Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kaja: Uzdrowienie z nerwicy

5 1 głos
Oceń wpis

W listopadzie pierwszy raz złapał mnie ogromny lęk. Nie wiedziałem co się że mną dzieje, jakbym traciła świadomość. Trwało to kilka minut każdego dnia. Modlilam się różnymi modlitwami. Były poprawy ale tylko chwilowe. W grudniu psycholog stwierdziła u mnie mocną nerwicę nie radziłam sobie już i postanowiłam leczyć się farmakologiczne i psychoterapią. W połowie stycznia podjęłam Nowennę Pompejańską. Skończyłam ją niedawno. Tabletki powoli odstawiam. Niesamowita poprawa. Można powiedzieć że jestem prawie zdrowa. Są chwilki Kiedy czuję się nieswojo ale zaraz pomyślę o Maryi i jest lepiej. Maryja pomogła mi z tego wyjść w tak krótkim czasie. Tamte dni były horrorem. Matko Ukochana niech to nigdy już nie wraca. Myślę że ta choroba była po to abym się zbliżyła do Jezusa i Maryi. Nigdy dotychczas nie bylam tak blisko Nich.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

43 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewelina
Ewelina
11.04.19 18:35

Mi niestety nie udało się dokończyć nowenny a próbowałam dwa razy. Niestety moja nerwica nadal mnie męka i zabiera radość życia ale wierzę w te świadectwa i wstawiennictwo Matki Bożej. Było wiele sytuacji w których czułam że mi pomogła. Może kiedyś uporam się z nerwica i jej objawami

Iza
Iza
10.04.19 19:54

Ja też skończyłam nowennę w tej intencji, ale u mnie niestety jeszcze nie jest spokojnie. Mam nadzieję, że Matka pomoże mi zapanować nad nerwami, bo ciężko żyć z ciągłym bólem i napadami paniki. Pozdrawiam i gratuluję wyzdrowienia.

kocham
kocham
10.04.19 05:03

„małżeństwo to i tak krzyż” – miłość jest krzyżem ale nie wolno jej rozpatrywać w oderwaniu od dobra które ze sobą niesie. Ten mechanizm który może Pan ma teraz to racjonalizacja – „kwaśne winogrona”. Też tak miałam. Proszę pamiętać że drugi człowiek niczym się nie różni od Pana. Każdy zasługuje na miłość, warto do niej dojrzeć. Może za jakiś czas Pan stwierdzi że jednak chce kogoś obdarzyć swoją troska i swoim czasem, nadzieja, miłością w kontekście małżeństwa. Jednak oczywiście nic na siłę. Ja cały czas się z tym zmagam a uważam że wynika to z wątpliwości czy dam sobie radę… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 08:07
Odpowiada na wpis:  kocham

Ale małżeństwo jest o wiele cięższym krzyżem niż samotność. Wystarczy spojrzeć ile jest tutaj świadectw o uratowanie małżeństwa. Osoby samotne mają o wiele mniej problemów niż małżonkowie, a miłość można okazywać na wiele sposobów, nie tylko w małżeństwie.

Obserwator
Obserwator
10.04.19 10:16
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Jak odpowiednio oboje małżonkowie dbają o małżeństwo i miłość w rodzinie to nigdy, przenigdy małżeństwo nie jest ono cięższym krzyżem niż samotność. Można przejść przez życie względnie szczęśliwie mając zawsze ( nawet w najtrudniejszych problemach i kłopotach ) oparcie psychiczne, emocjonalne i finansowe w drugiej osobie. Osoby samotne muszą się z tym wszystkim same borykać a w dodatku często spotykając się z ostracyzmem ze strony reszty społeczeństwa.

Magdalena
Magdalena
10.04.19 10:32
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Ale na pewno mają mniej problemów niż osoby w małżeństwie. Widzę to na przykładzie mojej sąsiadki, która jest „starą panną” i ma o wiele mniej problemów niż osoby, które żyją w małżeństwie. A co mają powiedzieć ludzie, którzy mają powołanie do życia samotnego, np. dziewice konsekrowane? One sobie takiego powołania nie wybierały, tylko dostały je od Boga i to znaczy, że mają same się borykać ze wszystkimi problemami, bo Bóg tak chciał?

