Chciałabym złożyć świadectwo. Może zaczne od początku. Bedac
nastolatka poznalam chłopaka…który był daleko od Boga. Nie chodzil
do kościoła..nie szanowal mnie..ale mimo to nie umialam odejsc od niego.
Pewnego dnia..pewna osoba powiedziala mi…ze to nie jest chłopak dla mnie ze Matka Boza nie chce byśmy byli razem. Ale ja odpowiedziałam na to..ze
nie zrobie tego dla Matki Bożej, ze nie rozstane się z nim. Po upływie
pewnego okresu czasu..chlopak ten sam mnie zostawil…bardzo cierpiałam,
nie mogłam otrząsnąc się z tego. Bol był ogromny. Probowalam
zagłuszyć ten bol rozrywkami…znajomymi.. Dawalo to
ukojenie..ale na wieczor. Rano budzilam się i znow było zle. Trwalo to
poltora roku. Nie modlilam się wtedy za wiele. Twierdzilam ze sama sobie
poradze…wątpiłam w moc modlitwy. Gdy skończyłam studia…chciałam
wyprowadzic się do innego miasta. Znalazlam tam prace i poznalam pewnego chlopaka.Nie bylam przekonana do tej znajmosci. Tygodnie upływały, a on bardzo staral się o mnie.
Postanowilam dac mu szanse. Myslalam ze nic lepszego nie mogłam zrobic.
Było cudownie. Staral się jak tylko mogl bym była szczesliwa. Po roku zaręczyliśmy się, ustaliliśmy date slubu..od zaręczyn wszystko zaczęło się psuc.
Dostalam wyrazny znak od Boga ze to nie jest odpowiedni chłopak dla mnie.
Rozstalam się. Mimo ze bardzo bolalo. Odwolalam slub. Dostalam kolejne potwierdzenie ze to nie jest chłopak dla mnie. Mimo to bol był taki sam. Na początku zrodzil się we mnie bunt.
Czemu Bog nie chce żebyśmy byli razem? Czemu nie chce żeby się zmienil?Zaczelam się modlic do Boga o jego nawrócenie. Ale nic nie uleglo zmianie. Wiedzialam, ze mimo ze tego
musze trzymac się swojej decyzji. Pozniej moje modlitwy były skierowane
do wszystkich świętych od spraw trudnych w intencji znalezienia dobrego
meza. Modlilam się do św. Antoniego, św. Józefa, św. Filomeny, św.
Rity, św. Judy Tadeusza, św. Ekspedyta, św. Rafała Archanioła, św.
Ojca Pio, św. Jana Pawła II…ale mimo to nic się nie zmienialo. Co z
tego ze modlilam się do tylu świętych skoro brakowalo mi jednej
podstawowej cechy. Nie mialam ufności. Wierzylam w Boga..ale nie mogłam
uwierzyc ze Bog ma taka moc ze może sprawic by na mej drodze pojawila się
odpowiednia osoba. Gdzies usłyszałam..o nowennie nie do odparcia. Mowa o
nowennie pompejańskiej. Dobre kilka miesięcy nie dalam się namowic na
odmawianie jej. Ja i 3 czesci rozanca? NIE MA MOWY. Ale moja sytuacja
wydawala się taka beznadziejna…ze stwierdzilam ze dopóki nie porusze
calego nieba do tego momentu nie odpuszcze. 26 stycznia zaczelam moja
nowenne pompejanska. Były gorsze chwile…było wiele gorszych trudnych
momentow. Powiedzialam jedno..tym razem..ja sobie meza nie będę
szukac…teraz niech Maryja mi go wybierze. Jestem po skończonej
nowennie.
Mimo ze sytuacja wydaje się beznadziejna. Mimo ze trace
momentami nadzieje. Zrozumialam jak wiele bledow popełniałam. Jakim zlym
bylam człowiekiem. Chce się zmienic. Chce być dobrym człowiekiem. Moja
intencja nie zostala wysluchana poki co…ale mam nadzieje…ze wszystkie
modlitwy nie poszly na marne. Ze wszystkie sa kumulowane….w takiej
skarbnicy Pana Boga…i wkrotce…sama nie będę mogla uwierzyc jaka
jestem szczesliwa!
Zobacz podobne wpisy:
Justyna: Nerwica lękowa i ataki paniki
Luna: Uwierzcie, a się ziści
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Ja też proszę NAJŚWIĘTSZĄ PANIENKĘ NASZĄ MATEŃKĘ, aby poznała mojego syna z mądrą, czystą i kochającą BOGA kobietę. Modlę się za niego, proszę NIEBO o miłosierdzie dla niego.Matuchno wysłuchaj moich próśb i wołań. Jesteśmy TWOIMI DZIEĆMI! AVE MARYJA!