Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aleksandra: Rzadka choroba krwi

5 1 głos
Oceń wpis

O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się z Internetu. Czasem czytałam świadectwa różnych osób. Nowenną Pompejańską zaczęłam odmawiać w czasie pobytu na oddziale Patologii Ciąży z związku transfuzją wewnątrzmaciczną (przez pępowinę) dla mojego syna.

W wyniku badań USG około 20 tyg. ciąży wykryto u mojego dziecka w brzuchu niedokrwistość. Lekarze uznali, że niedokrwistość wynikła z infekcji parwowirusem B19 i jeśli nie będzie komplikacji w wyniku transfuzji, to po miesiącu wszystko będzie dobrze. Prosiłam Matkę Bożą o to, by syn urodził się zdrowy oraz żył długo i szczęśliwie. Kolejna transfuzja w ciąży zbiegła się w czasie, kiedy odmawiałam już część dziękczynną Nowenny Pompejańskiej. Nie straciłam nadziei i cały czas ufałam, że Matka Boża mnie wysłucha. Po zakończeniu Nowenny Pompejańskiej ostatnie tygodnie ciąży przebiegały spokojnie i wszystko wskazywało na to, że syn dobrze się rozwija. Jednak tuż po powrocie z niedzielnej Mszy Świętej odeszły mi wody i syn urodził się jako wcześniak.

Nie zapomnę nigdy komentarza lekarza przyjmującego poród, że „dziecko wygląda blado”. Syn dostał 9 pkt w skali Apgar i został zabrany na salę obserwacji noworodków. Niestety po każdym kolejnym badaniu krwi dowiadywałam się, że hemoglobina spada i zapadła decyzja o przetoczeniu krwi. W pierwszych sześciu tygodniach życia syn miał trzy takie transfuzje. Nikt nie wiedział, co mu dolega, ponieważ infekcja parwowirusem nie powinna już powodować anemii po takim czasie. Czułam ogromny żal do Pana Boga i złość. W tym czasie zaniedbałam modlitwę. W międzyczasie syn rozpoczął terapię erytropoetyną. Ta terapia pozwoliła na uniknięcie kolejnych transfuzji, ale hemoglobina nie poprawiała się. Około trzy miesiące po porodzie pierwszy raz od czasu narodzin uczestniczyłam w Mszy Świętej. Potem na kolejnych badaniach nastąpił wzrost poziomu hemoglobiny u syna. Poczułam, że to taki mały cud. W kolejnych miesiącach wyniki zaczęły zbliżać się do normy.

Z napisaniem świadectwa zwlekałam długo. Czekałam na ostateczne wyniki badań genetycznych syna. Okazało się, że syn ma mutację genetyczną powodującą rzadki rodzaj anemii hemolitycznej. Prawdopodobieństwo takiej rzadkiej choroby i dodatkowo infekcji parwowirusem powodującym anemię jest jak wygrać w totolotka. Jednak pomimo ciężkiego okresu prenatalnego i noworodkowego syn jest obecnie radosnym rocznym chłopcem i rozwija się prawidłowo. Wszystko wskazuje na to, że postać choroby jest łagodna i obecnie poza przyjmowaniem witamin krwiotwórczych nie wymaga innego leczenia. Czuję, że Matka Boża bardzo się zaopiekowała nami w ciąży. Wiele czynników losowych (a może cudownych) złożyło się na to, że niedokrwistość została wykryta w odpowiednim momencie, m.in. zwolnił się szybki termin echa serca płodu. Dzięki temu w okresie prenatalnym lekarze mogli podjąć leczenie, którego uratowało życie mojego dziecka. Dziękuje Ci Matko Boża za wspaniałego syna!

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x