Magdalena
Magdalena
10.04.19 10:34
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Oparcie każdy człowiek powinien mieć w Bogu, a nie w drugim człowieku, bo drugi człowiek zawsze zawodzi, a Bóg nigdy. Więc co mam powiedzieć kobieta, którą mąż opuscił po 30 latach małzeństwa, zostawiając ją bez środków do życia?

Obserwator
Obserwator
10.04.19 10:53
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Jasne i dlatego tutaj aż się roi od świadectw z prośbami do Matki Boskiej o dar życia w samotności w przeciwieństwie do niepojawiających się prawie wcale próśb o dobrego męża lub żonę czy też próśb o ratowanie małżeństwa. Po co te wszystkie osoby zawracają Bogu i Najświętszej Pannie głowę skoro życie w samotności jest takie super i bezproblemowe??? Proszę Magdaleno pod każdym takim świadectwem czy komentarzem dot. poszukiwania współmałżonka czy ratowania małżeństwa pisać, że samemu lepiej. Trzymam Cię za słowo 🙂

Magdalena
Magdalena
10.04.19 10:56
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Nie będę dawać nikomu rad, czy ma ratować swoje małżeństwo czy nie, bo to jego sprawa. Ale ja wiem swoje. Potrafię wyciągać wnioski z obserwacji życia innych ludzi.

Ines
Ines
10.04.19 10:59
Odpowiada na wpis:  Obserwator

W punkt Obserwatorze!

Obserwator
Obserwator
10.04.19 10:57
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Ostatnio ks. Glas zwrócił mówił, że człowiek przestrzegający pierwszego przykazania „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” nie ma większych problemów z przestrzeganiem pozostałych przykazań. Natomiast człowiek nieprzestrzegający pierwszego przykazania nie będzie w stanie przestrzegać i innych przykazań. Odnosi się do do każdego z nas niezależnie w jakim stanie żyjemy wtedy i w małżeństwie się układa i łatwiej znieść samotność.

kocham
kocham
10.04.19 10:49
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Uważam że nie da się porównać powołań… Które lżejsze, które cięższe… Przecież wszystko zależy od wrażliwości, charakteru, obciążeń psychicznych i fizycznych, uwarunkowań środowiska, wydarzeń losowych, odporności na stres itd… Nie można nigdy porównać powołań tak samo jak nie można porównać historii dwóch osób… Każda inna, a co w środku przeżywa, wie tylko Bóg! Nie porównujmy się!

Magdalena
Magdalena
10.04.19 12:37
Odpowiada na wpis:  kocham

Dokładnie! Każde powołanie jest inne, każde ma swoje plusy i minusy. Ja na przykład nie wyobrażam sobie życia w małżeństwie, bo nie mam takiego powołania. Dla mnie małżeństwo byłoby ogromnym ciężarem.

kocham
kocham
10.04.19 13:20
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Magdalena, skoro nie masz powołania do życia w małżeństwie to przestań siać zamęt nieprawdy pisząc rzeczy typu „małżeństwo to o wiele większy krzyż niż samotność”, „osoby samotne mają o wiele mniej problemów niż osoby w małżeństwie” – skąd ty to możesz wiedzieć? Wiesz, myślę że we wszystkim chodzi o miłość. Można być osobą samotną która kocha Boga i ludzi i im pomaga, można być w małżeństwie i równie mocno kochać Boga , małżonka , dzieci i innych ludzi… Po co porównywać, po co degradowac jakiś stan życiowy? Jakby porównywać: kto bardziej kocha? Czy bardziej rozwinięty w miłości jest nauczyciel czy… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 14:58
Odpowiada na wpis:  kocham

To nie jest tylko moje zdanie. Żona mojego brata ciotecznego, który jest dobrym mężem i ojcem, powiedziała kiedyś, że życie samotne jest o wiele łatwiejsze niż małżeństwo, a ona chyba wie o czym mówi.

karl
karl
10.04.19 15:15
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Zycie malzenskie jest obwarowane wieloma moralnymi zasadami, jesli chce sie je przezywac z Bogiem. To nie jest tylko branie ale tez dawanie, otwarcie na potomstwo, zaspokajanie potrzeb meza czy zony, tych fizycznych i emocjonalnych. w zdrowiu i chorobie. A wielka namietnosc wczesniej czy pozniej sie konczy. Moze z tego punktu widzenia zycie singla jest latwiejsze.

