Związek niesakramentalny – i życie jak brat z siostrą. Nigdy nie myślałam, że otrzymam od Boga tyle łask. Jestem osoba, która ma za sobą ślub kościelny i rozwód.
Obecnie jestem w nowym niesakramentalnym związku ,w którym mamy dziecko. Dodam ze obydwoje jesteśmy młodymi ludźmi. Parę lat temu podejmując decyzje o takim życiu – życiu w grzechu ciężkim moje sumienie się upominało, ale serce wygrało, pokochałam tego mężczyznę tak mocno ze nie potrafiłam z niego zrezygnować. Od tego momentu nigdy nie byłam spokojna wewnętrznie, wiedziałam ze wybrałam drogę która prowadzi na potępienie mnie i mojego ukochanego. Wtedy myślałam ze najlepiej będzie prosić Boga o śmierć skoro sama nie potrafiłam odrzucić grzechu , myślałam ze w taki sposób uczynię mojego partnera wolnym ze będzie mogł zacząć życie od nowa tym razem po bożemu. Nigdy jednak nie próbowałam targnąć się na życie bo wiedziałam ze to tez droga do piekła bardziej liczyłam na Boga, że Bóg właśnie tak rozwiąże ten problem. Teraz wiem ze dobrze ze Bóg nie wysłuchuje wszystkich naszych próśb. Wtedy mój partner nie miał depozytu wiary jego wiadomości zakończyły się na bierzmowaniu a z domu wyniósł chodzenie do Kościoła, które padło zaraz po sakramencie bierzmowania. Więc ogólnie nie żył w bliskich relacjach z Bogiem i nie miał jakiegoś większego pragnienia wtedy Go poznawać. Miał plany co do rodziny, pracy był i jest oddanym tatą i partnerem o dobrym sercu dla innych, życzliwym.
Miesiące mijały a ja żadnej decyzji nie podjęłam w końcu przyszedł czas na dziecko – pomyślałam, że może wtedy, gdy pojawi się nowe życie Bóg będzie patrzył na nas inaczej będzie widział w nas dobrych rodziców, przecież tylu ludzi żyje dziś bez ślubu po rozwodach czy wszyscy maja iść do piekła – pomyślałam, że to chyba nie możliwe.
Kiedy zaszłam w ciąże dużo się modliłam o zdrowie dla naszego maluszka. A gdy przyszło maleństwo na świat mój partner dawał z siebie wszystko, pomagał przy dziecku i przy codziennych obowiązkach, nigdy nie narzekał , był opanowany cierpliwy i wyrozumiały po prostu ideał mężczyzny. A kiedy przyszedł, czas gdy wszystko wróciło do normy i mogliśmy cieszyć się z bycia ze sobą, mnie zaczęły z powrotem dręczyć myśli o życiu w grzechu. pewnego dnia słuchając filmików na YouTubie usłyszałam słowa, że dużo ludzi w tym wieku będzie potępionych, tylko nie wielki procent będzie zbawiony i wtedy dotarło do mnie ze prawo i słowa Boga się nie zmieniają. Nie wiedziałam co robić i jak żyć.
Gdzieś usłyszałam o Nowennie Pompejańskiej i postanowiłam ją odmówić z intencją o Zbawienie duszy dla mojego partnera. Minęło kilka dni a ja zaczęłam płakać, i tak jak nigdy wcześniej nie miałam odwagi powiedzieć „nie’’ tak teraz wiedziałam ze muszę mu powiedzieć coś co zmieni nasze życie na zawsze. Pamiętam ten dzień jak wyznałam mu ze nie potrafię tak dłużej żyć w grzechu narażać jego i siebie na wieczne potępienie. Ja już znałam temat objawień czyśca, piekła i wiedziałam o co chodzi i wzięłam do siebie przesłania Świętych i dlatego nie mogłam patrzeć i usprawiedliwiać naszej grzesznej drogi życia. Powiedziałam mu ze mamy dwie opcje albo podejmiemy życie w czystości jak brat z siostrą albo będę chciała się wyprowadzić do mamy z dzieckiem. Chciałam w tym wszystkim zostać w dobrych stosunkach bez konfliktów by nasze dziecko nie ucierpiało, zapewniając mu dużo miłości obydwu stron. Pamiętam jak tego dnia i jeszcze parę innych , łzy leciały po jego i moim policzku, jak ból i nie zrozumienie rozdzierało jego serce.
