Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kuba: Zerwana relacja

5 1 głos
Oceń wpis

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Mam 25 lat, moje świadectwo piszę po jakichś dziewięciu miesiącach od zakończenia mojej pierwszej Nowenny, a to jej historia i to co się „urodziło”…

W poprzedzonym licznymi modlitwami o znalezienie miłości październiku 2017 roku poznałem dziewczynę przez Internet, różniło nas sporo, ale mieliśmy bardzo dobry kontakt, skłonny jestem rzec, iż słowami potrafiliśmy poruszać kurz, który siedział na naszych sercach. Gdy ją poznałem chorowała, a ja dbałem o jej dobry nastrój, co, jak sama przyznała, sprawiało, że zdrowiała szybciej. Z tygodnia na tydzień pisało się coraz lepiej, stąd spotkanie wydawało się nieuniknionym, jednak codzienne obowiązki notorycznie przesuwały je w czasie. W międzyczasie zostałem jej „bratnią duszą”, z perspektywy czasu te słowa z trudem przechodzą mi przez klawiaturę i traktuję je z wielkim przymrużeniem oka. Spotkaliśmy się na początku 2018 roku, było bardzo miło, co prawda na próżno było doszukiwać się fajerwerków czy fanfar, jednak myślałem, że to prostu prawa jakimi rządzą się takie przenosiny znajomości ze świata wirtualnego do świata rzeczywistego. Nasza znajomość w ciągu kilku następnych dni ochłodziła się niczym w zamrażarce marki , aby w końcu przejść w stan, hibernacji, jak pomyślałem otrzymując SMS-a o treści „nie jestem jeszcze gotowa na poważną relację”… Bardzo mnie to zasmuciło. Nie na co dzień w końcu zostaje się czyjąś bratnią duszą, prawda?

A był to czas tuż przed sesją egzaminacyjną na studiach… najgorszy czas na nieszczęśliwe zakochiwanie się. Odradzam. Ale to nie jest historia o oblewaniu egzaminów. W międzyczasie było szaro. Chwilami nawet czarno w moich myślach, bo ta historia ma też głębsze podłoże, napiszę o tym na końcu jak nie zapomnę. Był nadal styczeń. Siedziałem u siebie w pokoju w akademiku (odradzam jak zakochiwanie się przed sesją 😛 ) i żaliłem się sam przed sobą. Nagle ktoś zapukał do drzwi, ale stwierdziłem, że to pewnie pomyłka… po chwili jednak podniosłem swoje zasmucone oblicze i otworzyłem. Przede mną ukazał się ksiądz w ramach wizyty duszpasterskiej po świętach. Nie wpuściłem go tłumacząc to bałaganem, jednak nie wiem czy miałem wtedy bardziej na myśli bałagan w głowie czy w pokoju (żeby nie było, kultura chłopak jestem, porządek lubię). Ksiądz odwracając się jednak wręczył mi kartkę na której z jednej strony była reklama jakiejś wspólnoty. Co było z drugiej dowiedziałem się dopiero po kilku dniach gdy podczas krążenia po pokoju postanowiłem to sprawdzić. Był tam cytat. Prz 3, 5-6. Specjalnie go nie zacytuję, żebyście go sami sprawdzili, zetknęli się ze słowem, wyciągnęli po nie rękę. Znalazłem swój różaniec, taki kolorowy, niewyblakły, mimo, że sprzed wielu lat, co świadczy o mojej religijności w tamtym czasie. Zacząłem się modlić o tę znajomość. Zbliżały się moje urodziny, więc stwierdziłem, że będę się modlił do tego czasu. Nadeszły urodziny, złożyła mi nawet życzenia, wymieniliśmy kilka wiadomości ale później próby kontaktu spotykały się z ciszą. W ten sam dzień wpisując w internet frazę związaną z różańcem natrafiłem na Nowennę Pompejańską. Postanowiłem spróbować. Na facebook’u znalazłem grupę wsparcia, tam taką koleżankę w podobnej sytuacji i wspieraliśmy się w swoich modlitwach o nasze relacje. Dzięki Monika! Modliłem się wytrwale, zacząłem chodzić regularnie do spowiedzi (poprzednio chodziłem ledwie raz na cztery miesiące!), myślałem, „Panie Boże, ja to robię tylko po to żeby ją odzyskać, jak się nie uda to pewnie znowu stanę się katolikiem „od niedzieli””. Koniec Nowenny wypadł w okolicach Wielkanocy. W święta złożyłem jej życzenia, zaczęliśmy rozmawiać, byłem szczęśliwy, jednak mimo starań wyczuwałem spory dystans i obojętność i wiele rzeczy się nie zgadzało. Wiecie co zrozumiałem po kilku tygodniach mozolnych starań? Zrozumiałem o jaką relację toczy się Nowenna Pompejańska. Zrozumiałem na jakiej relacji zależało nie tyle mi, co mojej duszy. Spojrzałem wstecz na cierpienia których życie mi nie szczędziło. Wiem, wiem, każdy z nas coś przeżył moi kochani, nie tylko ja, nie robię z siebie cierpiętnika. Zrozumiałem, że Pan Bóg walczył o mnie przez całe życie, w końcu czasem wybawia nas nie od cierpienia ale poprzez cierpienie. Zrozumiałem, że on przyszedł w postaci tego księdza na wizycie i te słowa na kartce były jak list od niego. Zrozumiałem, że jestem wart boskiego trudu… że jestem wart więcej niż bieganie za jakąś dziewczyną, która nie wie czego chce. Postanowiłem dać sobie spokój.

