Jestem Monika, mam 25 lat. Mam brata któremu w wieku 13 lat objawiła się epilepsja. Dziś ma lat 19. Przez kilka lat męczył się z tą paskudną chorobą. Brał leki, coraz mocniejsze dawki, czasem była zmiana leków, na chwilę to pomagało ale zawsze potem wracało… Ataki miewał czasem raz w tygodniu, czasem codziennie, czasem kilka razy dziennie. Czasem było to tak że przez 40 minut miał nazywane przez nas „chwilówki” czyli oczka uciekały mu do góry i krzywiła się buźka trwało to kilka sekund, za chwilę powrót świadomości i tak się powtarzało nieraz kilkadziesiat minut. Czasem typowe napady epilepsji z drgawkami. I wiecie co jest najgorsze? Stresował każdy telefon, każdy moment gdy stał, gdy ktoś pukał do drzwi gdy go nie było w domu. Całe życie w stresie, nigdy nie wiadomo kiedy co… Ja mając 25 lat mieszkam z rodzicami bo on nigdy nie mógł zostać sam. Pracuję w beznadziejnej pracy tylko dlatego ze moge miec tam elastyczny grafik i być w razie czego na zawołanie. Poza tym… Mój brat tez jest niepełnosprawny, ma afazję sensoryczno motoryczną, nigdy nie powiedział sensownego zdania a jedynie pojedyncze słowa, jednak w 100% rozumie swoje otoczenie, komunikuje sie z ludźmi „normalnie”, jedyne co to pomaga sobie gestykulując rękami. I wiecie co? Ma jedno z najpiekniejszych, najbardziej współczujących serc jakie znam. Nigdy nie rozumiałam dlaczego tak pokrzywdzony przez los dobry chłopak musi znosić jeszcze te ataki. Moja mama jest bardzo nerwowa a ojciec pije. Są to dobrzy ludzie, nigdy nie zrobili mi krzywdy, ale myślę ze gdyby nie mój brat i jego choroba i to jak wszystko bierze do serca juz dawno by się rozwiedli a ja dawno bym się z tego domu wyprowadziła… On trzyma tą rodzinę w jednym miejscu, teraz to rozumiem…
Zastanawiałam się od jakiegos czasu nad nowenną ale jakos nie zabierałam się za nią. W mojej parafii w głównym ołtarzu jest obraz Matki Boskiej, cała parafia Jej imieniem. Pewnego razu przyjechał do nas obcy ksiądz w rocznicę koronowania obrazu i opowiadał jak bardzo Maryja zadziałała w jego życiu i jak zaopiekowała się nim w chorobie gdy jako dziecko nie dawano mu szans na przeżycie, popłakałam się i…. ruszyło 🙂
Nowennę Pompejańską w intencji uzdrowienia brata z epilepsji zaczęłam pierwszy raz odmawiać w listopadzie 2018. Pomagały mi wytrwać wcześniej nagrane przez o. Adama Szustaka krótkie odcinki motywacyjne na yt (jeśli ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji to polecam, kanał „Langusta na Palmie” i serię krótkich codziennych odcinków które prowadzą nas przez całą nowennę). Nic się nie działo przez ten czas szczególnego… Ataki jak były tak jak wcześniej. Dalej prosiłam o uzdrowienie. Tylko o zdrowie, żeby Bóg mu to zabrał. Będąc na rekolekcjach na zywo prowadzonych przez o. Szustaka ale nie tylko bo i w czytaniach na które się „przypadkiem” ( 🙂 ) napotykałam nieraz były informacje o zaufaniu, o uzdrowieniach. Poprosiłam też ojca o modlitwe i błogosławieństwo dla brata. Myślałam nawet udać się na mszę z modlitwą o uzdrowienie prowadzoną przez Marcina Zielińskiego myśląc ze on ma jakies specjalne względy na górze 🙂 Szukałam specjalnych okazji, specjalnych ludzi. I wiecie co? Z dnia na dzien postanowilam ze po około 2 tygodniach przerwy zaczynam znowu, że się nie poddam, że Maryja obiecała i że napewno to ja robiłam coś źle. I robiłam, ale się okazało nie chodziło chyba o brak skupienia na różańcu jak mi sie wydawało tylko o podejście… W trakcie drugiego podejscia do nowenny doszło do mnie że jeśli brat ma być chory i taka jest Wola Boża to niech tak bedzie, ale proszę o wsparcie i o opiekę, o siłę o nadzieję ze ma ta choroba jakiś sens i że ma pomóc mojej rodzinie coś zrozumieć… Dalej w mojej intencji wypowiadałam słowa o uzdrowienie ale moje nastawienie było inne. W trakcie tej drugiej nowenny odpadł mi krzyżyk z różańca… „sam”. Brat miał napady rodzajów jakiego wcześniej nie miał, było gorzej, w kazdym razie miałam nadzieje że to zły robi wszystko aby odwieść mnie od tego. I wiecie co? około tydzien nawet nie wiem ale jakis czas po skonczeniu drugiej nowenny ale z POKORĄ że wola Boża może byc inna niż to czego ja oczekuję, brat nie ma już ataków… Jakieś trzy miesiące… Nic kompletnie ! Bez zmiany leków, bez zmiany trybu życia. Miewał już dłuzsze przerwy ale baaaardzo dawno temu, po zmianie leków i nie pamietam czy az takie długie. Wiem że Bóg może wszystko i nie wątpie ze potrafi uzdrawiac. Mam nadzieje ze i w tym wypadku zechciał i że mój brat mimo że nie mówi będzie mógł w miarę normalnie żyć… To ogromna różnica dla całej mojej rodziny!
