Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Asia: Świadectwo łask

Witam Wszystkich!

Chciałam na tej stronie podzielić się łaskami, jakie otrzymałam przez wstawiennictwo Matki Bożej Pompejańskiej. Jak usłyszałam o Nowennie, pomyślałam sobie: „trzy różańce dziennie? W życiu nie dam rady”. Ale jakoś zaczęłam odmawiać i o dziwo lekko mi to szło, czas znajdował się sam, nawet kiedy w natłoku spraw zapominałam o modlitwie, to samo mi się przypominało albo robił to mój Przyjaciel – Anioł Stróż. W efekcie odmówiłam nie jedną, a dziesięć nowenn, nie jedna po drugiej, ale z przerwami. Matka Boża zawsze mnie wysłuchała, nie zawsze, jak chciałam, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że lepiej. A niewysłuchane modlitwy stały się prawdziwym błogosławieństwem. Tak było na przykład, kiedy prosiłam w intencji osoby, na której przyjaźni mi zależało, a która zniknęła z mojego życia. Modliłam się oczywiście o powrót dawnej relacji. Tak się nie stało, ale otrzymałam taką łaskę, że przestało mnie to boleć, zniknął też żal do tej osoby. Wcześniej bolało bardzo, nie czułam się szczęśliwa, ciągle rozpamiętywałam przeszłość. Bóg pokazał mi też wyraźnie, że ta osoba była w moim życiu na pierwszym miejscu, a nie On. Trochę bolało, kiedy poukładał mi priorytety, ale jak już to zrobił, to poczułam się, jakby mi ktoś zdjął ogromny ciężar i teraz mogę być szczęśliwa, żadna relacja mnie nie zniewala. Kilka nowenn odmówiłam w intencjach bliskich osób. W intencji mamy, której pomyślnie ułożyły się sprawy w pracy, Bóg pobłogosławił dobrym zdrowiem, układaniem różnych jej spraw, wzrostem wiary. W intencji ojca prosiłam o nawrócenie, którego wciąż nie widzę i może Bóg uczy mnie pokory przez to, że tego nie zobaczę, może on nawróci się dzięki modlitwie kogoś innego, a nie mojej, żebym nie popadła w pychę. Bóg też na pewno szanuje jego wolną wolę. Modliłam się także za bliską koleżankę, Matka Boża wyprosiła jej poprawę stanu zdrowia, wcześniej lekarze długo nie mogli jej zdiagnozować. Powierzyłam Maryi również chorobę męża przyjaciółki, który jednak zmarł, ale Pan Bóg nam pokazał w tej tragedii, w tym wszystkim, że On jest. S. miał dobrą opiekę, układało się z lekarzami, szpitalami, przyjaciółka znalazła wielkie wsparcie na forum onkologicznym, do dziś jeździ na zjazdy, pomaga teraz innym, Matka Boża dała jej łaskę spokojnego przejścia przez śmierć najbliższej osoby – oczywiście, że ból był i jest, ale nie popadła w totalną rozpacz, jakoś tak spokojniej pogodziła się z wolą Bożą. No i S. odszedł pojednany z Bogiem, wcześniej był daleko od Kościoła. Wierzę, że Bóg nas zabiera w najlepszym momencie, bo widzi więcej od nas. Odmawiane nowenny pomogły także i mi w różnych sprawach, które powierzałam Matce Bożej. Przede wszystkim stałam się spokojniejsza, wcześniej złościłam się z byle powodu. Pan Jezus powiedział, że da nam pokój, jakiego nie zna świat i w moim przypadku to się sprawdziło. Z mojego życia też zniknął jakiś głęboki smutek, jaki miałam w sobie z powodu zranień z przeszłości, zaczęłam cieszyć się życiem, doświadczać radości, nauczyłam się Bogu dziękować a nie tylko mieć pretensje. Zaczęłam chodzić co tydzień na adorację Najświętszego Sakramentu, chociaż na pół godziny. Bóg za wstawiennictwem Maryi zaczął zmieniać moje życie. W jednej z nowenn poprosiłam o dobrego męża i to się akurat jeszcze nie stało, ale cały czas czuję, jak Bóg pracuje nade mną, żebym była zdolna do małżeństwa, nie wchodziła w nową relację ze starymi zranieniami damsko-męskimi, to się dzieje cały czas. Długo pozostawały też niewysłuchane modlitwy o pracę, przynajmniej ja to tak odbierałam. Miałam wielki żal do Boga, kiedy nie dostałam się w jedno miejsce. Jakiś czas potem dostałam się w inne, podobne, bliżej domu. Praca jest bardzo trudna i jestem pewna, że nie dałabym sobie rady w tamtym pierwszym miejscu. Dziękuję Bogu, że mnie uchronił od klęski. W tej chwili odmawiam kolejną nowennę o pomoc w pracy, którą mam teraz, bo po drodze wychodzi mi, że nie wiem tego, tego i tamtego, brakuje doświadczenia. Prosiłam o pomoc dwie koleżanki pracujące od lat w zawodzie, ale odmówiły. Dlatego poprosiłam o pomoc również dusze czyśćcowe, za które ciągle się modlę, raz w miesiącu zamawiam za nie Mszę św. I One wstawiły się za mną. Prosiłam albo o łatwiejszą pracę albo, żeby jakimś cudem stanęła na mojej drodze osoba, która pracuje w moim zawodzie i podzieli się swoim doświadczeniem. Środowisko jest dość mocno zamknięte, nikt nikt nie chce podzielić się swoimi metodami pracy z innymi. Ale dla Boga żadne drzwi nie są zamknięte, więc mi postawił na drodze życzliwą osobę, która już mi odpowiedziała na wiele pytań a na pewno się jeszcze spotkamy. Poznałyśmy się jakoś kilka dni po tej mojej modlitwie jakoś tak przypadkowo. Dusze czyśćcowe są wielką pomocą, a Matka Boża wstawia się i za nami i za nimi. Na pewno warto zacząć odmawiać różaniec, który jest dziś taką trochę zapomnianą modlitwą. A przecież do kogo można przyjść ze wszystkim, ze wszystkimi sprawami jak nie do Matki? I nie ma co bać się zniechęcenia, różnych trudności po drodze, jakie stawia zły duch. On już przegrał, jego już Jezus pokonał na Krzyżu, teraz szatan może sobie tylko straszyć jak lew za szybą w zoo. Podczas mojej modlitwy złościł się, a jakże. Jak modliłam się o pracę, piętrzyły się trudności w życiu osobistym i na odwrót. Nawet urywały mi się różańce i medaliki, które nosiłam wcześniej długo i nic im nie było. Ale jak modliłam się nadal, to wszystko się wyciszało, pojawiające się problemy znikały, a zerwany różaniec dało się naprawić. Zachęcam wszystkich do zaufania Bogu przez ręce Matki Bożej, odmawiajcie różaniec, chyba nikt jeszcze nie żałował.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Klaudia
Klaudia
26.09.19 23:27