Po pewnym czasie dziękowałem Panu, że mnie nie wysłuchał. 🙂 Często tak miałem w życiu, że z uporem chciałem czegoś, a dostawałem coś całkiem innego, lepszego.

Cóż. Dziś nadal jestem sam, bywają dni w których samotność doskwiera, ale nawet w najgorszym z tych dni nie myślę o ożywieniu tej relacji. Było w niej za dużo niejasności, zmyślania i różnic wartości, nie chcę się tutaj wybielać drogi czytelniku, ani nikogo oczerniać i mam nadzieję, że nikt takiego wrażenia nie odniósł podczas tej lektury. 2018 był rokiem mojego nawrócenia, byłem nawet na pielgrzymce gdzie poznałem wspaniałych ludzi. Zmieniłem też obraz Pana Boga w moim sercu. 🙂

A co do innego podłoża historii. Jestem osobą z niepełnosprawnością, jednak jestem całkowicie samodzielny. To miało prawo ją zniechęcić, ale to taka sytuacja – powiesz za wcześnie, to pomyśli, że się wykręcasz, powiesz za późno – sprawisz niemiłą niespodziankę. Wyszło jak wyszło i jestem mimo wszystko z tego zadowolony.

P.S. Specjalnie zostawiłem tę informację na koniec, żeby była dramaturgia – tamte egzaminy zdałem. 🙂

Pozdrowienia dla Was wszystkich, wielu łask w nowym roku i

Chwała Panu!

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

16 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kuba
Kuba
24.01.19 22:27

Dziękuję za publikację mojej historii i wszystkim komentującym za wyrazy wsparcia, za wasze uwagi i spostrzeżenia! 🙂

Szymon
Szymon
19.01.19 23:12

Cześć Kuba! 🙂 Od początku tekstu, gdy zacząłem czytać, czułem jakbym czytał o sobie, taką swoją historie tylko że z małymi różnicami. Podobnie jak ty jestem osobą z niepełnosprawnością, ale daję rade. Też chciałbym znaleźć swoją drugą połówke, choć myśle że mam na to jeszcze czas. Narazie mam inne priorytety (jestem w klasie maturalnej aktualnie, więc no .. 😀 ) Co mogę ci doradzić? Ogólnie to też kiedyś szukałem dziewczyny przez internet i szczerze powiem, że nie polecam tej formy odkrywania miłości, że się tak wyrażę. Doświadczenie nauczyło mnie, że nie warto tracić na to nerwów i czasu. Radzę ci,… Czytaj więcej »

Kuba
Kuba
24.01.19 22:35
Odpowiada na wpis:  Szymon

Cześć Szymon! Dzięki za podzielenie się Twoim doświadczeniem oraz za bardzo miłe ale i mądre słowa! 🙂 Co do internetowych znajomości to dojrzewam do tej racji którą przekazałeś, czyli że to nie jest warte czasu i nerwów. Życzę Ci uzyskania najlepszego wyniku na egzaminie dojrzałości i wyboru właściwej drogi na której spotkasz właściwą osobę! 🙂

Szymon
Szymon
31.01.19 18:49
Odpowiada na wpis:  Kuba

Dzięki wielkie 🙂 Mam nadzieję, że wszystko sie ułoży 🙂 Tobie również życzę powodzenia! 😉

Danka
Danka
19.01.19 21:38

Dzięki za lekturę , jesteś Mistrzem

rena
rena
19.01.19 19:32

Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna.To jest ten cytat który dał Ci ten ksiądz.Bardzo mądre ale i trudne, bo My myślimy że sami sobie poradzimy ale tak nie jest i trzeba czasu żeby to zrozumieć.Życzę Ci spotkania na Swojej drodze Miłości powodzenia.

