Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Mateusz: „Jezu, Ty się tym zajmij”

Historia lubi się powtarzać czy też zataczać koło. Tak jest w przypadku tego świadectwa, które tworzyły wydarzenia w trakcie oraz po odmówieniu modlitwy. Przede wszystkim cieszę się, że po raz trzeci udało mi się do podjąć do końca Nowennę Pompejańską.Pierwszy kwartał 2020 roku, rozwijająca się pandemia i związane z nią przejście na pracę zdalną sprawiły, że wróciły do mnie dawne słabości, może trochę w innej formie. Kiedy dowiedziałem się o inicjatywie Wielkiej Nowenny Pompejańskiej za „nawrócenia wszystkich grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy” pomyślałem, że trzeba znowu spróbować. Tuż przed rozpoczęciem Nowenny zmieniłem jednak intencję, czując, że w tym momencie modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące będzie równie ważna. Jak się później okazało w trakcie jej odmawiania, pośrednictwo jednej z tych dusz pokazało mi kolejną prawdę związaną z osobą, o której wspominałem we wcześniejszym świadectwie.

Podczas modlitwy wraz z kolejnymi dniami działy się różne rzeczy, gorsze i lepsze dni. Wiele zdarzeń z tego okresu ukazywało mi aspekty związane z moim postępowaniem oraz z tym co robią inni. Dużo z nich skłaniało mnie do przemyśleń oraz wyciągania wniosków. Miała też miejsce jedna sytuacja, która spowodowała, że chciałem porozmawiać ze wspomnianą wcześniej osobą. Za sprawą tych dusz, a w tym przypadku częściowo za pośrednictwem jej babci otrzymałem odpowiedź, że wtedy na koniec okłamała mnie w dość istotnej sprawie (wspominałem o tym w poprzednim świadectwie). Wywołało to u mnie niewiele mniejsze zaskoczenie niż tamta informacja. W pierwszej chwili pomyślałem – po co było to kłamstwo, którego skala i późniejsze oddziaływanie na mnie było tak silne. Z drugiej strony jeśli się już raz powiedziało inną wersję, niż miało miejsce w rzeczywistości to często brnie się w tym dalej. Tutaj akurat trochę rozumiem, że łatwiej jest w taki sposób przedstawić sytuację, niż po prostu powiedzieć prawdę. A prawda często boli, zwłaszcza jeśli jest o nas i odrzucamy ją (sam nie raz też tak miałem, a ten czas odmawiania Nowenny również pokazał mi wiele prawd o mnie).

Gdyby nie ta modlitwa i pośrednictwo dusz czyśćcowych (odczułem wtedy autentyczne orędownictwo tych dusz względem mojej osoby, a szczególnie jej babci) to prawdopodobnie nigdy nie dowiedziałbym się, że wtedy mnie okłamała. Wierzę, że to nie był przypadek, iż w takich okolicznościach o tym się dowiedziałem (Może to miała być też jakaś lekcja dla niej?). Z pewnością wiem jedno – jestem jej wdzięczny za pomoc w ukazaniu chodź po części prawdy.

Czas płynął dalej, a w raz z nim wychodziły na jaw kolejne kłamstwa jak fakt, że pojawił się ktoś inny dużo wcześniej niż sama o tym informowała, czy chociażby z miejscem zamieszkania. Gdy przyszedł ostatni dzień roku postanowiłem wysłać do niej przedmiot, który kiedyś mi dała i później chciała, abym go wyrzucił (nie zrobiłem tego, bo był on poświęcony przez jej babcię i miał dużą wartość zarówno dla niej jak i dla mnie) oraz oryginały korespondencji jaką swego czasu do mnie napisała. W tamtym momencie świadomy tego, że ona zarzekała się, iż nigdy do mnie nie napisze symbolicznie zakończę tą sprawę wysyłając to i postanawiając, że skoro i tak to korespondencja w jedną stronę to ja już więcej nie będę żebrał o chwilę szczerej rozmowy. Ku mojemu zaskoczeniu po około 1,5 miesiąca odezwała się do mnie, pierwszy raz sama i w tonacji w jakiej od dawna nie wyrażała się pod moim adresem. Przez kilka dni biłem się z myślami „przecież miała już nie pisać, może te listy sprawiły, że coś w niej drgnęło, jakaś refleksja, wyrzuty sumienia”. Wszak mowa w nich była między innymi o jej wielkich uczuciach do mnie, otwieraniu się na moją osobę, deklarując miłość swojego życia, że obdarzyła mnie zaufaniem jakim nie obdarzyła nikogo innego wcześniej, że nie rzuca słów na wiatr i nigdy o mnie nie zapomni zapewniając o prawdziwości tego wszystkiego. Albo, że nigdy żaden mężczyzna nie był początkowo zainteresowany jej osobą, tylko wyglądem, a zaraz po tacie jestem kolejnym najważniejszym w jej życiu. Może ten cenny zarówno dla mnie, gdy mi go wręczała, a jeszcze bardziej dla niej zachowany przeze mnie przedmiot to sprawił?