Asiu twoje świadectwo jest niesamowite. Jutro ostatni dzien mojej pierwszej w życiu NP. Ostatnie tygodnie mnie przeczołgały, były momenty zwątpienia ale w siebie samą. Była ogromna walka ze złym, ktorego ataki odpierałam za dnia. Niestety ze zdwojoną siłą atakowal we śnie. Gdyby nie św. Michał Archanioł to nie wiem jak bym to wszystko przetrwała. Cieszę się że dałam radę wytrwac do końca. Jeszcze tydzień yemu byłam pewna, że nie podejme sie kolejnej bo zwyczajnie nie mam siły. Dzisiaj jednak coraz częsciej myśle o kolejnej NP. Ta modlitwa odmienia życie totalnie i przemienia nas:)

barbara
barbara
01.11.15 15:03

Pozdrawiam ,piekne budujace swiadectwo . Bog zaplac .

Magdalena
Magdalena
31.10.15 22:22

Najlepsze świadectwo, jakie dzisiaj przeczytałam. Dziękuję i pozdrawiam 🙂

Anna
Anna
31.10.15 21:12

Piekne swiadectwo Asiu. Zycze Ci dalszego Boego Blogoslawienstwa i wstawiennictwa Maryji.

BJ
BJ
31.10.15 15:56

Dziękuję za to budujące świadectwo.

5
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x