Powoli zaczął odnajdywać się w nowym życiu bo nade wszystko chciał dziecku zapewnić rodzinie. Wiele razy mówił, że chodź kocha mnie to gdyby nie dziecko to byśmy razem już nie byli. Niestety to nie telenowela to życie. Czasami słyszałam ze nie może tak dłużej żyć, że to go przerasta, nie tak sobie wyobrażał rodzinne. Moje serce pękało bo zdawałam sobie sprawę ze zniszczyłam komuś życie. W miedzy czasie próbowałam unieważnić swoje sakramentalne małżeństwo jednak tu nic nie udało się zrobić.
Wiele wieczorów spędziłam na wylewaniu łez, na modlitwie, na poście o chlebie i wodzie w piątki. Był to czas na szukanie odpowiedzi jak żyć. Najwięcej wzmocnienia duchowego znalazłam słuchając kazań na youtubie przez księży np. Ks. Piotra Glasa, Ks Dominika Chmielewskiego, Ks Sławomira Kostrzewy a także wiele filmików o wizjach świętych o czyscu i piekle, które bardzo wpływają na wyobraźnie by uświadomić sobie co czeka tych co żyją w grzechach ciężkich nie chcąc nawrócenia. Czasami te filmiki słuchaliśmy razem. Jeśli ktoś myśli ze za dużo mówię i przejmuje się piekłem to odpowiedz jest prosta czasami strach sprawia ze ludzie się nawracają a to tez właściwa droga a właściwie jej początek na poznanie miłości Boga, gdzieś słyszałam, że wielu ludzi ze strachu przed potępieniem się nawrócili.
Od tego czasu minęło już półtora roku, było Mnóstwo rozmowy o nas o naszym życiu, o Bogu, w końcu małymi kroczkami zaczęło kształtować się jego sumienie. Mój partner zaczął szukał wtedy ratunku w koronce do Miłosierdzia Bożego czasami miał tez momenty gdzie nie chciało mu się modlić gdzie wszystko stawało się bezsensu i robił dobra mina do złej gry żeby nikt nie wiedział co przezywa. A ja nie wiedziałam jak mu pomoc. I nie wiem jak , ale przypomniałam sobie o Cudownym Medaliku zaczęłam go nosić i podarowałam go również swojemu partnerowi oddając go opiece Maryji.
W międzyczasie prosiłam moja mamę by się nawróciła i poszła do spowiedzi świętej generalnej z całego życia jednak bezskutecznie. Materiały religijne, które jej przesyłałam i to co mówiłam bardziej ja denerwowało niż kształtowało sumienie. I kiedy dałam sobie spokój z tym przyszły do mnie cudowne medaliki zapytałam mamę czy nie che dla siebie. I wtedy wzięła i zaczęła nosić Cudowny Medalik. Minęły może 4 miesiące a moja mama poszła do spowiedzi sw dwa dni przed 8 grudnia odbyła spowiedź generalną z całego życia. Do spowiedzi św. przygotowywała się długo a po spowiedzi miała łzy szczęścia . Ja natomiast się nie poddawałam, modliłam się raz mocniej raz mniej różnie to bywało , czasami sił mi brakowało , w tym wszystkim nie chodziło mi by Bóg spełnił moje oczekiwania ale pragnęłam by to Jego wola była a nie moja bo któż wie lepiej co dobre dla nas jak nie Bóg. Nie prosiłam Boga by mój partner teraz został z nami. Ale prosiłam Boga o szczerą spowiedź dla niego i nawrócenie o to by kochał go jak najlepszego Ojca. Pragnęłam by poznawał go każdego dnia i ufał mu we wszystkim oddając się Jego Bożym planom, ja natomiast liczę się z tym ze może pewnego dnia powie że chce założyć normalną rodzinę , wziąć ślub kościelny ze sytuacja, w której się obecnie znajduje go przerasta. I mam nadzieje ze wtedy będę miała wiele sil by to przetrwać i że serce nie pęknie mi z bólu.
Ale wracając do tego ze się w modlitwie nie poddawałam i dalej ufałam Jezusowi mówiąc Jezu Ty się Tym zajmij, wierząc ze oddając mu Ta sytuacje uczyni cud. Zawierzyłam to wszystko Maryji w co miesięcznych zawierzeniach Niepokalanowie wysyłając mailowo prośby i robię to już od około 9 miesięcy oddając to wszystko woli Bożej.
