Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Pola: Wyzdrowienie córki

Na wstępie zaznaczę, ze będzie dosyć dużo, ponieważ dla zrozumienia muszę opisać wszystko. Ponad 1,5 roku temu złożyłam swoje świadectwo, dzisiejszy opis jest jego kontynuacją. Pierwsza ciąża, pierwsze dziecko, długo wyczekiwane, upragniona córeczka. Pojawiła się na świcie, a oprócz szczęścia pierwsze kryzysy, karmienie, nieprzespane noce, kolki, wysypki, kupki itp. Chyba każda młoda mama jest mnie w stanie zrozumieć. Okazało się, że córka ma problemy zdrowotne, miała chore biodra, były zwichnięte dość poważnie oba, nie jedno żeby było ciekawiej. Jedyna opcja leczenia w naszym przypadku to szpital i wyciąg, potem repozycja zamknięta w narkozie, potem szyna a potem się okaże… Córka miała 5 tygodni jak trafiłam z nią do szpitala na wyciąg over head co znaczy nad głową czyli dziecko wisi zawieszone na wyciągu ma nogi obandażowane od stop do pachwin, po bokach ciężarki z piaskiem i co 2 tygodnie nogi są rozszerzane az w końcu dochodzą do pozycji szpagatu. Wyciąg miał trwać 6 tygodni!!! Dziecko 5 tygodni , nie musze chyba opisywać co czułam, do tego jestem hipochondryczka tzn byłam ;)mam to stwierdzone na piśmie, dla mnie 6 tyg. szpitala to katusze, na samo słowo szpital mi było słabo. Musiałam się przeprowadzić do szpitala, ówczesne warunki no nie będę oszukiwać wczesny Gierek (brudna woda, łazienki stan fatalny, wc, sama sala, łóżko). Ogólnie byłam zielona w kwestii opieki nad niemowlakiem, całe karmienie piersią było dla mnie czarną magią, a tu takie cos szpital, jak karmić, butelki dziecko nie tolerowało. Zaczęło się „życie” szpitalne, karmiłam dziecko piersią na wyciągu, musiałam wchodzić na wyciąg czyli takie małe łóżeczko, a córka leżała na środku przywiązana .Schylałam się nad nią, było bardzo ciężko, bole kręgosłupa, kolan, rece,z łokci leciała mi krew bo się na nich opierałam, jednak dałam radę, po tygodniu karmiłam na leżąco, nie odczuwałam bólu, przyzwyczaiłam się, do tej pory karmie tylko na leżąco, śmieszne bo w czasie ciąży, chodziłam do szkoły rodzenia i to podobno najgorsza pozycja, dziecko się nie najada tak mówiły położne, dziwne bo moja córka przez 6 tyg przybrała ponad 1kg;), opieka nad dzieckiem na wyciągu nie jest łatwa chociażby zmiana pieluch, wszystkie teorie położnych o przewijaczku czy rogalu do kp poszły w odstawkę, uczyłam się na nowo pielęgnacji i opieki. Córka znosiła wyciąg o dziwo dobrze. Dodam ,że proboszcz moje parafii odprawił w intencji wyzdrowienia córki 10 Mszy Świętych. I tak upływał dzień z dniem. Tydzień przed repozycją czyli nastawieniem bioder zrobiono usg okazało się, ze biodra sa nadal zwichnięte, głowy kości udowych nie weszły w panewkę, a u dziewczynki obok która tez miała zwichnięte biodro usg wyszło dobrze, ta informacja mnie załamała totalnie. Ostatkiem sił poszłam do szpitalnej kaplicy pomodlić się i zobaczyłam na ławce karteczki z Nowenną Pompejańska z kalendarzem i informacja jak odmawiać i pomyślałam sobie, ze to moja ostania szansa, moja nadzieja. Wzięłam i tego samego wieczoru zaczęłam odmawiać pierwszą NP. W nocy wydarzyło się coś dziwnego nie był to sen nie wizja w sumie nie wiem co, cos na jawie w pół śnie, usłyszałam głos wewnątrz siebie jakkolwiek to brzmi, były to takie słowa: „ córko,córko, nie martw się Twoja córka będzie zdrowa” . Do tego niesamowite ciepło, spokój wewnątrz, przyjemność tak jak u mamy, czułam, że pociesza mnie mama tak jakby moja, było mi tak dobrze, poczułam się jak małe dziecko tulone przez matkę. Ocknęłam