W listopadzie moja mama trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Miała bardzo mocną anemię, słabe wyniki, ginęła krew w organizmie i jeszcze przyplątała się żółtaczka.
Po rozmowie z lekarzem, wiedziałam że nie jest dobrze. Podejrzewali białaczkę. Oczywiście nikomu nic nie powiedziałam, bo nie chciałam martwić rodziny. Nie spałam kilka nocy tylko płakałam, bo wiedziałam że nie mogę nic zrobić, więc oddałam ją w ręce Maryi.
W międzyczasie zaczęłam szukać pomocy w internecie i natknęłam się na nowennę pompejańska. W tym samym czasie koleżanka, która prenumeruje Królową Różańca Świętego, pojawiła się w mojej pracy i dała mi taką małą kieszonkową modlitwę nowenny pompejańskiej. Wszystko było w niej odpowiednio wyjaśnione jak się ją odmawia.
Dodam, że wcześniej nigdy nie odmawiałam różańca, więc było to dla mnie bardzo ciężkie czy dam radę odmówić 3 różańce dziennie. Bez zastanowienia zaczęłam odmawiać nowennę, dosłownie od razu, podejrzewam że to już była zasługa Matki Bożej, bo nie umiałam odmawiać różańca.
Po paru dniach zaczęło się wszystko dobrze układać. Transfuzja krwi się wreszcie przyjęła, wyniki zaczęły się poprawiać. Z mamą było już coraz lepiej, a lekarze nie wiedzieli co się dzieje.
Ja wiem, że to cud, że Matka Boża nam pomogła, że to jej zasługa. Z całego serca jej dziękuję.
Zobacz podobne wpisy:
Marta: Uzdrowienie
Dorota: Uzdrowienie z epilepsji
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański