Tak jak napisałam w tytule świadectwa, dziękuję Maryi przede wszystkim za naukę pokory, że zabrała mój bunt, że powoli zabiera moją złość i uczy ufności w mądrość Trójcy Świętej Uświadamia , że bez pomocy Boga nic nie mogę. Na końcu dziękuję za pracę.
Zaczynałam nowennę rok temu. W pierwszej prosiłam o pomoc w zawarciu ślubu z narzeczonym. Do dziś niestety nic w tej kwestii się nie zmieniło. Kolejna nowenna to prośba o miłość w rodzinie. Tu również bez zmian. Intencja o uleczenie z choroby mojego ojca tez wydawałoby się, że nie została wysłuchana. Następna i ostatnia modlitwa o pracę dla mnie i narzeczonego została wysłuchana. Ja dzięki mądremu bożemu planowi dostałam ją w miesiąc po zakończeniu umowy w poprzedniej pracy. Obecna praca sama mnie znalazła, zaproponowano mi ją pewnego dnia i z sukcesem udało się przejść rozmowę kwalifikacyjną…Tak samo stało się z moim narzeczonym,praca sama spadła z nieba w miesiąc od zakończenia umowy w poprzedniej.
Nie uważam za niewysłuchane intencje, które nie skończyły się wg mojego pomysłu/zamysłu/pragnienia. Nie dostałam tego o co prosiłam, dostałam jeszcze więcej. Bunt,złość przeciw Bogu, pojawiające się w sytuacjach niepowodzenia, z którym mierzyłam się od lat, zniknął. Pojawiła się wiara w to, że On wie lepiej co może mi dać abym się do Niego zbliżała. Pokora-nadal w trakcie nauki:) Razem z Maryją budowałam przez ten rok podstawy do solidnej wiary w Jej Syna. Wiele pracy przede mną jeszcze, ale mieć Ją przy boku to największa nagroda i motywacja do zmian.
Pomyśleć, że rok temu zamieszczałam tu komentarze, że Nowenna to handel z Bogiem. Podejmowałam pierwszą modlitwę z wściekłością i chęcią udowodnienia, że to ściema. Teraz powiem, że to przede wszystkim szkoła chwalenia i dziękowania Bogu za najdrobniejszą rzecz np. zachód słońca, śmiech dziecka, dojrzenie nieba w jego oczach; za to, że zdążyło się na autobus:)
Nawet jeśli komuś tak jak mnie sprawiało problem odmówienie jednej dziesiątki w skupieniu, niech uwierzy, że da radę podjąć wyzwanie Nowenny Pompejańskiej.
Kochani wątpiący, buntujący się, nie bójcie się. Jeśli chcecie zaryzykować drogę pełną trudności, nieprzewidzianych zwrotów akcji oraz pięknych chwil, radości , niespodzianek i darów wyruszcie w przygodę z Maryją.
Czasami trzeba otrzeć się o dno, zostać złamanym i poczuć się beznadziejnym żeby zapragnąć i spróbować w końcu zaufać Bogu,oddać mu te swoją beznadziejność. To jest bardzo trudne. Dla mnie mimo zmian, które już zaistniały nadal nie jest proste.
Ale wlasnie grzech jest miejscem spotkania Boga i czlowieka.i za ten grzech Bog juz dawno zaplacil rachunek.słony rachunek.
Przepraszam ze przez pomyłkę wysłałam „Zgłoś '”
Piękne świadectwo.Chciałabym żeby moje dziecko też tak zaufało Bogu.