Obserwator
Obserwator
10.04.19 15:17
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Też piszę z własnego doświadczenia. Mam za sobą ponad 35 lat życia w samotności i prawie 10 lat w małżeństwie i uważam, że we dwoje jest w życiu zdecydowanie łatwiej. Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy często pomijany, że krzyż osoby samotnej bardzo często- jakby to trafnie określić- „ciągnie się ” za nią nawet po śmierci, kiedy nie ma kto zadbać ani o jej grób ani o modlitwę ani o msze św. za taką osobę samotnie zmarłą. Dlatego mam ogromną prośbę, aby każdy kto przeczyta mój komentarz odmówił przynajmniej „Wieczny odpoczynek” za takie samotne za życia i opuszczone po śmierci… Czytaj więcej »

karl
karl
10.04.19 15:22
Odpowiada na wpis:  Obserwator

W wielu rodzinach nie ma kto o grob zadbac, bo dzieci sa zajete wlasnym zyciem, czesto zyja z dala od rodzinnych grobow, a i bardzo czesto sa niewierzace i i im do glowy nie przyjdzie modlitwa za zmarlych rodzicow. To nie jest gwarancja czegokolwiek. Akurat dziewice konskrowane zyja w wspolnocie, maja jakas przynaleznosc i po ich smierci modli sie za nie wspolnota. Tak jak w zakonach czy klasztorach. Zycie samotne nie oznacza totalnej izolacji od ludzi, a zdrowy czlowiek poszukuje relacji z innymi, takich czy innych.

Obserwator
Obserwator
11.04.19 10:09
Odpowiada na wpis:  karl

Na pewno jest większe prawdopodobieństwo, że za osobę, która ma dzieci i wnuki ktoś się będzie dbał o grób, modlił i zamawiał mszę niż za osobę, która umarła samotnie. O klasztorach nie wspomnę bo to zupełnie inna historia. W dzisiejszych czasach internetu i wielości spraw jakie można przez internet załatwić miejsce pobytu na pewno nie stanowi ograniczenia jeśli chodzi o dbanie o groby czy zamówienie Mszy Św. Jeśli dzieci/wnukowie tego nie robią to rodzi się pytanie jak zostały one wychowane i jakie wartości wpajano im w domu.

enia
enia
11.04.19 10:32
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Pamiętajmy większe ma znaczenie jedna Msza św dobrze odprawiona za życia niż wiele wiele po śmierci zamawianych za nas

Magdalena
Magdalena
10.04.19 15:34
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Osoby, które mają dzieci, też mogą zostać „opuszczone” po śmierci, tzn. dzieci nie będą się opiekowały ich grobem, nie będą zamawiały mszy św. za nich, itd. Są takie przypadki. Co do grobu, można sobie zrobić jeden grób razem z rodzicami i wtedy jak ktoś z rodziny przyjdzie na grób rodziców, to od razu postawi znicz osobie samotnej, bo będzie leżała w tym samym grobie. Ja nadal będę uważała, że życie w pojedynkę jest łatwiejsze niż w małżeństwie. Obserwatorze, czy chciałbyś doświadczyć takiej sytuacji, ze musisz patrzeć na śmierć swojej żony lub dziecka, które umiera na raka na twoich oczach i… Czytaj więcej »

Ines
Ines
10.04.19 15:52
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Dziękuję Ci Obserwatorze za ten komentarz, bardzo dziękuję.