Olga
Olga
19.01.19 18:41

Piękne świadectwo

Mario
Mario
19.01.19 16:18

Ja też coś napiszę 😀 ” „To miało prawo ją zniechęcić, ale to taka sytuacja – powiesz za wcześnie, to pomyśli, że się wykręcasz, powiesz za późno – sprawisz niemiłą niespodziankę.”. Tak, racja, czasem nie wiadomo jak się zachować, bo różnie może to ta druga osoba odebrać. Czasem się zastanawiam, czy jest sens tak bardzo się starać, bo można dawać z siebie wszystko a i tak nic z tego nie wyjdzie, a wystarczy spojrzeć gdzieś wkoło, to Ci, którzy mają wszystko w nosie „zbierają laury”. Jedyne dobre z dawania z siebie wszystkiego to fakt, że potem gdy coś nie wyjdzie… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
19.01.19 19:23
Odpowiada na wpis:  Mario

Długo się wahałam czy napisać…Ale trudno, odezwę się… Byłam kiedyś w takiej sytuacji. Umówiłam się z chłopakiem……i byłam bardzo rozczarowana…. Udawałam że tego nie widzę ale w głębi serca byłam na niego zła, że mnie nie uprzedził. Zaraz się odezwą głosy ” bo byś się z nim nie umówiła” może i tak, może nie, ale ja czułam się oszukana. Był sympatyczny, nie miałam serca tak po prostu powiedzieć do widzenia. Ale z mojej strony poza sympatią nic nie było. A widziałam, że on ma nadzieję. Nie chciałam z nim być z litości…. Zaraz się odezwą głosy mówiące jak jestem płytka… Czytaj więcej »

Hanka
Hanka
19.01.19 19:45
Odpowiada na wpis:  Agnieszka

Ja Cię Agnieszko rozumiem. W żadną poważną relację nie wolno wchodzić z litości bo wyniknie z tego tylko jedna wielka katastrofa.

tez Ania
tez Ania
19.01.19 20:08
Odpowiada na wpis:  Agnieszka

Agnieszko, związku nie da się zbudować na siłę, gdy jedna z osób relacji damsko-męskiej nie chce i czuje i wie, że to nie jest to. Nieodwzajemniona , niespełniona miłość jest przykra, ale nie oszukujmy się, wszyscy tego doświadczyliśmy i naprawdę lepiej rozstać się niż ciągnąć relację czując, że robimy coś wbrew sobie. Związki na siłę stają się tragedią dla obu stron.

Kuba
Kuba
24.01.19 22:24
Odpowiada na wpis:  tez Ania

Ja też to doskonale rozumiem. 🙂 Dzięki tej nowennie wzmocniły się moje wartości, zacząłem się ich bardziej trzymać, „przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz”, co sprawiło, że stwierdziłem, że ten związek nie miał racji bytu, nie tylko przez te moje „ubytki anatomiczne”, ale przez różnice tych wartości. Co do Twojego komentarza to oczywiście szanuję.

Wojciech
Wojciech
19.01.19 15:11

Dobrze się czyta twój tekst , rozumny z Ciebie młody człowiek! Pozdrawiam. Z Bogiem.

Ania
Ania
19.01.19 12:20

Niech Ci Pan Bóg błogosławi, a Maka Boża wyprasza potrzebne łaski.

Marzena
Marzena
18.01.19 22:31

Warto przeczytac takie świadectwo…
Piękne jest to, że nie masz pretensji o to, że ta relacja została zerwana.
Czekaj cierpliwie a będzie Ci dane.
Niech Bóg I Matenka mają Cię w swojej opiece.

Kuba
Kuba
24.01.19 22:40
Odpowiada na wpis:  Marzena

Dziękuję bardzo za miłe słowa! 🙂 Po zerwaniu tej relacji poczułem wręcz ulgę i wdzięczność Panu Bogu. Niechaj i Panią mają w opiece Wszechmogący i nasza niezawodna Mateńka. 🙂

16
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x