Nowenną Pompejańską modliliśmy się o cudowne uzdrowienie naszego Taty. Sytuacja była medycznie beznadziejna, zero szans… Ale kiedy dzieją się cuda? właśnie w takich sytuacjach – dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Zaczęliśmy odmawiać Nowennę całą rodziną, podczas trzeciego dnia pobytu Taty w szpitalu.
Czwartego dnia Tata zmarł, byliśmy z Nim. Sam moment gdy lekarz potwierdził śmierć Taty był inny niż sobie wyobrażaliśmy – poczułam niesamowite ciepło i spokój. Matka Boża pomogła nam przetrwać te dni, pogrzeb był piękny – choć nigdy nie podejrzewałam, że tak będę mogła powiedzieć. Ilość łask, która na nas zstąpiła była niesamowita, krewni i znajomi dziwili się, że potrafimy w ten sposób to znosić. Kochamy Tatę całymi sercami i dziękujemy Bogu za te wszystkie lata razem i wiemy, że Tata na nas czeka. Po wszystkim zyskałam inne spojrzenie na życie – pierwszy raz z pełną świadomością i miłością nazwałam Maryję moją Matką.
Bardzo dziękuję za to świadectwo. Myślę, że zbyt mało poświęcamy uwagi sprawom ostatecznym. Tu na ziemi w zasadzie jesteśmy przez chwilę, a po drugiej stronie czeka na nas wieczność. Trzeba mieć nadzieję, że spotkamy się tam z tymi, których kochamy. Szczęść Boże wszystkim piszącym i czytającym świadectwa