Z rozmyślań wyłonił się pomysł, że skoro odezwała się to spróbuję raz jeszcze poprosić o szczerą rozmowę w cztery oczy. Uwierzyłem, że tak jak kiedyś nie mogła pogodzić się ze swoją siostrą i ktoś trzeci musiał im w tym pomóc, teraz pośrednictwo jej babci sprawi, że wreszcie ze sobą szczerze porozmawiamy. Na początku standardowo zostałem zbyty, ale później dostałem zapewnienie, że jak uspokoi się trochę sytuacja z pandemią to wtedy może się ze mną spotkać. W środku mnie poczułem jakby cześć jej zatwardziałości skruszyła się. Minęły miesiące „wakacyjne”, ona milczała więc postanowiłem się przypomnieć. Po kilku dniach odpisała. Wymieniliśmy ze sobą sporo wiadomości, ostatecznie „obiecując na swoje serce” zgodziła się na spotkanie początkiem kolejnego miesiąca.

Dzień spotkania był takim specyficznym dniem. Aura była dobra, ale wewnętrznie czułem, jakby coś miało się wydarzyć. Już z samego rana, gdy tylko wyjechałem z domu i otrzymałem później od niej wiadomość oraz fakt, że przekłada umówioną przez nią wcześniej godzinę spotkania zaczął mnie zastanawiać. Dalsza część dnia tylko zwiększała uczucie niepewności, a moment, w którym miało dojść do rozmowy i późniejszy „scenariusz” jaki konsekwentnie realizowała powoli odsłaniał prawdziwe intencje tej osoby. Gdy już oczywiste stało się, że kombinowanie znowu wzięło górę pomyślałem sobie w środku, że widocznie to jest jakiś znak. Powtarzałem sobie w myślach, aby rozwiązało się to tak jak chce tego Bóg. Wypowiedziałem wewnętrznie słowa „Jezu, Ty się tym zajmij”. I tak się stało, poczułem jakby to wszystko „wziął” na siebie Pan Jezus, a ja otrzymałem wsparcie, dzięki któremu w krytycznym momencie nie uległem emocjom i nie dałem się wciągnąć w „repertuar” jaki zaplanowała tamta osoba. Finalnie całość w pewien sposób zatoczyła koło, które zaczęło i skończyło się kłamstwem.

Z tego wszystkiego najbardziej żałuję dwóch rzeczy: uwierzyłem, że ona kiedykolwiek mnie kochała oraz, że nie mogłem powiedzieć jej prosto w oczy tego co chciałem, a zajęłoby to dosłownie chwilę. Bóg wie co zrobiłem źle i o czym chciałem jej powiedzieć, a mogłem to zrobić właśnie wtedy, ale potrzeba do tego dwóch osób. Możliwość oczyszczenia się w szczerej rozmowie została jednak odrzucona, a z pomocą Jezusa udało mi się uszanować to, że tak wyszło. Myślę, że ona dalej nie potrafi sprecyzować, kim dla niej tak naprawdę byłem, chwilówką, ładnym dodatkiem czy może romansem (w końcu, gdy przestaliśmy grzeszyć ciężko to moje uczucia zaczęły wzrastać, a jej nagle zniknęły). Z wiary w to, że jesteśmy bratnimi duszami, przeznaczeni sobie jako dwoje grzeszników, którzy razem chcą wspierać się i pomagać sobie w byciu coraz lepszymi ludźmi przez ten czas przeszedłem do nadziei, że się poukłada wszystko i dane mi będzie być odpowiedzialnym za swoje czyny i deklarację jej złożoną po żebranie o spotkanie i szczerą rozmowę. Później już nawet krótkiej wymiany zdań, gdzie obie strony patrzą sobie w oczy, mówią prawdę z szacunku do siebie i wyznanie jej tego co chciałem. Umysł już wielokrotnie dawał sygnały ostrzegawcze, ale serce nie reagowało na jego podpowiedzi i dawało przez ten czas tylko pożywkę dla tej osoby. Na jej przykładzie przekonałem się też jak często kłamstwo jest nachalne, a prawda cicha.

Oczywiście uważam, że wysiłek jaki włożyłem, aby naprawić to co złe jest sam w sobie wartością dodatnią, dający siłę do wyzbycia się swojej dumy i pychy. Motywacja by za każdym razem, gdy upadamy podnieść się i próbować jeszcze raz. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie łatwiej jest coś wymienić/wyrzucić niż podjąć trud naprawy. „Wierzymy, że ostatni głos w tym zmaganiu będą miały: prawda, dobro, miłość i miłosierdzie Boże.”

Można by jeszcze wiele napisać jednak nie chcąc przedłużać czuję, że to co najważniejsze zostało tutaj zawarte. Gorąco zachęcam do podjęcia intencji modlitwy o dusze w czyśćcu cierpiące. Na koniec chcę zwrócić się bezpośrednio do osoby, którą wymieniłem w tym liście. „A”, wiem, że przeczytałaś przynajmniej jedno ze świadectw jakie wcześniej tutaj zamieściłem. Jeżeli te problemy zdrowotne wspomniane przez Ciebie w wiadomościach sms związane są z tym, o czym kiedyś między innymi na żywo rozmawialiśmy, to mam kontakt do dobrych specjalistów w tej dziedzinie.

0
0
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x