Czas mijał a ja zaczęłam zauważać jak powoli następuje zmiana w jego myśleniu i podejściu do Kościoła i do pewnych wartości ale wciąż było to mało by sam pragnął pójść do spowiedzi sw , kiedyś usłyszałam ze pójdzie dla mnie jak mi tak zależy ale przecież nie o to chodzi ,załamałam się ze tyle czasu minęło a my dalej w martwym punkcie wtedy usłyszałam o Ojcu Wenantym Katarzyńcu , poprosiłam go o pomoc i obiecałam ze napisze świadectwo jeśli tylko odmieni jego serce by mógł z własnej woli pójść do spowiedzi św , Ojciec Wenanty nie był mi znany a przeczytałam ze jest specjalistą od natychmiastowych cudów. W krótkim czasie miałam wrażenie ze coś drgnęło w w moim partnerze bardziej analizował to co słuchaliśmy razem często odsłuchiwał filmiki które mu podsyłałam, co rok wcześniej byłoby nie możliwe i co najważniejsze chciał pójść do spowiedzi św, ale zmieniało się to z dnia na dzień
Wspólne słuchanie audio-booka Uwolnijcie nas stad’’Marii Simmy dało mu do myślenia a ja natomiast skorzystałam z porady Marii Simmy, która mówiła ze można prosić dusze czyśćcowe o pomoc w zamian za zamówienie Mszy Św. tak więc pomogły uprosiły łaskę przemiany zewnętrznej wewnętrznej dla mojego partnera. I tak to po półtora roku poszliśmy do spowiedzi Św. Wcześniej modliłam się tez o dobrego spowiednika . Wiem tez ze wszystkie modlitwy i Zawierzenia co miesięczne Maryi miały znaczenie ze czas był tu potrzebny. Cuda się zdarzają, wiem ze nic nie dzieje się z automatu i żeby Bóg nas chciał wysłuchać my sami tez musimy wejść na drogę pokuty i zerwania z grzechem. Często prosimy Boga by wysłuchał naszych próśb nie dając nic w zamian żyjąc w ciężkich grzechach. Ja dziękuje za ta łaskę która dostałam wiem ze droga która idziemy nie jest łatwa jest bardzo ciężka, ale jesteśmy wewnętrznie spokojniejsi bo idzie tu o nasze zbawienie. To tak pokrótce ale nic nie jest wstanie oddać tego jak wygląda codzienna walka o nawrócenie ale warto zacząć już dziś bo jutro może nie nadejść. Prosimy o jedno Zdrowaś Mario za nas. Z Panem Bogiem.
Zobacz podobne wpisy:
Klaudia: Podniosłam się po rozstaniu
Agnieszka: Nasza wojowniczka Wiktorcia
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Pan jest miłosierny. Pamiętaj o tym 🙂
Doceniam i rozumiem modlitwę o Pani nawrócenie osobiste, nawrócenie partnera oraz mamy. Ale w sumie nie rozumiem… Modli się Pani o to, żeby ojciec wspólnego dziecka nie chciał współżyć i żyć w grzechu nieczystości. Ale przecież z tego, co Pani pisze, on nie miał jeszcze żony, jest kawalerem. Pani wzięła ślub kościelny, informuje Pani, że nie udało się unieważnić małżeństwa, a zatem w oczach Boga i Kościoła nadal jest i będzie Pani żoną swojego męża… Pani już miała ślub, wesele, itd. A prosi w modlitwie o rezygnację ze wszystkiego dla partnera, modli się o białe małżeństwo?… Chyba to powinna być… Czytaj więcej »
Nieliczni będą zbawieni? Kto to wymyśla? Gdyby nieliczni mieli.byc zbawieni Jezus nie umarby na krzyzù, a umarł po to byśmy właśnie byli zbawieni bo.tym.czynem nas odkupił.
Związki duchowe są silniejsze od więzi krwi, a tym bardziej od więzi seksualnych. Więź łącząca dusze współpracujące ku Chwale Bożej jest najsilniejsza, najpiękniejsza i bardziej intymna od innych.
Niech wam Pan Bóg błogosławi i Was strzeże.
Prosze, idz raz jeszcze do sadu biskupiego i poromawiaj o stwierdzeniu niewaznosci twojego pierwszego malzenstwa.