowniczka była młodsza ode mnie i nie za bardzo potrafiła organizować obowiązki, narastała we mnie niechęć, czułam się jak studentka a nie dorosła kobieta, która chciałaby w przyszłości mieć rodzinę i odpowiedzialne obowiązki. Pod wpływem impulsu złożyłam wypowiedzenie. Czułam strach ale i wolność. Usiadłam do komputera i zaczęłam żywo przeglądać jeszcze dokładniej oferty, które wcześniej odrzucałam. Moją uwagę przykuł staż. Firma była z mojej branży jednak zajmowała się totalnie innymi produktami niż oczekiwała moja ambicja. Jednak zaryzykowałam. Wysłałam maila i dołączyłam moje skromne CV. Dość szybko otrzymałam odpowiedź zwrotną. Rekruterka zaprosiła mnie na spotkanie do firmy. Rozmowy rekrutacyjnej nie było, zostałam oprowadzona po firmie i opowiedziano mi czym dokładnie się ona zajmuje. Ku mojemu zaskoczeniu pracowały tam osoby, które wcześniej znałam ze studiów bądź z moich dorywczych prac! Byłam podekscytowana ale i zdezorientowana. To nie był przypadek. To było dla mnie ewidentne działanie opatrzności wyższej. Na 15 stałych pracujących osób aż 5 było mi znanych z widzenia bądź mieliśmy wspólnych przyjaciół. Martwiłam się również o transport, że będę jeździła godzinę drogi ale ku mojemu kolejnemu zaskoczeniu okazało się iż moi znajomi mieszkają wszyscy w mojej dzielnicy, jeżdżą codzienne razem autem i mają dwa wolne miejsca. Zamiast 50 min autobusami 20 min jazdy wygodnym autem! Spędziłam tam 3 miesiące ucząc się pilnie jak funkcjonuje firma, czym zajmuje się każdy z działów i jak wszystko prężnie się rozwija od środka. Początek stażu był dla mnie nadzieją, że być może uda mi się zaczepić w owej firmie. Tak się jednak nie stało. Owszem było mi przykro, zżyłam się z ludźmi i zaznajomiłam z atmosferą jaka tam panowała, wiedziałam jednak ,że skoro Bóg mnie tam przyprowadził to znaczy, że to była rozgrzewka i ma dla mnie kontynuację i wypełnienie nowenny w innym miejscu pracy. Chciałabym również dodać, że zarówno przy pierwszej pracy jak i przy drugiej był postawiony krzyż. Widząc je miałam w głowie myśl, że nasza praca nasze przystanki wśród ludzi i życiowych ścieżek to takie nasze drobne drogi krzyżowe. Dodawało mi to otuchy. W międzyczasie również szefowa owej firmy była jedną z mocniejszych charakterowo osób. Niektórzy się jej bali inni mieli z nią nieprzyjemne zdarzenie, ja również nie czułam się swobodnie w towarzystwie tej mocnej jak na swój wiek o silnym charakterze kobiety. Na koniec jednak przygody stażowej przy pożegnaniu i otrzymaniu referencji owa właścicielka pożegnała się ze mną serdecznym uściskiem co było dla mnie ale i dla innych pracowników dużym zaskoczeniem. Nikt nie spodziewał się wyrazów serdeczności okazanych w taki sposób jak dotyk.. nie mniej to dla mnie kolejny symbol bożego działania. Chciałabym również dodać, że odchodząc od pierwszej pracy w moje miejsce przyszła moja siostra, maturzystka. Dla niej ta pierwsza w życiu praca była szkołą wakacyjnego życia. Mimo introwertycznej natury musiała przełamać się w kontakcie z ludźmi oraz doświadczyć na własnej skórze jak to jest samemu zarabiać pieniędzy i troszczyć się o codzienne drobne obowiązki gdy nie ma wokół rodziców. Jestem ogromnie wdzięczna za te pół roku do zakończenia nowenny. Mimo oczywistych dobrych momentów, które opisałam były również chwile zwątpienia i smutku jednak szybko z nich powracałam na tory nadziei. Aktualnie znów składam cv bogatsza o wpis prestiżowego stażu którego byłam uczestnikiem.. nadal ćwiczę moją cierpliwość i zaufanie i jeśli ktoś jak ja czyta i wątpi to ja chcę dzisiaj wlać promyczek nadziei że krok po kroczku Bóg działa. Dodam, że prócz regularnej modlitwy jaką jest nowenna dodatkowo od czasu do czasu pościłam czy wpłacałam jałmużnę na cele charytatywne czy kościelne inicjatywy. Wierzę, że dopiero te trzy zobowiązania razem (modlitwa, post i jałmużna) mają moc zmiany nas i naszego położenia. Proszę więc was o modlitwę nawet króciutką 😉 żebym otrzymała i w międzyczasie nie zwątpiła! ja również będę miała was czytających w sercu! Trudne mamy czasy ale nie możemy pozwolić aby stres i brak miłości wyjałowiły nasz pokój serca i zaufanie.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Barbara
Barbara
10.09.22 10:08

Cudnie napisane 🙂
Niech Ci Bóg błogosławi na Twoich ścieżkach życiowych:)

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x