Zobacz podobne wpisy:
Małgorzata: Uzdrowienie z depresji
Emi: o uwolnienie od przekleństwa
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Kingo, a mieszkanie komunalne? Są takie w Krakowie, ale być może Wasze dochody przekraczają możliwość rozpatrzenia wniosku pozytywnie. Czasem parę złotych na plus, powoduje odmowę przyznania lokalu zastępczego. Mieszkam zagranicą i pomimo, że mam gdzie mieszkać, bo wynajmuję mieszkanie, to poczucie bezdomnosci i nie posiadania własnego lokum, tak jak w Polsce, czasem mnie dotyka, bo szukanie mieszkań i warunki, czasem zupełnie sie rozmijają z tym, co się chce znaleźć. A najlepiej i bezpiecznie żyć u siebie, we własnym domu czy mieszkaniu. Gdziekolwiek nie wyjedziesz, musisz mieć dużo siły i zdrowia, aby się odnaleźć, pracować i żyć godnie.Na Boga zawsze możesz… Czytaj więcej »
Ja tez sie pomodlę za Kingę i Monikę. Myślę ze dużo osób z forum modli się za nas wszystkich tutaj nawzajem tylko po prostu nie piszą o tym. Dziękuję za wszystkich Was i wasze modlitwy.
To ja autor tego postu. Od napisania go do wrzucenia tutaj minął miesiąc j dalej jest wszystko ok. Chwała Panu i Maryi!
Gratuluję Wam. Będę się modlić w Waszej intencji 🙂
Też mam te chorobę… Nie mam ataków.
Ale modlę się o wyjście z bezdomności dla mnie i Mamy.
Proszę o chociaż jedną Zdrowaś Mario.
Kingo wlasnie odmowilam dziesiatek rozanca w twojej intencji
Kingo gdzie teraz mieszkacie ?
W schronisku. Da się żyć, ale mam już serdecznie dość.Na początku,gdy nas eksmitowali, widziałam szansę na nowe,lepsze jutro.Po otrzymaniu zwrotki od komornika,chciałam wyjechać z Krakowa. Byłam nawet gotowa na 99,9%.
Co mnie podkusiło,żeby zostać?
Dostałam taką szkołę życia,że teraz wiem,że się jużnie zawaham zrobić TEN krok do przodu- chociaż to już nie będzie Ten sam krok…..Wiele sie zmieniło na przestrzeni lat
Kingo ,nie moge ci pomoc fizycznie ,ale obiecuje ze co dzien bede sie modlic za wami zeby sie wasze zycie zmienilo i zebyscie wyszly z bezdomnosci,nie trac nadzieji czasem kiedy myslimy ze nie ma wyjscia Bog stawia nam na drodze ludzi ktorzy nam spiesza z pomoca
Dziękuję bardzo. 🙂
Nie potrzebuję pomocy materialnej. Pracę mam. Mama jest na emeryturze. Wystarczy Dobre Słowo 🙂
Moim marzeniem jest opuścić moje miasto.I PAN BÓG dobrze o tym wie,bo Go męczę i męczę od lat. Nawet przed eksmisją.
POZDRAWIAM GORĄCO WSZYSTKICH :*
Kinga mów setki razy dziennie JEZUS, mama takze.
Polecam wszystkim książeczkę Henryk Bejda „Najświętsze Imię JEZUS”
Imię Jezus jest najkrótszą,najprostszą i najpotężniejszą z modlitw.Bóg nie może jej nie wysłuchać.
Na jednym ze spotkań o.Daniel też o tym mówił, była osoba co pomogła sobie wypowiadając nieustannie Jezus.
Cudowne świadectwo
Wspaniale jest czytać o takim cudzie!
Dziękuję Ci Niebieska Mamo za to uzdrowienie !!!