Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Jola: Uzdrowienie

Nowennę Pompejańską odmawiałam trzy razy, za każdym razem otrzymałam łaskę, o którą prosiłam. Po praz pierwszy modliłam się za siebie, o uzdrowienie. W 2018 roku zachorowałam, początkowo wyglądało to jak zatrucie żołądkowe, jednak dolegliwości nie mijały, leczenie antybiotykami nie przynosiło efektów, a ja zaczęłam słabnąć, nie miałam sił wstać z łóżka i nie mogłam prawie nic jeść, ponieważ po zjedzeniu czegokolwiek dostawałam bólów brzucha. Zaczęły się wizyty u lekarzy, na SOR-ach, badania, podejrzewano nieswoistą zapalną chorobę jelit. Traciłam siły i byłam już tak słaba, że sądziłam, iż nie wyzdrowieję. Nie miałam sił się wykąpać, włosy suszyłam siedząc na krześle. Jeszcze nigdy tak nie chorowałam. Wtedy, będąc pogrążona w rozpaczy zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską. I żyłam, budziłam się każdego ranka i modliłam się. Odzyskiwałam siły, choć bardzo powoli. Moje problemy jelitowe trwały jeszcze długo po zakończeniu nowenny, do tej pory nie zniknęły, ale nie jest to nieswoista zapalna choroba jelit. Przeszłam badania, leczenie, diety, było bardzo bardzo ciężko, ale cudem jest dla mnie, że wtedy odzyskałam siły, a teraz mogę jeść prawie wszystko. Drugi cud nastąpił, kiedy na przełomie 2020 i 2021 roku odmawiałam nowennę w intencji uzdrowienia mojej mamy z choroby covid-19. Mama trafiła do szpitala 15 grudnia 2020 r., a ja tego samego dnia zaczęłam się modlić. Modlitwa jeszcze nigdy nie przychodziła mi z takim trudem jak wtedy, ogromnie bałam się o mamę, do tego stopnia, że nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie mogłam skupić się na jakiejkolwiek czynności, a co dopiero na odmówieniu czterech części różańca. Czułam się tak, jakby mnie przypalano żywym ogniem. Stan mamy był wciąż niestabilny, musiała zostać w szpitalu na Święta Bożego Narodzenia. Jednak Matka Boska wysłuchała mnie i tym razem. Od Wigilii mamie zaczęło się poprawiać, wstąpiła w nas nadzieja. Mama wyszła ze szpitala tuż po Świętach, odzyskałam ją. Choroba poczyniła ogromne spustoszenia w jej organizmie i początkowa euforia zmieniła się w strach, że już nie będzie taka sama, jednak stopniowo dochodziła do siebie i teraz nie ma śladu po chorobie. Od tamtej pory co wieczór odmawiamy różaniec. Kiedy podczas kolejnej fali covid-19 w lutym 2022 r. obie z mamą źle się poczułyśmy, od razu uchwyciłam się modlitwy jak koła ratunkowego, a cud nastąpił już drugiego dnia nowenny, nasze testy okazały się negatywne, objawy były łagodne i po tygodniu byłyśmy zdrowe. Odmawianie nowenny nigdy nie było dla mnie łatwe. Czytam świadectwa ludzi, którzy pisali, że czuli radość z odmawiania różańca, spokój. Ja zawsze brnęłam przez modlitwę z trudem. Nawet miałam wyrzuty sumienia, że nie czuję radości podczas modlitwy mimo, że moje prośby zostały wysłuchane. Jednak wiem, że niektórym radość z modlitwy po prostu nie jest dana, ale nie wolno ustawać, o to właśnie chodzi, o podjęcie wysiłku i wytrwanie. Mateczko, dziękuję Ci.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x