się i byłam przerażona nie wiedziałam co to znaczy miałam myśli ze może moja mama umarła i to ona mi się śni. Z rana zadzwoniłam do mamy, ale u niej było wszystko dobrze. Skojarzyłam potem, że to musiała być MATKA Boska to ona do mnie przyszła. Został tydzień do zabiegu , zabieg mógł się nie udać wtedy operacja, ale udało się, biodra zostały nastawione było to 1,5 roku temu i tak właśnie opisałam swoje świadectwo po raz pierwszy, ale dziś go kontynuuje, bo to nie koniec leczenia potem był gips opieka w gipsie 6 tygodni potem szyna 6 tygodni i kontrole wszystko było dobrze. PO ponad 5 miesiącach leczenia córce zdjęto szynę. Po ok. 3 tygodniach po zdjęciu szyny Koszli córka usiadła, po miesiącu zaczęła raczkować a kilka chwil po pierwszych urodzinach zaczęła chodzić. Wszystko o czasie jak zdrowe dziecko, książkowo, pomimo tego że 5 mcy była unieruchomiona i leżała plackiem. Do tego chodziliśmy na kontrole co 6 mcy i wszystko jest dobrze, kontrole będą do 18 roku życia. Ponieważ mogą się pojawić powikłania i biodra mogą ponownie wypaść. Dwa dni temu byliśmy na kontroli to właśnie natchnęło mnie do napisania drugiej części świadectwa. Proszę sobie wyobrazić co mówi do matki lekarz, który ma 35 letnie doświadczenie w ortopedii dziecięcej , jeden z najlepszych specjalistów w Polsce, ordynator oddziału ortopedii dziecięcej w Warszawie patrzy na RTG mojej córki i mówi do mnie: „Proszę zobaczyć, biodra wyglądają prawidłowo, jak u zdrowego tak powinny wyglądać prawidłowo rozwijające się biodra u dziecka, jakby w ogóle nie było zwichnięcia, ĄŻ CIĘŻKO W TO UWIERZYĆ” . Po tych słowach ja byłam i jestem na 100 % pewna, ze to zasługa Matki Bożej, ona mi to obiecała, ze moja córka będzie zdrowa. Wierzę w to. Dodam tylko, ze przed każda wizyta u lekarza czuje spokój, nie boje się, wiadomo myślę o tym, zastanawiam się, ale to już nie jest hipochondria, płacz czy lęk. Powtarzam sobie będzie dobrze, sama MATKA Boża mi to obiecała. Córka ponad to jest bardzo mądrym dzieckiem, wiem ze każdy rodzic tak mówi i myśli o swoim dziecku i dobrze, ale proszę mi Wierzyc jest to dziecko wesołe, pełne życia pomimo tego co przeszła, radosne, Madre nad wyraz zaczęła mówić zdaniami jak miała 17 mcy, lubi muzykę i książki. JA PROSZĘ osoby czytające to o chociaż jedno westchnienie za mnie, żebym nigdy nie utraciła wiary nawet jeśli będzie nie po mojej myśli, będzie źle, będą choroby, sama modle się za to żebym nigdy nie zwątpiła. Chociaż powiem, ze ten szpital i ta choroba dała mi dużo siły jestem dumna, ze to zniosłam kiedyś nawet zwykły ból głowy czy pleców powodował u mnie myśli lękowe co to będzie o jejku nie dam rady jakaś choroba, a teraz czuje i myślę ze wszystko da się przetrzymać z wiarą. Przepraszam za błędy i chaos jeśli jest odczuwalny w moim opisie.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
10.04.19 12:44

Bardzo dziękuję za świadectwo. Jest piękne. Podziwiam za wielką wytrwałość. Maryja dała siłę do przetrwania ciężkich chwil i niech dalej ma Was w najlepszej opiece. Pomodlilam się w Waszej intencji.

Ela
Ela
10.04.19 12:21

Piękne świadectwo. Matka Boża również uleczyła moja córeczkę. Powodzenia dziewczyny!

Angelika
Angelika
10.04.19 07:44

Dziekuje za piekne swiadectwo. Nie jest odczuwalny zaden chaos w nim. Matka Boza jest wielka! Pozdrawiam. Z Panem Bogiem.

Dorota
Dorota
10.04.19 09:09
Reply to  Angelika

Będę się modlić za was, piękne świadectwo i wiem jaki to straszny problem. Dziękuję za świadectwo.

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x