Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kamila: Tykająca bomba w brzuchu

Nowennę znam, odmawiam może dziesiątą, nie wiem konkretnie, ponieważ nie liczę.

Zazwyczaj mam jasną intencję, ale ostatnio po prostu potrzebuję stałego kontaktu z niebem, stąd nowenna BEZ sprecyzowanego celu.

Ale tylko z mojej strony…

Podczas odmawiania modlitwy trafiłam do przychodni na badania. Mamy czas tak zwanej pandemii, po okresie wiosennym, gdzie przechorowalam różne covido -podobne choroby, postanowiłam zrobić testy na przeciwciala.

Choć pojawiło się kołatanie serca, zawroty głowy, obniżone samopoczucie, nie potrafiłam sprecyzować źródła i pomyślałam, że to na tle nerwowym, ale przez to, miałam większą motywację, by jednak na te testy pójść.

Jestem ostatnią osobą, która powinna pracować w żłobku, a niestety taką pracę wykonuję.

Nieustanny płacz, głośna muzyka, tańce, krzyki, intensywne zapachy, głośny pisk, śmiech, ciągłe domaganie się uwagi… to za duzo jak na moją nadwrażliwą osobowość. Myślałam, ze po prostu potrzebuję spokoju, stąd dziwne objawy.

Tak więc do przychodni umowiłam się w celu pobrania krwi i zrobienia testu na przeciwciala. Tak, chciałam wszystko zrzucić na covida, bo od początku roku chorowalam cztery razy, a przypominam, ze była wiosna i dużo się mówiło o zespole pocovidowym. Do tego stres etc…

Niestety musiałam do przychidni zabrac z sobą synka, cztery latka, bo tego dnia rozbolał go brzuszek i nie mógł iść do przedszkola.

Okazało się, ze nie dość, iż zrobiono mi wszystkie badania POZA KOLEJKĄ (Pani pielęgniarka wziela mnie do gabinetu i stwierdziła, ze inni poczekają, bo ja źle wyglądam?!), to jeszcze do pól godziny, przebadano mojego synka, też poza kolejnością.

Okazało się jednak, ze ja jestem zdrowa jak ryba, za to synek ma angine.

Jednak to tylko bonus od Matki Boskiej, bowiem mój wywiad lekarski trwał w nieskończoność, Pani Doktor wykluczyła (już po wynikach z laboratorium) wszystko, ale „dla świętego spokoju, bo jak już robimy kompleks badań, zróbmy usg brzucha”.

Tak więc za drugim razem wylądowalam u Pana chirurga, który na wejściu zapytal:

„No więc, co Panią do mnie sprowadza?”.

Na co ja: „W sumie to nic, ale dostałam skierowanie od Pani doktor, bo skoro robimy komplet badań, to mam zrobić też usg brzucha dla świętego spokoju.”

I tu niespodzianka.

Pan doktor jeździ sobie sluchawką po moim brzuchu i pyta: „Nic Panią nie boli?”.

Na co ja: „Nie. Nic.”

Pan doktor: „Żadnego bólu w prawym podżebrzu? Zero ucisku po posiłku, żadnych kolek? ”

Ja: „Zero bólu”.

Doktor: „Nigdy?”

Ja: „Nigdy, ale czemu Pan pyta?”.

Doktor: „Bo ma Pani dwa piękne kamienie w woreczku i chodzi z tykającą bombą w brzuchu.”

Tak oto Maryja, dziwnym trafem, pokazała mi coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy, a co w każdym momencie może spowodować potężny ból i wizytę na SORze, a ostatecznie zagrożenie nawet życia.

Tymczasem, jestem juz umowiona na zabieg usuwania kamieni i do tej pory uśmiecham się na myśl o nowennie BEZ INTENCJI 🙂

A wracając do objawów, o których wspominałam na początku,minęły jak ręką odjął.

Covida nie miałam – wynik negatywny, a cała reszta być moze była po to, żebym znalazła się w przychodni.

Resztą pokierowala Maryja 🙂

Zdrówka życzę czytający to świadectwo.

Ave Maryja!

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
wiesia
wiesia
23.08.21 20:50

Piękne świadectwo i takie przemyślane i prawdziwe z całego serca dużo zdrowia

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x