Długo zabierałam się do odmówienia pierwszej nowenny. Czytałam inne świadectwa i zdawałam sobie sprawę, że żeby nastąpiła jakaś poprawa sytuacji, musi najpierw nastąpić jej pogorszenie. To tego najbardziej się bałam, że będzie jeszcze gorzej. A jednak nic nie było tak, jak się tego spodziewałam.Pierwszą nowennę a także następne (dziś zaczynam trzecią) odmawiam w intencji bliskiego członka rodziny, który bardzo pogubił się w życiu: kolejne rzucone studia, depresja i planowanie samobójstwa, odrzucanie wszelkich form pomocy. Wbrew wszelkim moim przewidywaniom, nie było żadnego pogorszenia sytuacji a wręcz spektakularna poprawa relacji w rodzinie a także samopoczucia tej osoby. Bardzo dużo rozmów, spędzania wspólnego czasu, słowem wszystko szło w dobrym kierunku. Oczywiście jako osoba odmawiająca nowennę miałam sporo problemów, w niespełna półtora miesiąca wydarzyły się następujące rzeczy: ciągłe poczucie obecności Złego w nocy, zawał babci, moja choroba, która uniemożliwiała odmawianie nowenny na głos, natłok pracy do tego stopnia, że nowennę odmawiałam do 4:30 rano wstając rano do pracy, na koniec poważny wypadek samochodowy nie z mojej winy. Miałam jednak poczucie wielkiej opieki Matki Bożej ponieważ dała mi wystarczająco siły by poradzić sobie z wszystkimi tymi wydarzeniami, uchroniła również przed uderzeniem w pieszego w następstwie wypadku, który miał miejsce a przede wszystkimi widziałam efekty modlitwy w zachowaniu tej bliskiej osoby. Niestety mniej więcej wraz z początkiem części dziękczynnej nastąpiła radykalna zmiana zachowania tej osoby. Wręcz buchała z niej agresja w stosunku do całego świata i mnie w szczególności. Każda próba rozmowy kończyła się atakiem słownym z jego strony. Miałam poczucie, jakby to nie była ta sama osoba. Wraz z zakończeniem nowenny nr 1 ataki złości ustały pozostała obojętność. Wszelkie propozycje spędzenia wspólnie czasu, rozmowy, po prostu bycia razem są przyjmowane bez agresji, ale ignorowane.
Zdaję sobie sprawę, że nowennę nr 2 odmawiałam być może z niedostatecznym zaangażowaniem, ale za św Dominikiem uważam, że nawet jeśli ręce są zajęte a głowa i myśli wolne to taka modlitwa też jest Bogu miła. Nie tracę nadziei, UFAM i nadal odmawiam nowennę, tak długo, aż niebo zlituje się nade mną i moją rodziną. Bardzo proszę o wsparcie w modliwie.
Zobacz podobne wpisy:
Agata Jolanta: Rozwiązanie trudnej sprawy
Joanna: Rodzina razem dzięki Nowennie Pompejańskiej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Nie zmusisz nikogo do miłości. To właśnie miłość ma do siebie.
Zostaw tego człowieka w spokoju.
Nie chcę nikogo zmusić do miłości, chcę tę miłość komuś okazać.
Hej, trafiłam na Twoje świadectwo „przypadkiem”. Mam podobna sytuację, jestem ciekawa jak to się u Ciebie rozwiązało
Witam. Uważam ze to nie przypadek że przeczytałam twoje świadectwo. Moja sytuacja jest dosyć podobna, z tą różnicą, że ja modlę się za siebie w intencji mojego zdrowia. Od kiedy tylko rozpoczęłam Nowennę mój stan zdrowia do tej pory stabilny pogorszył się z dnia na dzień. Każdego dnia jest tylko gorzej ;( W innych dziedzinach życia tez się nie układa. Nie wiem czy jest sens nadal brnąc w tej Nowennie i się modlić ? Jestem teraz w 2 dniu części dziękczynnej. Dodam tylko że zanim rozpoczęłam Nowennę odbyłam pielgrzymkę do Lourdes i zaraz po przyjeździe podjęłam się tej modlitwy, która… Czytaj więcej »
Faktycznie, to nie przypadek, że przeczytałaś mój list. Pytanie tylko jak go zinterpretujesz. Moim celem, było pokazanie, że wbrew większości świadectw na tej stronie nie zawsze wszystko błyskawicznie się układa i otrzymujemy natychmiast to o co prosimy. To prawie pewne, że będziemy napotykać na problemy, ale trwając w modlitwie bez względu na to co dzieje się dookoła najlepiej pokazujemy Bogu jak ważna jest dla nas intencja w której się modlimy, na ile nam zależy. Pytasz czy jest sens nadal brnąć w Nowennę …a ja Cię spytam co Ci ta Nowenna daje? Czy modlisz się tylko po to by spełniło się… Czytaj więcej »