To była moja dziesiąta nowenna. Odmawiana w intencji ułożenia spraw zawodowych i osobistych. Właśnie skończyłam. Znalazłam się w rozpaczliwym położeniu i nic nie mogłam innego zrobić, jak natychmiast po dziewiątej nowennie zacząć nową. Ta dziewiąta pozostanie bez świadectwa.
Parę dni po jej rozpoczęciu w intencji poprawy zdrowia mamy, mama zmarła i modliłam się odtąd za zbawienie jej duszy. Straciłam mamę, zostałam z chorym tatą i domem, którego sama nie będę mogła utrzymać. Tym gorliwiej modliłam się, choć wcześniejszych modlitw i pielgrzymek w intencji ułożenia życia nie zliczę. Pan Bóg z jakiegoś powodu nie chce dać mi męża, nie dał założyć rodziny i cieszyć się bezpieczną perspektywą starości. Ale za to szatan nie ustępował w czynieniu zła.
Poznałam kogoś. Nie wierzyłam w to przez 1,5 roku, ale trwało. On bardzo się starał. Tylko mieszkał 1800km ode mnie, tam, gdzie błagałam o cud. Drugi mężczyzna, nie traktowany przeze mnie poważnie, pojawił się prawie jednocześnie. Z deklaracjami, bez pokrycia. Ale wcześniej nie miałam takich zadeklarowanych adoratorów, albo ujawniali się już po tym, kiedy się ulatniali. Mieszkał bliżej. I nie starał się o mnie, tylko dbał o to, żeby nie urwać kontaktu.
Przeszkadzał mi, zaburzał logikę myślenia. Opowiadał bajki, w które miałam wierzyć. Tak, czasem ładne. Oczywiście nie umawiał się, tylko pisał. Kilka dni po rozpoczęciu nowenny dostałam wiadomość, że rozstrzygnęła się pozytywnie jedna sprawa w pracy. Bez tego pewnie zostałabym zdegradowana. I to jest pozytywny skutek nowenny. Odetchnęłam, bo trzy lata umierałam z niepokoju. Ale sprawy osobiste nie potoczyły się po mojej myśli.
Najpierw zdemaskował się mężczyzna, który mamił mnie bajkami o wspólnym życiu i rodzinie. Myślałam – wreszcie. Ten drugi wydawał się po trudnym okresie milczenia wznowić kontakt. Ale to było tylko kilka dni. Znów nie odpowiada na moje wiadomości, a sam nie pisze od śmierci mamy. A jeszcze w dniu pogrzebu mnie wspierał. Straciłam mamę, miłość, zapomnieli o mnie przyjaciele. Rodziny już mieć nie będę. To również strata z ostatnich miesięcy.
Dwa tygodnie przed zakończeniem nowenny pojawiły się problemy z odmawianiem różańca. Wcześniej ich nie miałam, albo rzadko. Modliłam się całymi nocami, klęcząc i zasypiając. Bardzo przykre jest to, co się stało. Bo nadzieja umiera ostatnia. No i to właśnie teraz czuję.
Proszę o modlitwę, bo nie ma się kto za mnie modlić.
Zobacz podobne wpisy:
Emila: Z ufnością do Matki Bożej Pompejańskiej
Renata: Mąż wyprowadził się z domu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Witaj,chcialam podzielić swoim doświadczeniem samotnisci,otóż myślę, że Pan Bóg zawsze wie lepiej niż my co jest dla nas dobre,samotność jest trudna z ludzkiego punktu widzenia,ale u mnie przybliżyła relację z Bogiem. Nie byłabym w tym miejscu na mojej duchowej drodze gdzie jestem. Przede wszystkim chyba powinniśmy ufać Bogu całkowicie. Tego Ci życzę, ufności w Bozy plan na Twoje życie oraz bliskiej obecności Maryii na każdy dzień. Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję, ale trudno uznać samotność i opuszczenie za plan. A już na pewno nie na całe życie. Ale widocznie to jakaś pokuta. Może za kogoś, kto jej potrzebował. Trudno się pogodzić…
Droga Ado
Przepraszam jeśli będę zbyt szczera, ale z obrazu Twojej opowieści wyłania się osoba, która nie może ułożyć sobie życia po swojemu. To Twój plan.
A co z planem Pana Boga?