tez Ania
tez Ania
10.04.19 20:08
Odpowiada na wpis:  Obserwator

Dziękuję Obserwatorze

Kocham
Kocham
10.04.19 16:05
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Jeśli Ci dobrze samej to nie pozostaje nic innego jak tylko się cieszyć. Ja odpowiem tak: nie należy nigdy porównywać kto ma lepiej, bo co my wiemy? Jakieś ludzkie domysły są niewiele warte bo to zawsze tylko opinie konkretnej osoby. Tak przepychac na argumenty się można bez końca. Ty znasz kogoś kto powiedział coś tam, ja znam kogoś kto powiedział coś innego (np. moja babcia twierdzi że życie we dwoje jest o wiele łatwiejsze, życie samotne dla niej jest bardzo przykre po śmierci dziadka który był jej wielka miłością – byli przykładem mądrego zgodnego pokornego małżeństwa, które się wspieralo, również… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 16:14
Odpowiada na wpis:  Kocham

Być może to wynika z mojego powołania, ale pewnie też z tego, że w mojej rodzinie wszystkie małżeństwa są nieudane i niezgodne. I wygląda na to, że małżeństwo mojej siostry też takie będzie. Dlatego małżeństwo zawsze kojarzy mi się z cierpieniem i krzyżem i chyba tak zostanie.

kocham
kocham
10.04.19 10:45
Odpowiada na wpis:  Magdalena

A może po prostu każdy ma swoją drogę i nie ma co tego porównywać? I w ogóle po co to porównywać?? Uważam że takie rozważania to właśnie próba racjonalizacji, ja też tak miałam. Wiedziałam że nie nadaje się zdrowotnie do małżeństwa (mimo że czuję że zawsze chciałam być żona) więc wmawialam sobie ze przecież i tak byłabym nieszczęśliwa, i tak facet by mnie zostawił, i tak bym się rozwiodla, i tak bym płakała więc już wolę płakać sama… Jednocześnie czułam że chce być żona ale wmawialam sobie ze lepiej żebym nią nie była. Ale to wszystko są kłamstwa! Lepiej modlić… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 10:53
Odpowiada na wpis:  kocham

W mojej rodzinie wszystkie małzeństwa są nieudane i nieszczęśliwe i tak naprawdę nigdy nie poznałam żadnego dobrego małżeństwa w realu i chyba nie poznam, dlatego twierdzę, że osoby samotne mają łatwiej w życiu.

Ines
Ines
10.04.19 10:57
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Widzę, że myślisz stereotypami Magdaleno. Mogę ci powiedzieć jak wygląda „lżejsze życie” osoby samotnej. Na zakupy sama, a potem dźwigasz ciężkie torby, bo przecież nie masz męża, który ci pomoże, do kościoła sama, na koncert, do kina, wycieczkę, na wesele znajomych sama. Za rachunki na mieszkanie, gaz, prąd itd. płacisz sama, nie masz z kim podzielić płatności, bo przecież nie masz męża. Poza tym kiedy dochodzisz do pewnego wieku, kiedy wszyscy, których znałaś zakładają rodziny, zostajesz odsunięta na bok i kończą się kawy i wyjścia z przyjaciółmi, bo każdy ma swoje życie rodzinne. Samotna kobieta jest postrzegana przez społeczeństwo jako… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 12:16
Odpowiada na wpis:  Ines

Jeśli dla ciebie wyjście do kościoła czy do restauracji samej to wstyd to ty myślisz stereotypami. Jak juz mówiłam, moja sąsiadka „stara panna”, powyżej 60, wcale nie narzeka, że jest sama, wręcz przeciwnie. Umawia się ze znajomymi na wycieczki, starcza jej na rachunki za mieszkanie, chociaż mieszka sama. I nigdy nie mówiła, że ma jakieś przykrości z tego powodu, że jest sama. To co, według ciebie, mają powiedzieć dziewice konsekrowane, które mają powołanie do zycia samotnego, które nota bene jest dane od Boga? Czy to znaczy, że Bóg wpisał je w kategorię gorszych ludzi, bo dał im takie powołanie, a… Czytaj więcej »

