Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Katarzyna: Nowenna pompejańska o uzdrowienie syna

Pierwszy raz odmówiłam nowennę pompejańską razem z mężem. Prosiłam Matkę Boską Pompejańską o zdrowie i uzdrowienie syna. Mąż modlił się o szczęśliwą operację. Zacznę może od początku. W maju mój 4 letni synek zachorował. Udałam się z nim do pediatry, która podczas badania nie mogła u syna wyczuć jądra. Syn od urodzenia miał wędrujące jądro. Pediatra mnie przestraszyła, powiedziała, że pilna jest konsultacja z chirurgiem dziecięcym. Wcześniej żaden z lekarzy u których byliśmy nie wspominał, że na wnętrostwo potrzebna jest operacja. Mówiono nam, że jądro może jeszcze samo zejdzie. Umówiliśmy się szybko do chirurga dziecięcego, który powiedział, ,że potrzebna jest operacja i że już dawno powinna być zrobiona bo jądro na pewno samo już nie zejdzie. Umówiliśmy się z lekarzem, że do mnie zadzwoni i poda termin operacji. Z dnia na dzień postanowiłam, że syna polecę Matce Boskiej z Pompejów prosząc ją o łaskę uzdrowienia syna. Wiedziałam i czułam, że w tym momencie tylko to dla dziecka mogę zrobić. O nowennie „nie do odparcia” usłyszałam od księdza Piotra Glasa słuchając jego kazań kilka lat temu. Jednak dopiero w takim trudnym momencie zdecydowałam się ją odmawiać. Namówiłam męża, żebyśmy się razem modlili. Powiem, że pierwszy dzień odmówiliśmy 3 tajemnice od razu. Było to nowe doświadczenie bo tak naprawdę wcześniej zdarzało się nam odmawiać co najwyżej jedną tajemnicę. W modlitwie znalazłam spokój. Gdy akurat modliłam się, odmawiałam różaniec zadzwonił lekarz podał nam datę operacji i mówił, żeby do niego zadzwonić czy dziecko jest zdrowe w tygodniu poprzedzającym operację. Był to dokładnie dzień w którym kończyliśmy odmawiać nowennę. Matka Boska Pompejańska czuwała nad nami. Uznałam to za znak. Trwaliśmy w modlitwie… Do operacji musieliśmy synowi zrobić wyniki. Bałam się bardzo, bo z synem przy pobieraniu krwi zawsze były problemy. Pamiętam, że prosiłam Matkę Boską Pompejańską o pomoc.

W punkcie pobrania krwi spotkałam moją znajomą pielęgnarkę, która jak się później okazało pracowała w laboratorium. Pani, która miała pobierać krew synowi bardzo się zestresowała było to po niej widać zresztą sama to przyznała, bo badanie miało być z żyły. Prosiłam ją żeby zawołała moją znajomą i żeby to ona pobrała krew synowi. Znajoma przyszła zagadała synka, zmotywowała panią, która szybko pobrała krew. Syn naprawdę był dzielny, prawie nie płakał. A ja wychodząc z laboratorium pomyślałam, że znajomą pielęgniarkę zesłało mi niebo. Tydzień przed operacją doznawałam strasznego lęku o syna. Postanowiłam zaufać Maryi i modlić się wytrwale. Faktycznie modlitwa różańcowa wyciszała mnie. Przyszedł czas operacji. Dzień przed operacją przyjechaliśmy do szpitala. Weszliśmy z synkiem do naszej sali. Na ścianie od razu zauważyłam, że wisi drewniana postać Maryi z Jezusem. Wiedziałam, że Maryja jest z nami i nad nami czuwa. Niesamowite uczucie. Nie wymodliłam łaski uzdrowienia dla syna, ale wiem że Matka Boska Pompejańska miała nas w swojej opiece. Operacja udała się syn bardzo szybko wrócił do zdrowia. Dziękuję za wszystkie łaski, które otrzymaliśmy od Matki Boskiej Pompejańskiej. Moje świadectwo będę głosić i mówić jak niesamowita jest ta nowenna.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x