Sama mam takie doświadczenia, że im bardziej napieram na życie po swojemu, tym bardziej mi nie wychodzi..
Odpuść. Poważnie pogadaj z Bogiem. Proś o znaki. Czekaj. Bądź otwarta na propozycje (nie swoje i nie zawsze po Twojej myśli). Czasem będzie trudno tak czekać, ale to właśnie odsłania naszą słabość, która wymaga uleczenia.
Powodzenia 🙂 Pan jest zawsze z Tobą i kibicuje Ci 🙂
Droga Ado, naprawdę warto rozważyć słowa Emi. Z perspektywy czasu, dzisiaj mogę powiedzieć, ze sama latami parłam pod prąd, waliłam głowa w mur, pchałam się na sile tam gdzie nie powinnam, tkwiłam w toksycznych relacjach, bo wydawało mi się, ze tak ma być, bo ja tak chce i tylko wtedy będę szczęśliwa. Dzisiaj wiem, ze były to cenne doświadczenia które przygotowały mnie na przyjście zmian. Dzisiaj wiem równiez, ze gdyby nie te wszystkie porażki, koleiny i upadki przegapiłam to wszystko co mam teraz, a kiedy wydawało mi się ze jestem na dnie, sama i opuszczona to Bóg dobijał się do… Czytaj więcej »
Serdecznie dziękuję. U mnie naprawdę nie ma końca. Jeśli przychodzi tyle znaków w świętych miejscach, gdzie się modlę, a później kolejne cierpienia, to chyba lepiej, żeby Pan Bóg dał mi po prostu spokój. To łaska, jeśli przyszły zmiany. Niech przyniosą już tylko szczęście.
Serdecznie dziękuję. Najbardziej za wiarę w lepsze. Ja mam już za sobą i długie lata odpuszczania i momenty nadziei i doświadczenie ludzkiej miłości, która wydawała się darem z nieba. Wolałabym, żeby to się nigdy nie zdarzyło, a chyba sobie to wymodliłam. Po to, żeby wiedzieć, czego mieć nie mogę. Łatwiej było nie wiedzieć.
Nie martw się, nie będziesz sama. Pan Bóg ma dla Ciebie dobry plan – Jego plany dla Ciebie są pełne pokoju, jak mówi Pismo Święte..Trzeba ufać mimo wszystko.. modle się za Ciebie..módl się za swoją mamę i proś ją o pomoc, teraz jest bliżej Ciebie i bardziej moze Ci pomóc niż do tej pory. Zobaczysz..
Tak, wiem. Czuję to. Ale nadal spotyka mnie to wszystko zło, którego już nie mam siły więcej przyjąć.. Dziękuję za modlitwę.
Kochana, trudno napisać coś co mogłoby Cię podnieść na duchu. Nie mam takich słów. Mogę tylko Boga poprosić za Tobą w modlitwie. Niech wróci Ci nadzieję.
Dziękuję serdecznie. To wiele dla mnie znaczy.
To co przezywasz musi byc bardzo bolesne – obiecuje modlitwe w Twojej intencji. Sprobuj pomodlic sie o uwolnienie z przeklenstw, mnie to ogromnie pomoglo. Polecam rowniez Msze Swiete z modlitwa o uzdrowienie na kanale YouTube Mocni w Duchu-sama doznalam tam mnostwo uzdrowien emocjonalnych. I modlitwe uwolnienia wedlug 5 kluczy Neala Lozano.
Bardzo dziękuję. Spróbuję, tak właśnie czuję, że to skutek jakiegoś przekleństwa.
Pomodlę się za Ciebie.
Serdecznie dziękuję.
Obiecuje modlitwe
Tak bardzo będę wdzięczna, dziękuję.
Trzeba ufać do końca, to że narazie nic się nie dzieje nie znaczy że w końcu nie nastąpi, jeśli Pan Bóg zwleka z daniem Tobie tego o coś prosisz to dlatego że szykuje dla Ciebie coś piękniejszego trzeba tylko przylgnąć do Jezusa i Maryji całym sercem i się nie poddawać ❤️
Bardzo dziękuję za modlitewne wsparcie i słowa otuchy. To wiele dla mnie znaczy. Aż trudno mi uwierzyć, że tak po prostu dostaję coś od kogoś. Życzę wiele łask.