Ines
Ines
10.04.19 12:59
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Ja też robię to wszystko sama i właśnie dlatego piszę ci, że właśnie tak wygląda życie osób samotnych. To nie kwestia wstydu, a pewnej pustki, która towarzyszy mi za każdym razem, kiedy nie mogę się z nikim podzielić np. wrażeniami z wspaniałej wycieczki czy ciekawego filmu, na którym byłam. To, że tobie dobrze jest w tym stanie to wspaniale, pewnie jesteś powołana do życia w samotności, gratuluję. Nie wszystkie panny są. Oczywiście, że boję się samotności, gdyby tak nie było nie chciałabym zmienić tego stanu rzeczy. Dziewice konsekrowane nie mają tu nic do rzeczy, kiedy rozpozna się swoje, w tym… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
10.04.19 13:11
Odpowiada na wpis:  Ines

Ale dziewice konsekrowane też są same, zdane same na siebie i pewnie też w większości przypadków nie mają na kogo liczyć. Też muszą radzić sobie same ze wszystkim. Więc ich życie zasadniczo nie różni się od życia kobiet, które są same nie z własnego wyboru. Tak, mam powołanie do dziewictwa konsekrowanego i lubię swoje powołanie. Nie wyobrażam sobie życia w małżeństwie. Ale tak z własnej obserwacji życia osób w mojej rodzinie i obcych osób, doszłam do wniosku, że w dzisiejszych czasach życie w pojedynkę jest o wiele łatwiejsze niż małżeństwo, ale to może moje subiektywne odczucia.

karl
karl
10.04.19 15:11
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Nie jest dobrze by czlowiek byl sam….to powiedzial juz Pan Bog w raju. Osoby samotne sa bardziej narazone na grzechy bo nie majac partnera seksualnego latwiej wpadaja albo w grzeszne relacje albo inne uzaleznienia. W zwiazku dwoje ludzi sie nawzajem kontroluje i pilnuje. Samotna osoba musi liczyc na siebie. Z samotnosci robi sie wiele glupich rzeczy. A co do latwiejszego zycia osob samotnych – moze tak jest ale, ale wszystko ma swoje plusy i minusy. Samotnosc to nie jest stan optymalny dla czlowieka, a jesli nie jest stanem wybranym swiadomie to jest sytuacja tragiczna

Ines
Ines
10.04.19 16:12
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Życzę Ci w takim razie Magdaleno, owocnej realizacji twojego powołania. Ja z kolei znam wiele udanych, zgodnych małżeństw i małżonków, którzy są dla siebie w życiu wielkim wsparciem. Podajesz przykład swojej samotnej sąsiadki, która mówisz, jest bardzo szczęśliwa. Ja z kolei mam bliską koleżankę po 50-ce, u której w ostatnim czasie miałam zaszczyt być świadkiem na ślubie kościelnym, oboje przez życie szli sami, jako kawaler i panna. Koleżanka zaakceptowała swoją samotność i już nie przypuszczała, że może jeszcze zrealizować powołanie do małżeństwa, wyznała mi, że swojego czasu modliła się w życiu o dobrego małżonka i pragnęła wyjść za mąż. Jestem… Czytaj więcej »

Klara
Klara
10.04.19 17:43
Odpowiada na wpis:  Magdalena

O czym wy piszecie, jakie powołanie do samotności. Nie ma czegoś takiego, wyłączając osoby konsekrowane. One zdecydowały się poświęcić swoje życie Bogu. One nie są samotne. Mają Boga i żyją we wspólnotach, zgromadzeniach. Jezus mówi, że każda kobieta jest powołana do bycia żona i matka. To, że niektóre z własnego wyboru są same to nie powołanie. Każdy ma wolną wolę i decyduje o sobie. Moim zdaniem powołanie a wybór to dwie różne sprawy. Odrazu uprzedzam pytanie NIE WIEM, dlaczego osoby samotne, które nie chcą być same a są. Nie mam pojęcia. Jeśli ktoś zna fragment z Biblii gdzie Bóg mówi… Czytaj więcej »

tez Ania
tez Ania
10.04.19 18:57
Odpowiada na wpis:  Klara

Masz sporo racji Klaro. Od siebie dodam, że zdarza się, że człowiek odczytuje zaproszenie do takiej formy działalności, która wyklucza małżeństwo, np. dziewictwo konsekrowane, ale nigdy nie odbywa się to zamiast małżeństwa! Fakt – są dziewice konsekrowane, są osoby samotne przekonane, że do tego zostały zaproszone, ale one taki stan rozeznały i odczytały zaproszenie do takiej formy życia i działania, która wyklucza małżeństwo. Wybór np. dziewictwa konsekrowanego nigdy nie jest ze strachu przed małżeństwem, czy na zasadzie – bo mi nie wyszło. Kiedyś jedna ze znajomych zapytała, czy myślę o instytucie życia konsekrowanego. Odpowiedziałam, że nie ponieważ wiem, że jestem… Czytaj więcej »

tez Ania
tez Ania
10.04.19 19:00
Odpowiada na wpis:  Klara

Postive-human, do zakonu nie idzie się bo nie znalazło się żony/męża. Trzeba mieć powołanie do takiej formy życia i działalności. Do zakonu nie idzie się też ze strachu przed małżeństwem.

tez Ania
tez Ania
10.04.19 21:14
Odpowiada na wpis:  tez Ania

Byłoby dobrze gdybyś porozmawiał o tym z mądrym księdzem. Ja nigdy nie odczytywałam w sobie powołania do życia zakonnego, dlatego też nie jestem tu kompetentna.

tez Ania
tez Ania
10.04.19 21:23
Odpowiada na wpis:  tez Ania

Nie wiem, czy pytanie było do mnie, ale założę, że tak 🙂 Pragnę żyć w dobrym małżeństwie z mężczyzną, który będzie mnie kochał i szanował. Pragnę abyśmy razem się budowali i szli w kierunku Jezusa i by to On był pierwszy w naszym małżeństwie. Jest we mnie ogromne pragnienie macierzyństwa, ale tez wiem, że z racji mojego wieku i dużego nadciśnienia niestety różnie może być. Pragnę dojść do Boga z mężczyzną, pragnę żyć w rodzinie. Pragnę kochać i być kochana.

Magdalena
Magdalena
11.04.19 07:55
Odpowiada na wpis:  Klara

Jest powołanie do zycia samotnego w świecie tylko dla Boga, np. dziewice konsekrowane, instytuty świeckie.

tez Ania
tez Ania
10.04.19 18:51
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Magdo, różnica między dziewicą konsekrowaną, a kobietą samotną nie z własnego wyboru polega właśnie na tym, że dziewica konsekrowana wybrała swój stan świadomie i dobrowolnie w wolności. Fakt – może być zdana tylko na siebie bo rodzice z czasem odchodzą, a rodzeństwo ma swoje rodziny, ale to był jej wybór i taka kobieta świadomie godzi się na to, że będzie sama. Kobieta samotna nie z własnego wyboru najczęściej rozeznała swoje powołanie do małżeństwa i żyjąc samotnie czuje, że jednak jest w niej puste miejsce, które zapełnić może tylko mąż. Ona nie wybrała dobrowolnie wszystkich konsekwencji samotności.

Klara
Klara
10.04.19 20:54
Odpowiada na wpis:  tez Ania

Dokładnie i nie ma czegoś takiego jak powołanie do samotności. Bóg stworzył kobiety po to, aby dawały potomstwo. Oczywiście jeśli któraś nie chce ma do tego prawo, ale to jej DECYZJA a nie POWOŁANIE do niebycia matka.

Magdalena
Magdalena
11.04.19 07:59
Odpowiada na wpis:  Magdalena

Właśnie o to mi chodziło, że w samotności człowiek ma mniej problemów.

Agnieszka
Agnieszka
09.04.19 20:41

Też miałam problem tego rodzaju. U mnie było to spowodowane stresem po niespodziewanym pobycie w szpitalu. Z dnia na dzień zauważyłam że mam w swojej głowie takie sfery o których nie miałam pojęcia. U mnie to trwało kilka lat. Nauczyłam się z tym żyć ale nie było łatwo. Najgorzej było w skupiskach ludzi. Jakbym miała fobię społeczną. A tu praca, obowiązki… Pojawiły się problemy innego rodzaju. Zaczęłam codziennie lub prawie codziennie uczęszczać na mszę świętą. W pewnym momencie zauważyłam że moje strachy odeszły….. Dziękuję Matko….

43
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x